Chiny subiektywnie

Chiny, czyli wielkie nowe porządki, albo nowe rozdanie z przetasowaniem

Internet jest dla mnie zarazem błogosławieństwem i przekleństwem. Dzięki sieci mogę wchłaniać niezliczone ilości różnych wiadomości, którymi Chiny raczą świat. Jednocześnie zaś wątroba mi się marszczy, kiedy widzę, jak wiele z tych wiadomości przepada w cyfrowy niebyt. Za małe rączki mam, żeby je wszystkie wyłapać, ogarnąć. A chciałbym, chociażby po to, zeby wiedzieć, czy to co dzieje się obecnie w Chinach to prawdziwe porządki, czy kolejne przetasowanie.

Od początku tego roku co rusz wybucha mniejszy lub większy granat skandalu w chińskich mediach. Nie są to wybuchy obyczajowe, a w zasadzie polityczno-gospodarcze. Jak już wielokrotnie pisałem i mówiłem – w Chinach polityka i gospodarka stanowi jedność, na Zachodzie te byty przeplatają się, zawsze mogą się rozdzielić. W Chinach rozdział gospodarki od polityki znamionowałby koniec jednowładztwa KPCh. Jeśli więc eksplozje i eksplozyjki mają miejsce w obszarze biznesu, to znaczy to, że przekładają się na sytuacje polityczną.

Od momentu, w którym ogłoszono, że Xi Jinping zastapi Hu Jintao na stanowisku Prezydenta ChRL, podkreślano, że posiada on ogromne doświadczenie w tępieniu korupcji dotykającej najwyższych funkcjonariuszy KPCh. Zrobił porządek i w prowincji Fujian, i w mieście Dalian i w Szanghaju, gdzie musiał sprzątać po skorumpowanych szefach partii. Xi sam zapowiadał, że walka z korupcja w KPCh będzie jego konikiem podczas sprawowania najwyższego w Państwie Środka urzędu.

I faktycznie. Od początku tego roku idą do aresztu lub obejmowani są śledztwem ludzie z najwyższej półki. Co ciekawe niekoniecznie obecnie aktywni zawodowo. Jak na przykład emerytowany członek Biura Politycznego KC KPCh Zhou Yongkang, człowiek odpowiedzialny za służby wewnętrzne i zewnętrzne Chin. Od czasów aresztowania członków Bandy Czworga tak wysoko ręce sprawiedliwości ludowej nie sięgały. Za kraty, aby czekać na proces trafiają ludzie z różnych środowisk. Z partii, z biznesu, nawet z Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, która zazwyczaj stoi z boku wydarzeń wszelakich, a wchodzi do akcji, "kiedy ojczyzna wzywa". Na pierwszy rzut oka mogłoby toświadczyć o kampanii przeciw korupcji traktowanej śmiertelnie serio i traktującej winnych korupcji oraz nadużyć władzy bezwzględnie równo. Jednak przed drugim rzutem oka należy sobie uświadomić gdzie rozgrywa się akcja tego (chyba jednak) przedstawienia.

Chiny to po kolejnej zmianie warty na najwyższych stanowiskach władzy ogromnie złożona sieć układów, zależności, frakcji, koalicjantów i oponentów. Któraś z tych koterii ostro dostaje po zadku. Tego jestem więcej niż pewien. Nie podcina się gałęzi na której tak wygodnie się siedzi. To raz. W sytuacji absolutnego braku pewności co do przyszłości gospodarczej (czyt. ilości gotówki na zatykanie różnych bieżących potrzeb) trzeba ludowi może ciemnemu, aczkolwiek cholernie licznemu pokazać czystość intencji. Z pewnością nie kosztem tych ludzi, którzy w czasach trudnych mogą stanąc murem za plecami przywódców. A kogoś odstrzelić dla przykładu trzeba.

Dzisiaj już nie te czasy, żeby oponentów i tych co akurat poważnie podpadli rozstrzeliwać. Wystarczy przecież publicznie sponiewierać, wykreślić. Zasługi odebrać i do kozy na całe życie wsadzić. Ile czasu trzeba, aby osobnik w kozie zamknięty skutecznie stacił jakąkolwiek moc wpływania na sprawy bieżące? Szczególnie gdy vacat po takim natychmiast zostanie zajęty? Kto potem powie, że władca okrutny był i łaknął krwi wrogów swych? Pięknie rozegrane, nieprawdaż?

Czyli na drugi rzut oka mamy do czynienia z porządkowaniem chińskiej sceny politycznej. Bo nie o korupcję tutaj chodzi. Gdyby branie łapówek, czerpanie korzyści z zajmowanych stanowisk, prowadzenie biznesów wszelakich z powodzeniem dzięki pozycji na hierarchicznej drabinie chińskiej stanowiło o wsadzeniu do paki, to właściwie doskonała większość chińskich funkcjonariuszy musiałaby pójść w kajdany. No i kto poprowadziłby lud ku przyszłości? No kto? Pani? Pan? A może niżej podpisany? No przecież, że nie. Jak mówi preambuła Konstytucji ChRL władza w Chinach przynależna jest Komunistycznej Partii Chin. Na wieki wieków. Amen.

A tak mamy dwa w jednym. Z jednej strony zmniejsza się ilość aktywnych funkcjonariuszy, mogą wejść młodzi, przykładem karania za nieprawidłowości ustawieni do pionu. Przynajmniej na czas jakiś. Do pierwszej łapówki, którą odważą się wziąć. Z drugiej zaś strony obywatele widzą, że władza surowa nie popuszcza nikomu, nawet zasłużonym niegdyś towarzyszom. Tym, którzy później nabroili, przez których trzeba będzie się zmierzyć z bardzo poważnymi przeciwnościami. Pod przywództwem tak sprawiedliwej i odpowiedzialnej władzy obywatele mogą łyknąć tą gorzką żabę. I pewnie łykną.

A świat myśli, że to o korupcję chodzi.

Leszek Ślazyk

P.S. Do sprawy opisanej powyżej odnieść można wypowiedź pana Janusza Reitera, przewodniczącego Rady Fundacji Centrum Stosunków Międzynarodowych, byłego ambasadora Polski w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. W wywiadzie udzielonym "Trójce" pan Reiter powiedział: " – Brak poczucia odpowiedzialności za sprawy, które nas bezpośrednio nie dotyczą w naszej elicie, to moim zdaniem poważny problem. Dodał, że świat zewnętrzny nie zostawi nas w spokoju. – Jeśli my do niego nie przyjdziemy, on przyjdzie do nas". Szef CSM mówił o USA, Syrii, Rosji, Ukrainie. Ale rzecz również, a może tym bardziej dotyczy Chin. My w światowych rozgrywkach politycznych gramy w okręgówce. Chiny w ekstra-lidze. To czy rządy obejmie za rok Jarosław, czy Donald nie ma dla świata absolutnie żadnego znaczenia. To co dzieje się obecnie w Chinach i dlaczego ma. Ma dla świata i dla nas tu w Polsce. My Chinami nie wstrząśniemy, chociażbyśmy się wściekli. One nami spokojnie. Na luzie. Bez napinania się.

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button