Chiny subiektywnie

Chiny: Święto Pracy, albo los we własnych rękach

1 Maja jako Święto Pracy obchodzone jest na całym świecie. Pewnie poza krajami muzułmańskimi. Ale tych nie zamierzam się czepiać, bo nie o tym myśl ma dzisiejsza. Święto Pracy obchodzi się poprzez niepracowanie. To dość karkołomna konstrukcja logiczna, przystająca jednak idealnie do niekonsekwencji intelektualnej naszych czasów. Chcielibyśmy wiele, ale najlepiej jeśli zrobi to za nas ktoś. My chcemy, aby to rządy wykonały za nas robotę, rządy zaś czekają na efekty naszej pracy. No i tak sobie czekamy z przerwami na świętowanie.

Po wspomnianej niedawno konferencji zorganizowanej przez "Puls Biznesu" po raz kolejny zamanifestowałem w formie pisanej swoje frustracje wynikające z marazmu i braku akcji na polu współpracy z Chinami. Pewna bardzo przytomna osoba zwróciła mi uwagę, że popadam w jakiś gorzkawym klimat, którym zaczyna trącić również strona beta.chiny24.com. Przytomnej osobie dziękuję bardzo za słowa: " A gdyby zinterpretować te same fakty inaczej: cieszmy się, że władze państwowe nie pomagają "po swojemu", jest szansa ze się uda:)".

Eureka!

Właśnie tak. Nie ma sensu oglądać się tam, skąd żadnej pomocy, ba! racjonalnej myśli spodziewać się nie można i nie należy. Sam przecież od czasu do czasu wspominam o dziwacznych ruchach przedstawicieli naszych władz związanych z budowaniem relacji gospodarczych i politycznych z Chinami. Przecież każdy średnio rozgarnięty obywatel naszego kraju widzi, że spora ilość "eventów" dotyczących Chin (konferencje, foruma, sympozja, spotkania na szczycie) poszedłszy w ilość nie przekłada się na jakość. Wydarzenia te mają charakter owadów, które kokonią się tygodniami, miesiącami, potem wylatują ku przestrzeniom, a wieczorem zdychają i pozamiatane. W przypadku imprez "chińskich" nawet wizyta premiera ChRL w Warszawie nie była w stanie wprawić w ciągły ruch jakiejś mini-machinki w polskich władzach. Węgrzy mają ministra odpowiedzialnego za współpracę z Chinami. My mamy koordynatora odpowiedzialnego za współpracę z Państwem Środka. Jest nim ten pan, który dał się poznać szerzej jako członek zabawnego trio naśladującego Koreańczyka PSY wykonującego hit "Gangam Style". Jedyny słuszny wniosek z tego układu zdarzeń? "Jesteś dzieckiem bożym, pomóż sobie sam!" Amen.

Całe szczęście, że wbrew opinii "czynników oficjalnych" Polska jest krajem pełnym firm i ludzi zainteresowanych współpracą z Chinami w wielu wymiarach. Nie ma innego rozwiązania jak mozolnie, we własnym, skromnym, bo nie finansowanym z podatków zakresie do nich docierać i proponować konkretne rozwiązania, konkretne propozycje. Tego też oczekują od nas (i od całego świata) przedsiębiorcy chińscy. W końcu i my i oni chcemy zarabiać pieniądze, zabezpieczyć sobie przyszłość, niezależnie od tego, czy Unia Europejska to, czy tamto, czy dolar tak, czy siak, czy giełdy w te, czy może jednak we w te.

Nie stać nas na świętowanie. Nie stać nas na narzekanie. Nie stać nas na poddawanie się woli tych, którzy marudzą, że Chiny to, Chiny tamto, my zaś to, a również tamto, że w nas całe zło, praprzyczyna, że się nie układa, nie wychodzi. Myślę sobie, że chyba warto pokazać, udowodnić, że sprawy mają się zgoła inaczej. Że wychodzi, pod warunkiem przyjęcia wyzwań na poważnie, długofalowo, z pełnym szacunkiem dla wysiłków swoich i tej drugiej strony. Mając w rękach wymierny dowód można przy okazji pokazać rządzącym jak bardzo są niekompetentni. Że być może, tak jak to miało miejsce w Belgii, nikomu nie są potrzebni, aby w kraju żyło się zupełnie normalnie. Bez ciśnień, lęków i złości, że zamiast zajmować się sprawami ważkimi, dajemy się wciągać w zajmowanie pierdołami.

Czego w sumie życzę i Państwu i sobie samemu.


Leszek Ślazyk

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button