Chiny subiektywnie

Mit chińskiej wolności gospodarczej

czyli jak daleko od baśni do rzeczywistości

Kuce od Korwina” twierdzą, że Chiny to raj wolności gospodarczej, miejsce gdzie "sam się otwiera orzech”, że tu wystarczyć chcieć, żeby móc. Oczywiście zawsze w odniesieniu do „chorych” uwarunkowań polskich, że o unijnych, rodem z radzieckiego reżimu, nie wspomnę. Te twierdzenia świadczą, że owi zaciekli zwolennicy wolnego rynku albo nigdy w Chinach nie byli, albo – jeśli w Chinach bywają, ba!, niektórzy nawet tu mieszkają – to na obrzeżach rzeczywistości, czyli w szarej strefie, albo zwyczajnie kłamią. Mit

Prowadzenie prawdziwej działalności gospodarczej, realnej, legalnej firmy w Chinach jest upiardliwe i wymaga ogromnych zapasów cierpliwości. Przepisy nie dość, że złożone, to często ulegają zmianom (skąd my to znamy). Sprawy, które teoretycznie można by załatwić przez telefon, Internet, trzeba załatwiać osobiście, z buta do biura iść, A ponieważ różnych podatków funkcjonuje w Chinach około 30, to i biur w nich się specjalizujących jest od groma. Oczywiście nie znajdują się w jednym budynku, czy w jednej grupie budynków. Nie. Idziesz więc do jednego biura, pobierasz z maszyny numerek, który informuje Cię, że przed Tobą czeka na załatwienie sprawy pond 1500 osób (serio, to nie konfabulacja mająca na celu „przygrzanie” tekstu), co oznacza co najmniej 4 godziny mozolnego zbliżania się do określonego okienka. A kiedy wreszcie do okienka docierasz, okazuje się, że wprawdzie Twoja sprawa to faktycznie podatek dochodowy, ale w tym akurat szczególnym aspekcie zajmuje się nim inne biuro. Biuro jest oddalone o 15 stacji metra i dzisiaj już raczej nieczynne. Następnego dnia ruszasz w drogę, bo nie ma innej opcji. Mit

(Fragment filmu „12 prac Asterixa”, Galowie kontra biurokracja, w tym przypadku niby rzymska, ale faktycznie francuska;)

Niektóre z upiardliwości chińskiego systemu wydają się kuriozalne, ale pomimo kuriozalnej konstrukcji przynoszą niespodziewanie naprawdę dobre skutki uboczne. Tak jest na przykład z kwestią rozliczania VAT. MitMit

Otóż Szanowni Państwo, w chwili kiedy chcemy w Chinach wystawić fakturę klientowi za jakiś towar, lub usługę, musimy zgłosić takowy zamiar w urzędzie skarbowym, któremu podlegamy, a jednocześnie wpłacić na rachunek urzędu kwotę podatku VAT, który na naszej fakturze zostanie naliczony. Urząd bada sprawę kilka dni i ostatecznie aprobuje (głównie po uzyskaniu potwierdzenia o uiszczeniu określonej kwoty przez podatnika). Fakturę można wystawić. Skąd wziąć pieniądze na VAT, skoro do transakcji jeszcze nie doszło? Otóż w konsekwencji funkcjonowania takiego przepisu w Chinach (w prowincji Guangdong) normą stało się, że każdy zakup, każda transakcja pomiędzy podmiotami jest uzgadniana w szczegółach, ustala się kwotę ogólną i kwotę zaliczki (zazwyczaj od 30 do 50% wartości) dla sprzedającego, sprzedający z zaliczki reguluje VAT, wystawia fakturę i przystępuje do zadań. Mit

Pierwszą moją reakcją na informację, że urząd skarbowy oczekuje, iż podatnik z góry zapłaci za transakcję, która jeszcze nie nastąpiła, było pukanie się w głowę i podejrzenie, że ktoś mnie tu zwyczajnie wpuszcza w maliny. Ale w drugiej chwili uświadomiłem sobie, że taki „chory” zapis likwiduje coś, co z kolei jest normą w Polsce. A co jest normą? No to, że jeśli się nie musi, to się dostawcom i podwykonawcom nie płaci. Furda termin płatności na fakturze. To w końcu tylko zapis. To, że na fakturze i w umowie z nią związanej jest termin płatności 7 dni, nie oznacza, że kupujący dokona przelewu w ciągu tygodnia po otrzymaniu uzgodnionego produktu. Może zapłaci za dwa tygodnie, albo za miesiąc. W Chinach, zwłaszcza gdy chodzi o poważniejsze projekty, jedynie wpłata zaliczki jest momentem uruchomienia działań, punktem startowym. W trzeciej chwili zaś uzmysłowiłem sobie, że taki „anormalny patent z płaceniem VAT z góry”, to jednocześnie prosta jak konstrukcja cepa koncepcja zlikwidowania machlojek dotyczących podatku VAT. Każda faktura przez urząd jest weryfikowana (nie ma faktur urzędowi nieznanych), a podatek wpłacony. I tyle. Oczywiście istnieje mechanizm zwrotu nadpłaconego podatku VAT, ale w tym modelu nie ma wiele miejsca na puste transakcje, kontrole dokonywane przed zwrotem podatku, są zwykłą formalnością. Długotrwałą. Mit

Ale, jak to powiedział prezes klubu „Tęcza”: „Rozchodzi sie o to, zeby te plusy nie przesłoniły wam minusów”. Działalność gospodarcza w Chinach to nieustanne pływanie w zawiesinie przepisów, formularzy i papierzysk. Skąd zatem taka powszechna skłonność Chińczyków do otwierania firm prywatnych, skoro nie jest tak łatwo? Bo sposobności, żeby zarobić przyzwoicie „na swoim” jest niewyobrażalnie dużo. Ciągle się coś dzieje, ciągle się zmienia, bo cała ta gigantyczna machina, którą jest chińska gospodarka, prze przed siebie. No i są też narzędzia zachęcające. Człowiek „na swoim” płaci podatek dochodowy, w zależności od dochodu od 20% do 40% (podczas gdy osoba zatrudniona na etacie od 3% do 45%, siedem progów podatkowych). Ale kwota 3500RMB (1900PLN) miesięcznie jest wolna od podatku….

I tyle w temacie. Mit

Zdjęcie wykonano zza biurka, widok z okien biura w Shenzhen, Luohu, autor znany;

P.S. Grzebiąc w odmętach Internetu poszukując materiałów do tekstu powyższego wygrzebałem nagle takie oto coś. Nie mogłem się powstrzymać. A jednocześnie nie mogę się nie zgodzić z komentarzem jednego z internautów: "Co poszło nie tak?". No właśnie, co? Mit

 

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button