Wiadomości

Edward Snowden jako najlepszy amerykański prezent dla Chin

Z europejskiej perspektywy historia niejakiego Edwarda Snowdena to kolejny kąsek dla brukowców, do których zaliczyć się chce również nasza Gazeta Wyborcza w swojej elektronicznej wersji gazeta.pl. Tymczasem, jak to zwykle bywa, sprawa ma o wiele większe znaczenie niż nam to przedstawiają specjaliści od namierzania aktorek z gołymi cyckami, lub sensacyjnych doniesień o sikaniu przez prezesa na murek. Wypłynięcie Edwarda Snowdena z informacjami dotyczącymi ofensywnej działalności NSA to nie lada problem dla USA.

Kilka dni temu odbyło się nieformalne, a pełne publicznie prezentowanego luzu spotkanie Barraka Obamy z Xi Jinpingiem. Pierwsze spotkanie prezydentów Stanów Zjednoczonych i Chin Ludowych po objęciu przez obu swych stanowisk. Przed tym spotkaniem to Amerykanie stanowili ową jaśniejszą stronę. Demokracja, gospodarka, pozycja światowego decydenta. Snowden i jego udowodnione przykłady włamań do serwerów w Hong Kongu i w Chinach nadszarpnęły wizerunek administracji waszyngtońskiej w sposób fundamentalny. W tej chwili Amerykanie zmuszeni są tłumaczyć się ze swoich działań. Oczywiście Pekin, sam prowadzący ofensywne działania w sieci był świadom, że jest celem operacji zespołów powiązanych z NSA. Internet to przecież w tej chwili nowa przestrzeń działania wywiadów i kontrwywiadów. Tutaj też próbują swoich sił specjalistyczne jednostki armii różnych krajów. Tyle, że co innego wiedzieć, mieć pewność, a co innego mieć dowody. Snowden te dowody ma.

Natychmiastową reakcją obronną Amerykanów stało się domniemanie, publicznie wygłoszone przez przewodniczącego House Intelligence Committee Mike’a Rogers’a, który owijając w bawełnę oskarżył Edwarda Snowdena o współpracę z wywiadem Chińskiej Republiki Ludowej. Tutaj jednak Amerykanie mają nie lada orzech do zgryzienia. Mogą mieć absolutną pewność co do prawdziwych pobudek Edwarda Snowdena, ale muszą to udowodnić. Tego im się raczej zrobić nie uda. Oficjalna wersja Snowdena, jak i wypowiadających się na temat jego czynu Chińczyków brzmi: „trzeba było tak zrobić w imię własnych wartości”. Że niby chodzi o jakąś etykę, czy inną moralność.

Jakby nie było (pamiętajmy, że szczególnie w USA winę trzeba udowodnić zanim się kogoś skaże) w meczu USA – Chiny te drugie zdobyły punkt jak się patrzy. Chińczycy mogą sobie teraz po Amerykanach jeździć od rana do wieczora. Bo co teraz znaczą owe wszystkie historie o prawach człowieka, prawie do wolności, do tajemnicy, kiedy się okazuje, że owe deklaracje od co najmniej 4 lat funta kłaków są warte? No niezręczność jak diabli. A również obnażenie słabości. Po aferze Wikileaks USA winno być lepiej zabezpieczone przed podobnymi incydentami. Wydaje się natomiast, że nie jest.

James Bamford, wieloletni kronikarz amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa w swoim najnowszym artykule w „Wired Magazine” pisze, że Edward Snowden zburzył jednym ruchem pieczołowicie budowany i chroniony wizerunek Agencji, której szefowie wszem i wobec głosili, iż misją NSA jest obrona Ameryki przed atakiem z zewnątrz. Dzisiaj widomo, że Agencja zajmowała się umożliwieniem armii USA dokonywania w sieci tak zwanych ataków cyberkinetycznych, dzięki którym można fizycznie zniszczyć sprzęt i infrastrukturę wroga, ale również potencjalnie zabić.

Według opinii Bamford’a rewelacje Edward’a Snowden’a mogą stać się początkiem zimnej wojny w sieci. Ale kto wie, czy ta wojna już nie trwa na dobre od pewnego czasu?

Leszek Ślazyk

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button