NaukaSpołeczeństwoTechnologie

Chiny, albo syndrom Nobla

Alfred Nobel chciał pomóc. Dynamit, który wynalazł, stanowił w jego mniemaniu znacznie bezpieczniejszą alternatywę dla nitrogliceryny, nowe narzędzie usprawniające ciężką pracę górników, robotników w kamieniołomach, budowniczych dróg, linii kolejowych. Nie dostrzegał, a może zwyczajnie nie chciał dostrzegać, że wynaleziony przez niego dynamit to również śmiercionośna broń. Nagroda, którą ufundował z pieniędzy zarobionych na dynamicie posłużyć miała ukojeniu sumienia niepokojonego tragediami ofiar konfliktów i wojen, podczas których dynamit zaczął występować jako argument. Zastanawiam się czy i jak wiele podobnych nagród ufundują dzisiejsi liderzy nowych technologii.

Postęp. Wydaje się, że poddawanie w wątpliwość dobroci postępu kłóci się z logiką. Postęp to przecież rozwój, dążenie ku lepszemu, sprawniejszemu, efektywniejszemu. Postęp jednak, tak jak w przypadku noblowskiego wynalazku może przynosić ze sobą skutki niechciane.

Ostatnie dwa tygodnie przyniosły całą serię informacji o postępie dokonującym się tu i teraz. Firma Mercedes rozpoczęła próby drogowe z autonomicznymi samochodami ciężarowymi swojej produkcji. Ciężarówki te już w 2017 roku wjadą na europejskie drogi. Będą poruszać się z punktu A do punktu B sterowane komputerem pokładowym, który dzięki niezliczonej ilości czujników, a także satelitarnemu systemowi nawigacyjnemu czynić będzie przejazd ciężarówki szybkim, bezpiecznym, a przede wszystkim ekonomiczniejszym niż w przypadku analogicznego auta prowadzonego przez człowieka. W kabinie autonomicznego samochodu ciężarowego nie zabraknie kierowcy, ponieważ do niego należeć będzie podejmowanie decyzji w sytuacjach nietypowych, ale przede wszystkim to człowiek wciąż będzie zdolny prowadzić samochód na obszarach miejskich, najeżonych skrzyżowaniami ze światłami, przejściami dla pieszych, innymi pojazdami poruszającymi się w różnych kierunkach.

Elon Musk, szef Tesla Motors, na zeszłotygodniowej konferencji GPU Technology Conference w San Jose (Kalifornia) przedstawił swoją wizję rozwoju pojazdów autonomicznych. Bazując na doświadczeniach i osiągnięciach prowadzonej przez siebie firmy oświadczył, że pojawienie się na drogach samochodów w pełni autonomicznych, czyli takich, które będą mogły się poruszać bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka to kwestia nieodległej przyszłości. W jego przekonaniu takie auta pojawią się na drogach w roku 2020. Musk zaskoczył ponad 4000 uczestników konferencji mówiąc, iż jest przekonany, że w bardzo krótkim czasie po zalegalizowaniu samochodów w pełni autonomicznych dojdzie do wprowadzenia zakazu prowadzenia samochodów przez ludzi. To ludzie – według Elona Muska – są najgroźniejszym elementem w systemie ruchu drogowego.

Pod koniec zeszłego tygodnia Federal Aviation Administration (amerykańska agencja ds. kontroli przestrzeni powietrznej) udzieliła firmie Amazon zezwolenia na prowadzenie testów dronów, które gigant e-commerce chce zaprzęgnąć do pracy w swoim systemie dystrybucji przesyłek kurierskich. Dzięki dronom – według założeń Amazona – przesyłki do ich odbiorców będą mogły docierać bezpośrednio z magazynów firmy, z pominięciem etapu dostawy, za który w tej chwili odpowiadają firmy kurierskie. Używając dronów na masową skalę Amazon nie tylko przyspieszy proces dostarczania przesyłek, ale również przejmie kontrolę nad całym procesem dostaw.

Postęp.

Zróbmy teraz krok do tyłu, żeby objąć wzrokiem większy fragment całego obrazu.

Chiny od dłuższego czasu borykają się z hamującą gospodarką. Wbrew zapewnieniom chińskich liderów i analityków ekonomicznych Pekin nie opracował nowego planu, który w cudowny i szybki sposób mógłby zastąpić model wymyślony i wprowadzony przez Deng Xiaopinga. Chiny nieustannie zależą od eksportu. To raz. Chiny, chociaż wydawać by się mogło inaczej, nie działają w ramach jakiejś strategii pozwalającej osiągnąć określony, odległy cel. Chiny działają na bazie krótkookresowych taktyk, a celem tych działań jest szukanie wyjścia z obecnej sytuacji, która nazywana nawet „nową normalnością” jest dla Pekinu całkiem nowa, ale zupełnie nienormalna. To dwa. W tych okolicznościach Chiny będą szukać nowych rozwiązań gospodarczych, ale – i robią to już od paru lat – energicznie będą rozglądać się za nowymi hitami eksportowymi. Na krótkiej liście tychże na czoło wybijają się maszyny. Już dzisiaj dowolne maszyny produkowane w Chinach są tańsze o 2/3 od analogicznych maszyn produkowanych na świecie. Co więcej, ogromna ilość producentów maszyn przeniosła produkcje do Chin. I stamtąd wysyła je do klientów na całym świecie umieszczając odpowiednie tabliczki informacyjne, na których zamiast „Made in….” widnieją tylko: „Japan”, „Germany”, „Italy”, etc.

Chiny poszukują innowacji. To hasło klucz do rozlicznych funduszy państwowych mających na celu stymulowanie słabnącej gospodarki. Jakie maszyny są najbardziej innowacyjne, innowacyjne bezdyskusyjnie, innowacyjne w tak oczywisty sposób, że nawet nierozgarnięty urzędnik jest to w stanie ogarnąć? Rzecz jasna: roboty! Od 2013 roku trwa w Chinach cichy wyścig pomiędzy niektórymi prowincjami do zajęcia pozycji niekwestionowanego lidera w produkcji robotów. Wśród faworytów znajduje się Chongqing, liczy się Pekin, Szangahj, Shenzhen. Pchają się też inni. Pekin uznał niedawno, że automatyzacja produkcji pozwoli zwiększyć konkurencyjność chińskich firm. W efekcie wiadomo już, że w 2017 roku Chiny będą dysponować największą na świecie ilością tych maszyn, głównie wykorzystywanych w przemyśle motoryzacyjnym. Oczywistym jest, że branża motoryzacyjna, nawet tak dynamicznie rozwijająca się jak w Państwie Środka to za mało dla chińskich producentów robotów, którzy dopiero się rozkręcają. Zgodnie z informacją agencji Xinhua w ChRL działa dzisiaj 420 firm specjalizujących się w produkcji robotów, stworzono już też ponad 30 parków przemysłowych, takich jak w Chongqing, których celem jest tworzenie całych struktur pozwalających produkować automaty i roboty od fazy projektu po produkt finalny. Tych firm i parków będzie więcej. Tak jak w wielu wcześniejszych przypadkach, tak i tu rozwój branży producentów robotów pozostaje poza czyjąkolwiek kontrolą. Pekin rzucił hasło i daje pieniądze. To co się dzieje później, to po prostu żywioł.

Chongqing zakłada, że do roku 2020 produkować będzie ponad 1 milion robotów różnego rodzaju rocznie. A jeśli pozostałe ośrodki będą miały te same ambicje, plany i możliwości Chny będą w stanie wyprodukować 30 milionów robotów rocznie. Jakie to będą roboty? Być może jakościowo gorsze od niemieckich, japońskich, czy amerykańskich, ale będą od tamtych zdecydowanie tańsze. A bazować będą na technologiach rozwijanych przez firmy niemieckie, japońskie, czy amerykańskie, technologiach kupionych, jak również „podpatrzonych”, lub po prostu skradzionych. Jeśli na drogach pojawi się autonomiczna ciężarówka Mercedes, to w bardzo krótkim czasie pojawią się jej chińskie odpowiedniki. Dramatycznie tańsze. To samo stanie się z autami osobowymi, dronami. Jednak dla ogromnej ilości chińskich producentów będzie to wciąż za mało. Zacznie się kombinowanie p.t.: „gdzie wcisnąć robota”. I okaże się, że można go wcisnąć w zasadzie wszędzie.

Liderzy z Pekinu mogąc utrzymać dzięki produkcji maszyn i robotów wzrost swojego PKB na poziomie nie niższym od 5% będą zadowoleni. Zachód uspokojony pomyślnymi prognozami z Chin będzie nabywać chińskie automaty i roboty, bo nie dość, że tanie, to przekładające się na wzrost efektywności produkcji własnej. Co w tym złego?

W scenariuszu tym umyka jednakże drobny, ale dość istotny szczegół. Ludzie. Jeśli nawet samochody autonomiczne, czy drony to melodia przyszłości, to jest to melodia nieuchronna. Zmiany i to zasadnicze tylko w obszarze transportu i przesyłek kurierskich dotkną tylko w Polsce kilkuset tysięcy ludzi, którzy staną przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: „I co teraz?”. A zmiany zachodzić będą w różnych branżach, w różnym stopniu, na różny, trudny do przewidzenia dzisiaj sposób. Nie możemy przewidywać konsekwencji wydarzeń, których do końca nie rozumiemy. Bo kto tak naprawdę rozumie co przynosi ze sobą Toyota Mirai? Co może dać połączenie zastosowanego w tym aucie źródła energii, z tanimi chińskimi robotami i coraz doskonalszymi wersjami sztucznej inteligencji?

Brzmi jak scince-fiction? Nie dla mnie. Obawiam się, że stare i nowe zagrożenia, jak ocieplenie klimatu, dziura ozonowa, czy choćby „państwo islamskie” straszą nas skuteczniej niż technologiczny postęp. Ten nie straszy, bo czy można lękać się rozwoju? Jednak co się stanie ze światem, jeśli maszyny i urządzenia przejmą doskonałą większość ludzkich zajęć i prac? Co się stanie jeśli wywróceniu ulegnie światowa struktura zatrudnienia, jeśli w większości państw zniknie większość zawodów i prac, które znamy dzisiaj? Co z systemami opieki socjalnej, systemami emerytalnymi? Czy państwa będą zdolne skłonić korporacje, by te część swoich profitów wynikających z produkcji i sprzedaży robotów przeznaczały na utrzymanie wielkich grup społecznych, które nie będą w stanie wnieść niczego konstruktywnego do nowego ładu?

Wielu zapewne powie: nie ma się nad czym zastanawiać. To po prostu niemożliwe. Założymy się?

Leszek Ślazyk

 

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button