Polityka

Xi Jinping: Lew się przebudził

Prezydent Chin Xi Jinping przybył 22 marca do Europy z pierwszą wizytą w roli lidera ChRL. Od samego początku tej wizyty spodziewano się po nim przede wszystkim ustosunkowania sie do sytuacji w Europie. A w zasadzie nie ustosunkowania tylko jakiegoś spektakularnego gestu. Że drzwi się otworzą samolotowe, ukaże się w nich prezydent Chin, aby po chwili napięcia rozerwać poły garnituru i koszuli białej, spod której ujawni się żółto-niebieski tatuaż "Putin!: Ręce precz od Ukrainy". Rzecz jasna nic takiego się nie stało. Więcej (mniej?): Xi Jinping w zasadzie się do sprawy nie odniósł. Nie po to do Europy przyleciał.

Od 2010 roku media zachodnie powtarzają jak mantrę informację, że Chiny sa drugą po Stanach Zjednoczonych gospodarką świata. Jednocześnie zaś wciąż patrzą na nie i ich mieszkańców przez pryzmat ról Petera Sellersa. Mali, smieszni ludzie, śmiesznie przekręcający wszystkie europejskie języki.

Xi Jinping zamiast mówić o Ukrainie w piątek w Paryżu przypomniał słowa, które ponoć kiedyś wypowiedział Napoleon Bonaparte. Miał on swego czasu powiedzieć: "Chiny są śpiącym lwem. Dajcie im spać. Bo jeśli się przebudzą, to zatrzęsą całym światem". Prezydent Chin przekazał Francuzom u nich we Francji jasny komunikat: "Lew się obudził". Po czym dodał, że jest to lew miły, pokojowo nastawiony do świata, a wręcz cywilizowany.

Kiedys oglądałem odcinek serialu animowanego Reksio. Tam był taki cywilizowany przez Reksia lew. Miły, pokojowo nastawiony do świata, a wręcz cywilizowany. Pomimo tych wszystkich ujmujących cech lew wylądował w ZOO. W budzie u Reksia się nie mieścił, na podwórku wywoływał niezdrową sensację. No i żarł, bydlę, jak cholera. Zachodziła obawa, że poza Reksiem, który go wychował na człowieka, zeżre wszystko co się po podwórku pałętało. Łącznie z panem Reksia.

W realu lwy poza ogrodami zoologicznymi trzymane sa w cyrkach. Za bardzo grubymi i wysokimi ogrodzeniami ze stalowych prętów. Luzem biegają po afrykańskiej sawannie. Zawodowo zajmują się ganianiem za gazelami i inna zwierzyną roślinożerną. Dopadają tą zwierzynę i spożywają w licznym gronie rodzinnym.

Zadufani w sobie Europejczycy chcieliby, żeby uśmiechnięty prezydent Chin, który już w zasadzie został wykreowany na polityka podobnego prezydentom amerykańskim, zachowując pełną swobodę w gestach i mowie, uznał prymat Zachodu i z uwagą zajął się europejskimi problemami. Uwagą ucznia, który skupia uwagę motywowany po częście ogromnym respektem, na poły nie mniejszym lękiem przed swym mentorem, nauczycielem. Tymczasem Xi Jinping nie przyleciał do Europy czegoś tam się uczyć. Przyleciał, bo tak ustalono jeszcze w zeszłym roku. Bo tak wypadało. Przypomnę jednak, że pierwszą wizytę po objęciu urzędu Xi złożył w Rosji. Druga w Stanach. Czyli odwiedził partnerów równorzędnych. Do Europy przybył dopiero w rok po klepnięciu stanowiska prezydenta ChRL. I po licznych wizytach szefów pańsw europejskich w Pekinie. Mamy zatem w zasadzie do czynienia z uprzejma rewizytą. Dyplomacja, bez konkretów, poza sprawami gospodarczymi oczywiście. Kasa musi się kręcic bez względu na politykę. Takie są zasady funkcjonowania współczesnego świata. Chiny są tego najdoskonalszym przykładem, nieprawdaż?

Jutro i pojutrze prezydent Xi Jinping podejmowany będzie w Brukseli przez najważniejszych europejsko-unijnych urzędników. (Na marginesie: to żałosne. Przyznajemy się powszechnie i zgodnie, że rządzą nami urzędnicy. Czy my się spodziewamy, że wśród urzędników wykluje się jakiś przywódca? Ktoś zdolny ogarnąć ten cały bałagan w czasie – jak sie okazuje dzięki Putinowi – możliwej zawieruchy?) Oczywiście źródła zbliżone do najważniejszych z tych urzędników są wciąż przekonane, że przywódca Chińczyków zajmie stanowisko w sprawie Ukrainy. Wiadomo jakie. Xi w Paryżu nie mówił językiem hermetycznym, nie czestował tajemniczymi fragmentami zagadkowych chińskich poezji klasycznych sprzed 3 tysięcy lat. A mimo to pozostał niezrozumiany.

Xi nie będzie się odnosił do spaw narzucanych mu przez Europejczyków. Jeśli coś powie, to uprzejmie i oględnie. Wywiezie z Europy kilka cennych i naocznie zbadanych wiadomości. Jedną z nich będzie pewność, że jeśli chiński lew ryknie i zahaczy pazurem któregoś ze swoich bliskich sąsiadów, któregokolwiek, to Europa nie wyjdzie poza słowa. Pełne dumnego oburzenia. Puste, bezużyteczne, śmieszne w swej słabości. Myślę, że sąsiedzi Chin powinni bacznie przyglądać się temu co robi przebudzony lew. W razie czego na Europę nie mają co liczyć. Liczyć moga wyłącznie na siebie. I na swoja zręcznośc w wykonywaniu uników.

Leszek Ślazyk

 

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button