Polityka

Chiny do przodu, Polska raczej nie, czyli kilka minionych dni

Ostatni tydzień przyniósł – jak zwykle – ogromną ilość wiadomości dotyczących Chin i z Chinami związanych, które – jak zwykle – przeszły w Polsce bez większego echa. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie brzmi stare polskie porzekadło. Wątpię czy znane jest Chińczykom. Ale z pewnością stosują je wobec nas w praktyce.

W Bukareszcie odbył się szczyt Chiny – Europa Środkowa. Premier Chin spotkał się z 16 premierami z naszego regionu. Poprzednie spotkanie odbyło się, jak pamiętamy, jeszcze za poprzedniej ekipy, zaledwie rok temu w Warszawie. Pamiętam, że wtedy Chińczycy mówili o nas jako o najważniejszym swoim partnerze w regionie. Po roku zaledwie wydaje się, że zmienili zdanie. Przenieśli punkt ciężkości swych poczynać w Europie bardziej na południe. Nie dziwię się.

Pozdczas swoich wystąpień w Warszawie premier ChRL Wen Jiabao promował 12 punktowy plan współpracy z krajami regionu. w którym wiele założeń wychodziło naprzeciw polskim potrzebom. Jak chociażby wola budowania dróg i kolei. Za chińskie pieniądze. Plan zakładał też inwestycje w skali 10 miliardów dolarów w projekty infrastrukturalne. Po kwietniowej wizycie premiera Chin nastąpiła rewizyta ówczesnego „drugiego”, czyli Waldemara Pawlaka. Ku zaskoczeniu Chińczyków, przedstawionego w bardzo delikatnej formie przez Ambasadora ChRL w Polsce podczas spotkania w Katowicach, Polacy nie przywieźli do Pekinu żadnych konkretów. Spodziewano się, że przyjedzie 12 polskich teamów, od biedy 12 wytypowanych przez polską stronę specjalistów, którzy wezmą na siebie ciężar rozpracowywania poszczególnych tematów. Zamiast tego do Pekinu przyleciała, zgodnie z naszym obyczajem, wycieczka krajoznawczo-turystyczna, plus paru gości pragnących ukręcić swoje lody. Mylę się? Chciałbym zobaczyć efekt, najdrobniejszy efekt wizyty Pawlaka w Pekinie. O Pawlaku się pomału zapomina, a cóż dopiero o tej jego wizycie.

Chińczycy z jakiegoś powodu (być może to rezultat specyficznego reżymu nauczania) mają pamięć znacznie lepszą od naszej. I biorą sobie do serca. Skoro nasi nie bardzo serio potraktowali chińską, oficjalną propozycję, Chińczycy przestali poważnie traktować nas. Oczywiście, będą wciąż używać taktownych, typowych dla siebie zwrotów o przyjaźnie i wiekuistej szczęśliwości, ale Warszawę omijać będą szerokim łukiem. Są państwa, które – jak Rumunia, czy Bułgaria – upatrują swoją przyszłość nie tylko w europejskich funduszach. To się nazywa dywersyfikacja. Nasi nie ogarniają takich złożoności. Bo już od dawna nie chodzi im o państwo, tylko o własne, w sumie drobne interesy. Jak utrzymać się na stanowisku, jak dorobić kolejne 2 tysiące poprzez zasiadanie w kolejnej radzie nadzworczej, jak ułożyć się z Jankiem, czy Kryśką w sprawie zwrotu kosztów podróży, etc. Smutne i głęboko tragiczne zarazem. Jak można koordynatorem współpracy z ChRL ustanowić człowieka, który pełniąc funkcję Ambasadora RP w Pekinie wsławił się głównie fikaniem przed kamerą z dwoma chińskimi właścicielami klubu dla nowobogackich?

Tymczasem w samych Chinach rozgrywa się – jak sądzę – specyficzne przedstawienie. Być może buduję teorie spiskowe. Jednak wydaje mi się, że Pekin pomalutku konstruuje Plan B. Przyszłość Chin Ludowych wcale nie jest oczywista. Gospodarka zwalnia, a w każdej chwili grozi jej nieoczekiwany wybuch. Na przykład pęknięcie bańki rynku nieruchomości. Cokolwiek innego. Chiny Ludowe to przecież absolutnie pionierski eksperyment, a te przecież niosą ze sobą różne ryzyka. W okolicach III Plenum dzieje się w Chinach i wokół Chin sporo. Przed Plenum doszło do zupełnie irracjonalnego „ataku” na mur Zakazanego Miasta. W innym miejscuy podłożono ładunki wybuchowe przez komitetem KPCh, które narobiły dużo hałasu, ale nie pociągnęły za sobą wielkich strat. Przynajmniej w chińskiej skali. W Xinjiangu „jihad” zaatakował komisariat policji. Po III Plenum Chiny Ludowe ogłosiły jednostronnie utworzenie zamkniętej przestrzeni powietrznej. Oczywiście strefa ta obejmuje Wyspy Diaoyu/Sekaku, które stanowią od paru sezonów punkt napięcia pomiędzy Pekinem a Tokyo.

Wydaje mi się, że przywódcy ChRL zamierzają zastosować putinowską metodę odwracania uwagi. Problemy wewnętrzne i zewnętrzne (ale zawsze opierające się o ideę zagrożenia, wroga) pichcone są na lekkim ogniu. W razie większej draki ogień pod kociołkiem rozpali się na całego. A ciemny lud to kupi. Taka już natura ludu umiejętnie manipulowanego.

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button