Polityka

Pekin jest wart mszy

czy papież Franciszek zdradził chińskich katolików?

Czy papież Franciszek zdradził chiński katolicki kościół “podziemny” na rzecz układu z Komunistyczną Partią Chin (KPCh)? Czy chce “sprzedać” wiernych w zamian za układ z władzą? Pytania takie od początku roku coraz częściej padają pośród chińskiej społeczności katolickiej. Konflikt chińskich katolików z papieżem zaostrza się. Aby zrozumieć jego źródło musimy chociaż pobieżnie przedstawić aktualną sytuację kościoła katolickiego w Chinach.

Po zwycięstwie KPCh i ustanowieniu Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) w 1949 nuncjusz papieski (legat papieski pełniący równocześnie stałą misję dyplomatyczną), Antonio Riberi, miał kontynuować swoją rolę przedstawiciela dyplomatycznego Watykanu w Państwie Środka. Zdołał utrzymać placówkę w ChRL zaledwie przez dwa lata. Watykan, jak większość świata zachodniego, nie wierzył, że KPCh ostatecznie zwycięży w Chinach, zakładał, że szale muszą się przechylić na korzyść tych, których obstawiał. Pomimo rozwoju wypadków popierał narodowców z Kuomintang, a kiedy narodowcy ostatecznie musieli opuścić kontynent i przenieść się na Tajwan, Watykan uznał rząd w Tajpej jako reprezentanta Republiki Chińskiej, legalną kontynuację państwa powstałego w wyniku rewolucji 1911 roku. Władze w Pekinie uznały zatem Antonio Riberiego za szpiega i persona non grata.  Nuncjusz apostolski został wydalony z Chin (1951), a relacje dyplomatyczne pomiędzy państwami zerwane. Katolicy w Chinach zostali bez administracji apostolskiej. Rząd ChRL powołał w 1951 roku Państwowy Urząd ds. Stosunków Religijnych, a w 1957 Patriotyczne Stowarzyszenie Chińskiego Kościoła Katolickiego. Ten organ zaczął wybierać i przedstawiać rządowi kandydatów na proboszczów oraz biskupów katolickich. Kandydaci po ich zatwierdzeniu oraz przyjęciu przysięgi na wierność ChRL mogli sprawować urząd i posługę. 

Hierarchia kościelna, a wraz z nią i katolicy w Chinach ulegli rozłamowi. Po jednej stronie stanęli ci, którzy, podporządkowali się regulacjom rządowym, dzięki czemu mogli dalej oficjalnie działać jako księża, proboszczowie, biskupi. Ta grupa to tzw. „kościół patriotyczny”, dziś licząca około 6 mln księży i wiernych. Po drugiej stronie znaleźli się ci, którzy nie uznali nowego porządku, pozostali wierni kanonom wiary rzymsko-katolickiej. Uznawanie przez tą grupę zwierzchności Watykanu, czyni z jej członków osoby uprawiające „nielegalne praktyki religijne”, a nawet wrogów państwa. A to dlatego, że Konstytucja ChRL zawiera zapis stanowiący, iż żadne państwo nie może wtrącać się w wewnętrzne sprawy Chin, w tym dotyczące wyznawanych przez obywateli ChRL religii. Katolicy uznający zwierzchność papieża nie mają prawa prowadzić publicznie żadnych aktywności religijnych, nie mogą publicznie sprawować żadnych obrzędów. Działają w podziemiu (tak też są nazywani – kościołem podziemnym). Szacuje się, że chiński katolicki kościół podziemny liczy 5 milionów księży i wiernych. W dotychczasowej historii chiński rząd ustanowił do tej pory 8 biskupów, biskupów rzecz jasna  nie uznawanych przez Watykan. Stolica Apostolska z kolei ustanowiła po 1951 roku 20 biskupów kościoła podziemnego nie uznawanych przez chińskie władze. Zimna wojna trwa.

Chiny traktują Watykan przede wszystkim jako obce państwo, które jednocześnie jest ośrodkiem centralnym organizacji o charakterze religijnym. Zgodnie z filozofią chińskiego prawodawstwa Chiny nie zgadzają się na ingerencję obcego państwa w ich wewnętrzne sprawy. Nie zamierzają również stosować wobec Watykanu żadnej taryfy ulgowej w kwestiach zasadniczych. Taką na przykład jest chińskie hasło „Jedne Chiny”, wedle którego Tajwan jest definiowany jako „zbuntowana prowincja”. Pekin od lat podtrzymuje stanowisko, iż podstawą do jakichkolwiek rozmów jest zerwanie przez Stolicę Apostolską stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i uznanie „Jednych Chin”. Watykanowi zaś zależy głownie na samodzielnym mianowaniu hierarchów kościelnych i swobody głoszenia wiary. Taka sytuacja trwa od blisko 70 lat. Każda ze stron obstaje przy swoim stanowisku. Wydalałoby się, że nie ma wyjścia.

Tymczasem w 2014 papież Franciszek wykonuje pierwszy gest. Wysyła gratulacje do Xi JinPinga z okazji wyboru na Przewodniczącego ChRL. Niedługo później papież zainicjował kontakty o charakterze kulturalnych z Pekinem (koncert Lang Langa, wymiana wystaw). Zaczyna dochodzić do nieoficjalnych kontaktów. Arcybiskup Claudio Maria Celli, przedstawiciel Watykanu, przy różnych okazjach takich jak międzynarodowe konferencje i seminaria wielokrotnie spotyka się z urzędnikami niskiego szczebla rządu chińskiego. W 2017 roku w konferencji dot. zwalczania przemytu i handlu organami ludzkimi w Pekinie bierze udział arcybiskup Marcello Sanchez Sorondo, kanclerz Papieskiej Akademii Nauk. Przy tej sposobności chętnie udziela wypowiedzi i wywiadów dla mediów chińskich. Wychwala partię, rząd i Chiny. Stwierdza, że Chiny najlepiej na świecie wprowadzają w życie społeczną naukę kościoła. Nie mają slumsów w miastach, nie mają problemów z narkotykami wśród młodzieży. Posiadają właściwe podejście do kwestii narodowych i akceptują własność prywatną.

Zdawać by się mogło, że pierwsze lody zostały przełamane. Ale Xi JinPing na zjedzie partii w październiku 2017 zasadniczo określa granice tolerancji religijnej w ChRL. Wszystkie organizacje i grupy religijne działające w Chinach muszą bezwzględnie uznawać uznać przewodnią rolę Komunistycznej Partii Chin, popierać budowę socjalizmu oraz głosić idee socjalizmu z chińskim charakterem. Religie w Chinach muszą być zorientowane na Chiny, zaś partia i rząd muszą wskazywać im kierunki, aby religie właściwie adoptowały się w chińskim systemie socjalistycznym. W konsekwencji od 1 lutego br. wprowadzono nowe regulacje, które określają religie, które mogą być praktykowane w Chinach oraz te, których praktykowanie w ChRL jest zabronione.

Pod koniec 2017 roku, a więc kilka miesięcy po wspomnianym zjeździe KPCh chińskich katolików zelektryzowała informacja, że papież Franciszek zamierza zaaprobować 3 biskupów powołanych przez władze chińskie, wcześniej przez Watykan ekskomunikowanych, zaś innych 7 obłożonych ekskomuniką biskupów z kościoła patriotycznego, przywrócić na łono kościoła (bez akceptacji ich pekińskich nominacji biskupich). Co więcej, papież Franciszek miał nakłaniać 3 biskupów kościoła podziemnego, wcześniej powołanych przez Watykan do ustąpienia tym namaszczonym przez Pekin. Papież jednocześnie nie ukrywa, że jest gotów uznać Patriotyczne Stowarzyszenie Chińskiego Kościoła Katolickiego, „Jedne Chiny”, a co za tym idzie zerwać stosunki dyplomatyczne z Tajwanem.

W grudniu 2017, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych ChRL podkreślił zasadnicze elementy stanowiska chińskiego w kwestii Watykanu i religii znane już z wcześniejszego zjazdu partii. Zasugerował jednak, że pryncypia pryncypiami, ale nie wykluczają one przestrzeni do rozmów, szczególnie co do procedury mianowania biskupów. Czyżby więc zapowiadał się historyczny przełom w stosunkach Chiny Watykan?

Nie będzie tak łatwo, bo zamiary papieża spotkały się ze zdecydowaną krytyką nie tylko katolików z podziemnego kościoła w ChRL, ale też z Tajwanu i Hong Kongu. Szczególnie zażartym krytykiem papieskich działań jest emerytowany kardynał z Hong Kongu, Joseph Zen.

W swoich wypowiedziach Zen zarzuca papieżowi „sprzedaż” katolików chińskich, wiernych Watykanowi przez setki lat. Zdradę. Wypomina, że Franciszek chce powołać na urząd prześladowców zamiast chronić prześladowanych. Z inicjatywy Josepha Zena liczący się biskupi, a także „szeregowi” katolicy, uznane w Hong Kongu i poza jego granicami autorytety wystosowali list do papieża wyrażający zdziwienie i zaskoczenie takimi zamiarami. Kardynał Zen chce osobiście rozmawiać z papieżem i list wręczył mu w styczniu tego roku (na zdjęciu). 

Episkopat Tajwanu również szuka możliwości uzyskania w jak najszybszym czasie audiencji u Ojca Świętego.  Watykan wyraża zaskoczenie reakcjami hierarchów i wiernych z Hong Kongu i Tajwanu, i uważa sytuację za duże nieporozumienie wynikające z niezrozumienia intencji papieża.

Czy to zamieszanie oznacza skuteczne zablokowanie przeszkód stojących na drodze do normalizacji stosunków Pekin – Stolica Apostolska? Nie sądzę. Watykan niewątpliwie testuje reakcje chińskich katolików. Sam zaś proces normalizacji wymaga czasu, małych kroków, choćby porozumienia w sprawie procedury mianowania hierarchów. W tej kwestii Watykan wypracował rozwiązanie praktykowane w sąsiadującym z Chinami kraju – w Wietnamie. Papież mianuje tu biskupów z listy kandydatów przedstawionych mu i zatwierdzonych wcześniej przez wietnamski rząd. Kompromis.

Biorąc pod uwagę dane dotyczących liczby katolików w ChRL, i tych „legalnych”, i tych „nielegalnych”, wydawać by się mogło, że Chiny nie powinny być dla Watykanu istotnym obszarem zainteresowania. Stolica Apostolska walczy jednak nie o stan dzisiejszy, ale o przyszłość. Różne źródła oceniają ogólną liczbę Chińczyków Ludowych wyznających różne nurty, odmiany chrześcijaństwa na 70 mln. Przewiduje się jednocześnie, że w 2030 liczba uznających Jezusa za Zbawiciela wzrośnie do 250-300 mln. Domniemania te bazują na obserwacjach prowadzonych w ostatnich latach. W Chinach i w Chińczykach rośnie gwałtownie potrzeba duchowości, której świat kreowany przez Pekin nie posiada, której zaoferować nie może. Stąd w wielu zamożnych regionach Chin pojawiają się jak grzyby po deszczu, niczym w XIX wiecznych Stanach Zjednoczonych, przeróżne chrześcijańskie kościoły. Kościół katolicki z pewnością mógłby znaleźć rzesze wiernych wśród tych poszukujących. I nimi już dziś jest zainteresowany. Rząd chiński jednak jest świadom miękkiego wpływu religii na społeczeństwo, bez wątpienia dokonano tu analizy wpływu kościoła katolickiego na rozwój sytuacji w latach 1979 – 1989 w Polsce. Dlatego też podchodzi z ogromnym dystansem do propozycji dania większej swobody związkom wyznaniowym, zwłaszcza tak dobrze zorganizowanym jak kościół katolicki, a pomimo werbalnych deklaracji nie uznającym zwierzchnictwa partii i Sekretarza Generalnego.

To oczywiste, że papież Franciszek to nie Jan Paweł II, który komunizmu zaznał i z komunizmem walczył, który niewątpliwie przyczynił się do rozmontowania bloku socjalistycznego w Europie Środkowej i Wschodniej. Ale czy Franciszek faktycznie zdradził chińskich katolików? Na pewno na ta chwilę doprowadził do jeszcze większego ich podzielenia. Gra jednak wcale się nie skończyła, wciąż się toczy. Ostatnie wzajemne gesty, wbrew pozorom pokazują, że porozumienie między Watykanem, a Chinami jest możliwe, być może jeszcze w tym roku.

No cóż, Pekin wart jest mszy.

PS.  W dniach 12-13 marca w Watykanie odbyła się konferencja na temat zwalczania nielegalnego handlu narządami, zorganizowana przez Papieską Akademię Nauk. Wzięła w niej udział oficjalna chińska delegacja chińskich naukowców. Na jej czele stanął Wang Haibo, Dyrektor Biura Systemu Koordynacji Transplantacji Organów, były wiceminister zdrowia.

Uważa się, że jest on wysłannikiem rządu chińskiego prowadzącym rozmowy na temat uregulowania stosunków z Watykanem. Rzecznik prasowy chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie potwierdza i nie zaprzecza, iż Wang prowadzi oficjalne rozmowy.

Sam Wang przed wylotem na konferencję stwierdził, iż będzie również  informował Watykan o postępie reform w Chinach, a także dyskutował o możliwościach rozwoju wymiany kulturalnej i naukowej pomiędzy oboma państwami.

 

梁安基 Liang Z.A.

当代中国研究所Instytut Badań Chin Współczesnych

中国服务组China Services Group

情报单位 Intelligence Unit

上海,中国 Shanghai, China

 

Poglądy przedstawione w tekście są poglądami autora. Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i tychże poglądów.

Zdjęcie: The Australian

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Andrzej Zawadzki-Liang

Andrzej Zawadzki-Liang (梁安基), prawnik, biznesmen, współpracownik think-tanku Instytut Badań Chin Współczesnych (当代中国研究中心), od 35 lat w Chinach.

Related Articles

Back to top button