Społeczeństwo

Czy Chiny wygrają walkę z korupcją?

Na postawione w tytule pytanie mogę odpowiedzieć krótko i z absolutną pewnością. Nie. Chiny nie wygrają z korupcją drążącą ten kraj i wygrać nie mogą. Jest tak, ponieważ Chiny Ludowe w obecnym kształcie funkcjonują i osiągają dotychczasowe sukcesy dzięki korupcji właśnie.

Prezydent Xi Jinping obejmując stanowisko „pierwszego” w hierarchii KPCh zapowiedział bezwzględną walkę z korupcją. Prawdopodobnie to właśnie jego wcześniejsze sukcesy na tym polu sprawiły, że stał się kandydatem No.1 na sukcesora Hu Jintao. Xi nie przez przypadek zawziął się na zjawisko powszechnego w Chinach przekupstwa. Zarówno on sam, jak i promująca go frakcja najwyższych funkcjonariuszy KPCh zdawali (i zdają sobie sprawę), że zjawisko korupcji, jej powszechność wśród członków aparatu partyjnego, jest jednym z podstawowych czynników tworzących barierę niechęci pomiędzy KPCh, a społeczeństwem chińskim. Bariera niechęci – jak pokazują najważniejszym Chińczykom Ludowym przykłady krajów niegdyś socjalistycznych – może przerodzić się w twardą pałę ludu, która jednym bolesnym ruchem władzy pozbawić może. Instynkt samozachowawczy nakazał więc Xi i jego stronnikom usunąć zagrożenie status quo. Instynkt jednak pozbawion rozumu jest. Ten zaś kazałby przyjrzeć się problemowi szczegółowo, analitycznie.

1.       Korupcja jest znana na całym świecie. Uznajemy poziom jej powszechności za odwrotnie proporcjonalny wskaźnik poziomu cywilizacyjnego danego państwa. Mało korupcji = wysoki poziom cywilizacji. Szwajcaria, Dania, Singapur versus Somalia, Afganistan, Nigeria. Jednak żaden kraj nie jest wolny od korupcji, tak jak żaden kraj nie jest wolny od obywateli o niezwykle słabej woli, zdolnych zapomnieć o normach etycznych na rzecz korzyści materialnych.

2.       Istnieją społeczeństwa, w których korupcja przestała być postrzegana jako zjawisko definitywne negatywne. To cecha właściwa szczególnie społeczeństwom krajów socjalistycznych, komunistycznych, postsocjalistycznych, krajów trapionych niepokojami, konfliktami, zbiorowościom dotkniętym relatywizmem. Chiny Ludowe zdecydowanie kwalifikują się do tej kategorii.

3.       Jednym z głównych politycznych wrogów wskazanych przez Przewodniczącego Mao Zedonga u zarania Chińskiej Republiki Ludowej stała się chińska kultura obejmująca tradycję, normy, religie, stosunki międzyludzkie. Mao pokonał wykreowanego wroga. Jednocześnie pozbawił swych rodaków kulturowych korzeni, a zatem ogromnej części człowieczeństwa. Dekadę po śmierci Mao KPCh wyznała, że Przewodniczący mylił się w 30 procentach swoich teorii. Chińczycy stracili orientację. Religia zniknęła, ideologia okazała się błędna, nie warta poświęcenia.

4.       Deng wysłał Chińczykom Ludowym prosty komunikat. „Bogacić się nie jet grzechem.” Chińczycy zaczęli się bogacić. To w jaki sposób dochodzili do majątku nie było tak ważne. Zresztą, jak tu oceniać, ważyć etycznie metody, skoro norm nie ma?

5.       A bogacić trzeba się było nie tylko dla samego bogacenia. Mao zlikwidował wiele instytucji państwowych. Nie tylko Ministerstwo Sprawiedliwości, ale również obalił system opieki zdrowotnej i system opieki socjalnej. Deng zatroszczył się o odbudowanie przynajmniej pozorów prawa (bo to dla państwa ważne), ale nie poświęcił żadnej uwagi kwestiom bezpośrednio dotyczącym zwykłych ludzi. Tak więc do dzisiaj, żeby się edukować, leczyć, żeby zapewnić sobie spokojną starość, trzeba zarabiać duże pieniądze i oszczędzać duże pieniądze.

6.       W Chinach od zawsze obowiązuje złożony system zależności międzyludzkich zwany guanxi. To nie jest „układ” w rozumieniu naszych detektywów z Wiejskiej. To skomplikowana i delikatna sieć miękkich relacji pomiędzy ludźmi, której podstawą i zasadą są związki rodzinne, zobowiązania towarzyskie, wspólne traumatyczne przeżycia (tu mieszczą się zarówno studia na dalekim, obcym uniwersytecie, jak i służba wojskowa w ekstremalnych warunkach), zobowiązania honorowe i długi wdzięczności. Każdy „dobry uczynek” dla uczestnika własnego systemu guanxi, to inwestycja, to budowanie kapitału. Kiedyś, w odległych czasach, w krwioobiegu guanxi krążyły sprawy materialne i niematerialne. Od czasu, gdy pieniądze stały się istotą funkcjonowania chińskiego społeczeństwa, guanxi zamieniło się w  swoistą platformę dystrybucji korzyści materialnych. Najlepiej obrazuje to poniższa grafika.

guanxi, beta.chiny24.com, leszek slazyk

7.       Chińczycy Ludowi, wbrew popularnemu całkiem niedawno stereotypowi pracowników za miskę ryżu, znani są chyba już wszędzie na świecie z posiadania sporej gotówki. To przecież dlatego właśnie Chińczycy są głównym celem ataków rabunkowych w Paryżu. To dla nich przygotowuje się specjalne atrakcje w Las Vegas. To oni powodują 30% wzrost miliardowych przychodów rok do roku w Makau. Im zawdzięczają nieprawdopodobne obroty domy towarowe Berlina, Londynu, Nowego Jorku w okresach posezonowych wyprzedaży. Cash, Cash, Cash. Dlaczego gotówka? Bo ze źródeł, których ujawniać nie należy. Chińczycy zaczęli wydawać masowo pieniądze poza granicami swojego kraju, ponieważ na własnym podwórku stało się to wielce ryzykowne.

8.       Już pierwsze kilkanaście miesięcy akcji antykorupcyjnej przyniosło zaskakujące efekty. Nie chodzi tu o rozliczne nazwiska chińskich wysokich funkcjonariuszy nakrytych przez odpowiednie służby w ostatnim czasie. Idzie tu raczej o sygnały zwrotne. Gospodarcze. Znakomicie prosperujące chińskie firmy produkujące drogie papierosy, alkohole, restauracje, hotele, firmy świadczące specyficzne usługi zaczęły notować gwałtowny spadek obrotów. Zaledwie przedwczoraj Hong Kong Business Week poinformował o niepokoju detalistów z Hong Kongu. Chińczycy Ludowi nagle przestali u nich kupować towary luksusowe i te ze średniej półki. A pewnie to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Powyższe obserwacje muszą prowadzić do zasadniczego wniosku: walka z korupcją w Chinach prowadzona przez chiński rząd to zjawisko z galerii przygód Barona Münchhausena. Ten potrafił uratować się z bagna wyciągając siebie samego za włosy. Xi Jinping zdaje się ratować życie pacjenta poprzez wyrwanie mu kręgosłupa. Kto oglądał „Predatora” wie jak się taka kuracja kończy dla leczonego.

Problemem Chin Ludowych – w kwestii korupcji – jest walka z objawami, nie z przyczynami. Korupcja, powszechna, codzienna, wszechobecna, owa ręka rękę myjąca, czy nawzajem plecy drapiąca, znana nam do niedawna jako „załatwianie” tego czy tamtego nie da się wymazać, wyrwać, zahamować nakazem, słowem, zarządzeniem. Ona znika, kiedy w otoczeniu zanikają te wszystkie substancje ją karmiące: nieprecyzyjne prawo, brak poczucia wspólnoty, dystans pomiędzy władzą a społeczeństwem, tymczasowość. Żeby zwalczyć korupcję Chiny musiałyby się zbliżyć w konstrukcji politycznej do Danii, Nowej Zelandii, Finlandii, Szwecji, Norwegii, Singapuru, Szwecji, Holandii, Australii lub Kanady, czyli jednego z państw zajmujących czołowe miejsca na liście Corruption Reception Index 2013, jednego z tych krajów, gdzie korupcja została zepchnięta do małej, czarnej dziury, skąd nie śmie wychodzić, bo zaraz ją ktoś do ciupy wsadza. Ale takie zbliżenie oznaczałoby rewolucję. Czyli – bo tak to już  z rewolucjami jest – oddanie władzy posiadanej przez KPCh komu innemu.

Komu? Po co?

A więc? A więc Chiny nie wygrają walki z korupcją. Mogą jednak zyskać wiele w zakresie PR. O to też warto zawalczyć. Zespół „Skaldowie” śpiewał, że „nie o to chodzi by złowić króliczka, lecz by gonić go”. Coś mi się wydaje, że Xi Jinping zna tą piosenkę.

Leszek Ślazyk

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button