Społeczeństwo

Dzieci są jednak w porządku

W minionym tygodniu w świat poszła wieść. Na V Plenum 18 Zjazdu Komunistycznej Partii Chin prezydent Chin Xi Jinping ogłosił, że Państwo Środka odchodzi o wprowadzanej sukcesywnie od 1978 roku polityki demograficznej, znanej pod hasłem „jedna rodzina – jedno dziecko”. Według twórców założeń tego projektu państwowy hamulec rozrodczości miał same plusy. Po niespełna 40 latach funkcjonowania programu okazało się że jego plusy dodatnie przegrały z plusami ujemnymi, że dzieci są jednak w porządku.

Władze w Pekinie pomimo braku regularnych spisów ludności i innych badań demograficznych (za wyjątkiem utajnionego spisu ludności z 1964 roku) świadome były faktu, iż liczba ludności w państwie przyrasta gwałtownie, w sposób, który może zagrozić im samym. Tuż po śmierci Mao rozpoczęto intensywne prace nad stworzeniem programu pozwalającego opanować żywioł „baby boomu” trwającego w kraju od dwóch dekad. Za podstawę działania przyjęto projekt Song Jiana, twórcy teoretycznych podstaw chińskiego programu kontroli populacji. Ten chiński naukowiec w 1978 roku na bazie analiz i matematycznych obliczeń doszedł do wniosku, że optymalnie Chiny winny być zamieszkiwane przez 700 milionów ludzi. Według jego założeń dotyczących „dławienia wzrostu naturalnego” ChRL powinna osiągnąć ową optymalną liczbę mieszkańców do 2080 roku. Założenia Song Jiana stały się wytycznymi oficjalnej polityki ludnościowej ChRL „jedna rodzina – jedno dziecko” uruchomionego oficjalnie w 1980 roku. Początkowo – właśnie w 1978 roku – ogłoszono w ChRL program, w którym zachęcano (nie było to zalecenie obligatoryjne) do ograniczenia liczby potomstwa w każdej rodzinie do dwóch dzieci, przy czym posiadanie wyłącznie jednego dziecka uważano w tym programie za wariant najwłaściwszy. Działania propagandowe, które prowadzono w 1979 roku nie przyniosły właściwie żadnych rezultatów. Wprawdzie poziom przyrostu naturalnego spadł znacznie poniżej poziomu obserwowanego w 1963 roku, ale pomimo to liczba Chińczyków nieustannie i szybko rosła. Dlatego też 25 września 1980 roku Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin skierował do członków partii list, w którym zobowiązał ich, a przez to również wszystkich obywateli ChRL, do przestrzegania przedstawionych w tym liście zasad polityki demograficznej: „jedna rodzina – jedno dziecko”. Przeprowadzony na początku lipca 1982 roku kolejny (trzeci) powszechny spis ludności Chin wykazał, że ludność ChRL przekroczyła granice 1 miliarda i wynosiła 1 miliard 31,9 miliona obywateli. Prognozy z końca poprzedniej dekady zostały potwierdzone. Taka sytuacja oczywiście jeszcze bardziej wzmocniła determinację władz w Pekinie, aby politykę „jedna rodzina – jedno dziecko” wprowadzić powszechnie i bezwzględnie. Powołano do życia Państwową Komisję Planowania Rodziny (1981–2003), agencję rządową odpowiedzialna za planowanie i implementację planów związanych z realizacją polityki demograficznej rządu chińskiego. Dla Chińczyków, szczególnie z odległych prowincji, z terenów wiejskich, gdzie tradycyjnie rodziny były wielodzietne, pomysł, aby rodzina posiadała wyłącznie jedno dziecko spotykał się z ogromnym oporem i niechęcią. Dlatego też administracja od początku funkcjonowania programu dopuściła odstępstwa od reguły: rodziny z wiejskim hukou mogły posiadać dwoje dzieci, szczególnie gdy pierwszym urodzonym dzieckiem była dziewczynka, rodziny z niektórych mniejszości etnicznych mogły posiadać nawet trójkę dzieci. Ustępstwa te nie dotyczyły jednak rodzin z miejskich obszarów administracyjnych.

Wprowadzono wiele nowych regulacji. Między innymi określono minimalny wiek umożliwiający kobietom zawarcie legalnego małżeństwa. Zgodnie z tymi regulacjami kobiety poniżej 23 roku życia nie mogły zawierać związków małżeńskich. Kobiety nie będące w zarejestrowanych związkach małżeńskich, mające mniej niż 23 lata, podlegały przymusowej aborcji. Problem przymusowych aborcji nie dotyczył wyłącznie „nieletnich” panien. Władze centralne określiły dopuszczalny wzrost przyrostu naturalnego w Chinach na poziomie 1%. Władze lokalne nie mające żadnych instrukcji, czy dyrektyw dotyczących sposobu realizacji tego założenia poszły drogą rozwiązań najprostszych z dostępnych: rozwinięto w Chinach cały przemysł aborcyjny. Przymusowym aborcjom podlegały kobiety, które zachodziły w ciążę po raz drugi, lub trzeci, a te, które miały więcej niż troje dzieci poddawano przymusowej sterylizacji. Dopuszczano przy tym zabiegi usuwania ciąży nawet w trzecim trymestrze. Zabiegi aborcji i sterylizacji dokonywano zarówno w klinikach stacjonarnych, jak również w specjalnych „autobusach aborcyjnych”, które docierały do najbardziej oddalonych od centrów administracyjnych obszarów kraju.

Czwarty powszechny spis ludności ChRL wykazał, że liczba mieszkańców Chin osiągnęła 1 miliard 160 milionów obywateli. Stało się jasne, że założenia polityki demograficznej Pekinu są skutecznie realizowane. Przyrost ludności ChRL zaczął zdecydowanie wyhamowywać. Kiedy w latach 1954-1982 średnio przybywało rocznie ponad 25 milionów Chińczyków, w okresie 1982-1990, w czasie realizowania w skali całego kraju programu „jedna rodzina – jedno dziecko”, średnia wzrostu liczby ludności spadła średnio do niewiele ponad 14 milionów obywateli rocznie.

Kolejny, piąty spis powszechny z roku 2000 przyniósł kolejne dowody na słuszność założeń chińskiego planu kontroli populacji. Zgodnie z wynikami tego spisu Chiny na przełomie wieków zamieszkiwał 1 miliard 295,3 miliona ludzi. Zatem pomiędzy rokiem czwartego spisu (1990), a spisem piątym (2000) średnio przybywało rocznie w Chinach już tylko 11,275 miliona nowych mieszkańców kraju. Władze Chin po raz kolejny wyraziły zadowolenie z wyników działań Państwowej Komisji Planowania Rodziny i potwierdziły, że jej prace będą kontynuowane w dalszym ciągu. Jednakże to ta właśnie decyzja dotycząca kontynuacji polityki demograficznej „jedna rodzina – jedno dziecko” jest jednym z dowodów wskazujących na to, że władze Chińskiej Republiki Ludowej, wbrew wielu opiniom, diagnozom i analizom, nie działały i nie działają z uwzględnieniem długookresowych perspektyw. Nie budują wielowymiarowych, wieloletnich strategii rozwoju państwa, a raczej działają w oparciu o taktyki, będące odpowiedzią na pojawiające się zmiany w rzeczywistości. Gdyby bowiem Pekin działał w ramach głęboko przemyślanej i szczegółowo dopracowanej strategii musiałby już w roku 2000 przewidzieć zmiany skłaniające do jak najszybszego odejścia od dotychczasowej polityki demograficznej na rzecz jej pełnej liberalizacji. Dlaczego? Otóż już w roku 2000 stało się jasnym, że Chińska Republika Ludowa staje się coraz szybciej pędzącą machiną ekonomiczną, której wieloletni, konsekwentny, dwucyfrowy wzrost PKB przekłada się na wzrost zamożności chińskich obywateli. A doskonale znane badania demograficzne z krajów rozwiniętych udowadniają, że zamożność społeczeństwa wpływa dramatycznie na obniżenie jego dzietności. Dzieci z pokolenia „jedna rodzina – jedno dziecko” stały się obiektem wielu badań socjologicznych, ponieważ stanowią w swojej masie rodzaj pokoleniowej dewiacji. Nawet najwyżsi oficerowie chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej twierdzą, że rekruci z pokolenia „jedna rodzina – jedno dziecko” nie posiadają żadnej wartości bojowej. Są nieodporni na stres, nie są samodzielni, nie potrafią pracować w grupie, a nawet nie są w stanie z marszu przystosować się do tak podstawowych reguł życia wojskowego jak ranne wstawanie, czy utrzymywanie w porządku miejsca zakwaterowania. W rezultacie, aby uzyskać rekruta na poziomie „zero”, czyli takiego, którego można efektywnie szkolić, potrzeba aż 2 lat. Dzieci programu „jedna rodzina – jedno dziecko” są egoistyczne i egocentryczne. Ani im w głowie branie sobie na łeb takiego problemu jak własne dzieci. Nie dość, że wymagające poświęcenia czasu i energii, to do tego jeszcze kosztowne. Według ankiety przeprowadzonej przez Sina News na bazie 164 106 ankiet (to chyba satysfakcjonująca próba w porównaniu z naszymi badaniami ocierającymi się o kilkaset ankietowanych do tysiąca), aż 43% respondentów stwierdziło, że nie zamierza mieć drugiego dziecka, 28% stwierdziło, że musi się nad tym zastanowić, a tylko 29% wyraziło chęć posiadania dwójki potomstwa. Jako najważniejszy problem stojący przed rodzicami, największą barierę na drodze do wielodzietności ankietowani podali wysokie koszty związane z wychowywaniem dzieci. Chińczycy twierdzą, że zwyczajnie nie stać ich nie tylko na dwójkę, ale często nawet na jedno dziecko. To, nawiasem mówiąc, doskonały przyczynek do dyskusji z polskimi fanami hurra-maxi-liberalizmu w wersji korwinowskiej. Przypomnę, że Chiny są bardzo oszczędne jeśli chodzi o zjawisko opieki socjalnej państwa nad obywatelem. W Chinach – dokładnie jak w wizji Korwina-Mikke – w zasadzie za wszystko trzeba sobie płacić samemu. Nie przynosi to ani uzdrowienia takich obszarów funkcjonowania państwa jak opieka zdrowotna, ani takich jak opieka socjalna (emerytury i renty chociażby), ani żadnego innego.

Decyzja władz chińskich dotycząca liberalizacji polityki demograficznej zapadła za późno i nie przyniesie spektakularnych efektów. Dziura demograficzna nie da się załatać w kilka lat. Dzisiaj dotkliwie brakuje w Chinach rąk do pracy. A z każdym kolejnym rokiem problem ten będzie się pogłębiać.

Bezpośrednim skutkiem polityki „jedna rodzina – jedno dziecko” stało się zaburzenie równowagi pomiędzy narodzinami chłopców i dziewczynek. Chińczycy tradycyjnie upatrują w chłopcach kontynuatorów rodów, to w nich, a nie w dziewczynkach mają żyć duchy przodków. Chłopcy też mają mieć także większe szanse na kariery, dzięki którym będą w stanie wesprzeć rodziców na starość. Skala aborcji na płodach żeńskich spowodowała, że określenie podczas badania USG płci dziecka uznano za przestępstwo kryminalne karane wieloletnim wyrokiem więzienia. Rodzice oczekujący męskiego potomka byli gotowi jednak płacić takie sumy za „lekarską pomoc”, że wszędzie w Chinach, we wsiach wokół wielkich ośrodków miejskich znajdowano nielegalne gabinety USG zajmujące się wyłącznie określaniem płci płodu. Już wiadomo, że w 2020 roku, czyli za 5 lat około 30 milionów młodych mężczyzn nie znajdzie wolnej panny na wydaniu. Pragmatyczni chińscy naukowcy znaleźli wprawdzie i na to sposób, tylko nie wiadomo, czy pomysł racjonalizatorski się przyjmie. Otóż profesor Xie Zuoshi z Uniwersytetu Finansów i Ekonomii Prowincji Zhejiang zaproponował, aby zwłaszcza ubożsi kawalerowie dwójkami żenili się z jedną kobietą, albo ewentualnie mieli możliwość legalizowania związków homoseksualnych.

Nie wiem, czy profesor miał kontakt z twórczością Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, ale jeżeli miał, to chyba nie wyczuł, że to żart był.

Jeśli propozycję profesora Xie Zuoshi trudno traktować poważnie (nam, bo z Pekinem nigdy nie wiadomo), to z pewnością nie można ignorować powagi i skali problemów wygenerowanych przez ręczne sterowanie demografią w Chinach. W 2050 roku w Chinach żyć będzie blisko 440 milionów osób w wieku powyżej 60 lat, co stanowić będzie ponad 30% całego społeczeństwa. Te 440 milionów osób stanowić będzie największą społeczność emerytów na świecie. Chiny będą miały więcej emerytów niż Japonia i Stany Zjednoczone razem wzięte. Japonia i Stany Zjednoczone również będą się starzeć, z tym, że tamte kraje nie dość, że są zdecydowanie mniej ludne, to jeszcze posiadają przynajmniej fundamenty systemów emerytalnych i aktywizacji osób starszych, których w Chinach – po korwinowsku – nie ma. I prędko nie będzie.

Jakie wnioski płyną z powyższych wynurzeń? Gdzie zabraknie człowieka, pojawi się maszyna. Pewnie wygląda to na natręctwo, ale jestem coraz bardziej przekonany, że kłopoty z hamującą gospodarką wespół z problemami demograficznymi dadzą impuls do potraktowania przez Chiny robotów, autonomicznych maszyn i złożonych linii produkcyjnych oraz usługowych jako leku na całe zło. I eksport drgnie, i PKB nie padnie na twarz, i światowe korporacje znajdą nową metodę redukowania kosztów. I wszyscy będą zadowoleni. Oprócz pani, pana, tamtej małej dziewczynki i mnie samego.

Leszek Ślazyk

 

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button