Import z Chin: Cwaniaczki i cwaniaki
Otrzymałem kilka dni temu taką wiadomość poprzez pocztę na BigChina.pl (pisownia rzecz jasna oryginalna): "Witam, mam do pana pytanie, bo widzę ze pan dobrze orientuje się w wysyłkach polska – chiny.
Mianowicie mam pytanie jaki środek transportu poleci pan ponieważ chce wysłać okolo 10-20 koszulek podrobionej odzieży. I chcę uniknąć cła i podatku. Może pan mi wytlumaczyć jak to najlepiej zrobić? Co napisać na paczce ? Czy to GIFT czy SAMPLE ? czy jak ? I jakim środkiem transportu przechodzą takie paczki czytałem ze kurierem najrzadziej sprawdzają ( lecz to był post z przed 4 lat). Mógłby pan mi troche pomóc ? z gory dziękuję." Cóż właściwie można odpowiedzieć na takie pytanie? Pomyślałem w pierwszej chwili: "Nie! Nie mogę pomóc. Nie lubię złodziei po prostu…." Ale czy to wystarczy. Być może dla krótkiego samozadowolenia, ale tak na poważniej, na dłużej? To jakaś grubsza sprawa, której warto poświęcić nieco więcej uwagi. Polski internet roi się od przeróżnych informacji na temat wszelakiego rodzaju oszustw dokonywanych przez chińskie firmy oferujące swoje towary w sieci. Pada wiele inwektyw, wiele złych słów pełnych oburzenia. W odpowiedzi czytamy sporą ilość odpowiedzi i komentarzy typu "sfrajerowałeś się to teraz nie płacz….". Nie pojawiają się niestety nigdzie pytania zasadnicze: kto jest tak naprawdę winien tej całej sytuacji, tej łatwości z jaką dajemy się oszukiwać chińskim internetowym firmom? Otóż jedynymi winnymi są wszyscy ci niezwykle sprytni mikro-importerzy, do których należy między innymi autor zacytowanej powyżej wiadomości. To właśnie te rzesze (bo nie są to odosobnione, pojedyncze wypadki) drobnych cwaniaczków tworzą rynek usług oferowanych przez innych cwaniaczków. Cwaniaczków zazwyczaj sprytniejszych. Chociaż nie trudno być sprytniejszym od kogoś kto składa taką ofertę jak powyżej. Komentatorzy sportowi opisują taką sytuację jako "zakiwanie się na śmierć". Chcemy kupić coś co jest nielegalną podróbką, sprowadzić to nielegalnie do swojego kraju oraz uniknąć wszelkich opłat związanych ze sprowadzeniem towaru do swojego kraju. Dla Chińczyka (cwaniaka) to sytuacja "miodowa". Co te też polski "przedsiębiorca" może zrobić jeśli nie dostanie towaru, za który zapłacił? Pójdzie na policję???? Hahaha….. Drugim kreatorem rynku cwaniaczków zarówno w Chinach jak i w Polsce są internetowi mitomani. Mitomani rozpowszechniający w sieci wiadomości o baśniowych wynikach swojej działalności importowej. Setki procent przebitek na allegro, wielokrotne przebitki w sprzedaży bezpośredniej, pośredniej, tradycyjnej i on-line. Zazwyczaj bez jakichkolwiek konkretów, albo z informacją wprost, że chodzi o podróbki, które można sprzedać jako oryginały. I tu się pojawia kwestia szersza, wychodząca poza krąg spryciarzy i cwaniaczków. Mam tu na myśli tak wypaczone podejście do rzeczywistości, do życia, do swoich bliskich, do swoich rodaków. Wszędzie słyszymy skargi na to, że nie ma pracy, że wszystko co kupujemy jest Made in China. Osoby, które z pełną świadomością wchodzą w proceder importu nielegalnego (importując towary, które godzą w czyjeś prawa własności, albo nie płacąc należnych wobec państwa, lub jedno i drugie) mają ogromny udział nie tylko w okradaniu swojego państwa (co może wydawać się niektórym pojęciem tak ogólnym, że nie podlegającym kategorii przestępstwa, czy nawet grzechu), ale w pozbawianiu pracy swoich najbliższych. Bo to właśnie tolerowanie i czynny udział w nielegalnym imporcie na mikro- czy makro-skalę leży u podstaw zjawiska zanikania w Polsce miejsc pracy naszych ojców, matek, sióstr, braci, kuzynów, kuzynek, itd., itd. Ta "liberalna" postawa wobec importu ma swoje najpoważniejsze odbicie w postawie rządów krajów europejskich, które z zupełnie niewytłumaczalnych przyczyn pozwalają sprowadzać do swoich krajów rzeczy, za jakość których wsadzaliby własnych rodaków do więzienia. Ale nie robią tego. Bo będąc cwaniakami na wysokich urzędach wolą przymykać oczy na takie "drobiazgi" zamiast podjąć się poważnego zadania "odbicia" miejsc pracy wyeksportowanych z tak dużą beztroską w latach 80-tych i 90-tych na Daleki Wschód.
Leszek Ślazyk …