Podatek VAT w imporcie
Artykuł o prostytucji w Chinach musi poczekać chwilę. W związku z powtarzającymi się pytaniami chcę poświęcić chwilę uwagi problemowi podatku VAT w imporcie. Nowe rozwiązanie rozliczania podatku VAT w imporcie obowiązuje zaledwie od 1 kwietnia bieżącego roku, a już obrosło legendami niczym wyczyny erotyczne Giacomo Casanovy. Nie wiadomo czemu, bo w przeciwieństwie do Casanovy VAT nie ma właściwie w sobie nic tajemniczego, nie ma nic do ukrycia, albo do podkolorowania.
Przepisy obowiązujące do 31 marca 2011 brzmiały jednoznacznie:
"Zgodnie z art. 33 ust. 4 ustawy, w przypadku importu podatnik jest obowiązany w terminie 10 dni, licząc od dnia jego powiadomienia przez organ celny o wysokości należności podatkowych, do wpłacenia kwoty obliczonego podatku."
Przepis ten funkcjonował od momentu przyjęcia w Polsce pierwszej ustawy o podatku od towarów i usług (VAT) w roku 1993. Wpływ na określenie terminu płatności podatku mogły mieć przepisy Rozporządzenia Rady (EWG) 2913/92 z dnia 12 października 1992 r. ustanawiającego Wspólnotowy Kodeks Celny (Dz.U.UE L z dnia 19 października 1992 r.) gdzie w art. 222 ust. 1 lit a) wskazano, że termin płatności długu celnego nie może przekraczać 10 dni.
W Dyrektywie 2006/112/WE Rady z 28 listopada 2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz. U. UE L z dnia 11 grudnia 2006 r.) w art. 70 wskazano, że VAT staje się wymagalny z chwilą importu towarów. W art. 211 natomiast wskazano, że państwa członkowskie określają szczegółowe zasady dotyczące płatności z tytułu importu towarów. Państwa członkowskie mogą w szczególności postanowić, że w przypadku importu towarów przez podatników lub osoby zobowiązane do zapłaty VAT (…), VAT należny z tytułu importu nie musi zostać zapłacony w momencie importu, pod warunkiem, że podatek ten zostanie wyszczególniony jako należny w deklaracji VAT sporządzonej zgodnie z art. 250 dyrektywy.
Rozwiązanie obowiązujące od 1 kwietnia to odejście od restrykcyjnego terminu płatności podatku VAT od towarów importowanych w ciągu 10 dni, na rzecz rozliczenia tegoż podatku na zasadach ogólnych, tj. wraz ze składaniem deklaracji podatkowej.
A co to oznacza?
Tutaj rodzą się mity i legendy, które zazwyczaj wynikają ze zwykłego braku zrozumienia samej idei podatku od towarów i usług. Ta polska nazwa zresztą jest mylna. VAT, czyli Value Added Tax to po prostu podatek od wartości dodanej. Dla zobrazowania: Kupujemy towar za cenę, która zawiera VAT. Sprzedajemy ten sam towar, za wyższą cenę (dodajemy wartość), która też zawiera VAT. Różnica pomiędzy VAT towarzyszącym sprzedaży, a VAT występującym przy zakupie to podatek, który musimy zapłacić państwu.
W poprzedniej wersji przepisów dotyczących VAT w imporcie musieliśmy zapłacić VAT płacąc cło. Dzisiaj kwotę VAT naliczonego, dotyczącego importowanego towaru, musimy zgłosić w ramach odpowiedniej deklaracji podatkowej. I to wszystko. Zatem od 1 kwietnia import towarów przez port polski niesie za sobą podobne koszty jak import przez inne porty unijne. To co musimy zapłacić to cło, podatek VAT rozliczamy w deklaracji. Koniec i kropka. Należy jednak pamiętać o nowym obowiązku przedstawienia urzędowi celnemu dokumentów zaświadczających rozliczenie podatku w terminie nie przekraczającym 4 miesięcy od momentu dokonania odprawy celnej. Niedotrzymanie tego terminu może skutkować karą nałożoną przez naczelnika urzędu skarbowego, polegającą na pozbawieniu możliwości korzystania z nowego rozwiązania podatkowego i powrotu do konieczności płacenia podatku VAT dotyczącego importowanych towarów wraz z cłem.
Jak wspomniałem na wstępie – nie ma w tej historii ani odrobiny dreszczyku emocji jakie niosą ze sobą opowieści o wyczynach XVIII wiecznego seks-demona. To raczej historia rozgrywająca się w zwolnionym tempie. Po zaledwie 5 latach któryś z naszych polskich urzędników odkrył absurd sytuacji, w której polskiemu przedsiębiorcy bardziej opłaca się odprawiać importowane towary w Hamburgu, Rotterdamie, czy Bremerhaven niż w Szczecinie, Gdańsku, czy Gdyni, tylko ze względu na różnicę w podejściu do pojedynczego zapisu w Dyrektywach UE. Jak napisano na stronach Ministerstwa Gospodarki:
"Wprowadzenie takiej zmiany jest neutralne dla budżetu państwa, natomiast w dłuższym okresie może spowodować wzrost wpływów m.in. z ceł płaconych za towary importowane przez polskich importerów, które obecnie są odprawiane w portach zachodniej Europy. Propozycja zwiększy konkurencyjność polskiej gospodarki oraz sprawi, że przeładunki w polskich portach staną się bardziej konkurencyjne w porównaniu do transakcji dokonywanych w portach innych krajów."
No niesamowite! No niebywałe!, że zacytuję klasyka. Tylko czemu zrozumienie takich oczywistości musi zajmować aż 5 lat?
Leszek Ślazyk
Źródło: gazetaprawna.pl, mg.gov.pl, vat.pl