Chiny subiektywnie

我的三分钱 Moje trzy feny (23/20)

Liang Lao Ye Wiki China, czyli czy wiesz że…

26 maja br. w wieku 99 lat zmarł 何鸿燊  Ho Hung Sun znany jako Stanley Ho. Był twórcą azjatyckiego centrum hazardu w 澳门  AoMen / Makao, byłej kolonii Portugalii. To dzięki niemu ta senna osada, która dawno zapomniała o swojej XVI i XVI wiecznej świetności, sąsiadująca poprzez deltę Perłowej Rzeki z zamożnym i dynamicznie rozwijającym się Hong Kongiem w zaledwie ostatnich 40 lat stała się znaną na całym świecie mekką hazardzistów. Miejscem, które z gier hazardowych generuje największe przychody w skali świata.

Stanley Ho, (zdjęcie z lat 70. XX wieku), człowiek ikona, jego życiorys to gotowy scenariusz serialu o wielkich pieniądzach, wielkich namiętnościach, wielkiej polityce i wielkich tajemnicach…

Ho urodził się w Hong Kongu w 1921 roku. W czasie II wojny światowej przeniósł się do Makao. Tam założył firmę, która w 1961 rok otrzymała wyłączną licencję na prowadzenie kasyn. Wyłączność stała się cechą charakterystyczną przedsięwzięć Stanleya Ho. Dziś Makao, które w 1999 roku wróciło do macierzy, to jedyne miejsce w Chinach Ludowych, gdzie można legalnie oddawać się hazardowi. A Chińczycy skłonność do hazardu mają w genach. Ta namiętność stała się fundamentem oszałamiającej fortuny Stanleya Ho. W lobby The Grand Lisboa, jego największym kasynie, perle w jego hazardowej koronie, wystawiony jest dla publiczności symbol bogactwa króla kasyn, czyli 218 karatowy diament, nazwany na cześć swego właściciela „Gwiazdą Stanleya Ho”. Ho, wzorem Li Ka-shinga, słynnego miliardera z Hong Kongu, zawsze utrzymywał bardzo dobre relacje z Pekinem. Po zjednoczeniu z ChRL był przez wiele lat członkiem 中国人民政治协商会议 Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej Chin. Przez 99 lat swojego życia zgromadził majątek, który uczynił go jednym z najbogatszych ludzi w Azji. Wartość rynkowa jego flagowego holdingu 澳门博彩控股有限公司 SJM Holdings Ltd. (operator 19 kasyn) wynosi ponad 6 mld USD (~24.09 mld PLN), a cały majątek wyceniany jest na 14.9 mld USD (~60 mld PLN). Generatorami przychodów w holdingu są oczywiście kasyna, hotele, a także nieruchomości. Stanley Ho zarabiając na hazardzie, sam pozostał obojętny na tą pokusę. Nad grę w ruletę, Black Jacka, czy kości przedkładał taniec (zwłaszcza tango, walc i cha-cha, w których osiągnął poziom mistrzowski, występował publicznie podczas licznych imprez charytatywnych, których był również inicjatorem) oraz towarzystwo pięknych kobiet. Przy każdej okazji mówił, że nie ma pojęcia o zasadach gier hazardowych, hazard fascynował go wyłącznie od strony biznesowej, jako wyzwanie o charakterze organizacyjno-ekonomicznym. Zawsze powtarzał, że w kasynach wygrywa tylko on, że pieniądze wszystkich graczy prędzej, czy później zasilają jego konta. W swoim życiu Stanley Ho związany był dłużej z czterema kobietami. Wszystkie je nazywał swoimi żonami, choć tylko z pierwszą z nich, Clementiną Leitao zawarł formalny związek małżeński. Pozostałe trzy kobiety były jego oficjalnym kochankami, które towarzyszyły mu nierzadko podczas oficjalnych spotkań, bankietów, balów. Clementina w 1973 roku w wypadku samochodowym doznała urazu głowy, który spowodował częściową utratę pamięci i pozbawił ją zdolności do samodzielnego życia. Zmarła w 2004 roku. Stanley Ho ze związków z tymi 4 kobietami miał 16 dzieci. Wszystkie noszą jego nazwisko. Jego najstarszy syn zginął w wypadku samochodowym w Portugalii w 1981 roku. Stanley Ho, nazywany Ojcem Chrzestnym Hazardu (nie bez przyczyny – związki z triadami i przestępczym podziemiem ChRL zarzucano mu przez lata – między innymi zarzuty takie wysuwał rząd kanady i Senat USA) w 2009 roku poślizgnął się na posadzce w swoim domu i uderzył się w głowę tak mocno, że niezbędną okazała się interwencja chirurgów. Operacja mózgu przeprowadzona w Hong Kongu uratowała mu życie, ale już do końca swych dni Stanley Ho poruszał się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Trwającą wiele miesięcy rekonwalescencję przerwał w grudniu 2009 roku. Odbył krótką podróż do Makao, by spotkać się z prezydentem Hu Jintao, który odwiedzał miasto w 10 rocznicę jego powrotu do macierzy. Ho kontynuował leczenie w Hong Kongu do marca kolejnego roku.

The Grand Lisboa Casino, perła w koronie Króla Hazardu

Wypadek seniora rodu stał się momentem wybuchu otwartego sporu pomiędzy konkubinami i dziećmi o podział majątku i treść testamentu. Bulwarówki i brukowce karmiły się tym tematem przez dekadę. Czwarta „żona” Stanleya Ho chciała na drodze sądowej uzyskać wyłączne prawo do dysponowania majątkiem dla siebie i swoich dzieci. Było to działanie wbrew woli jej męża, który wielokrotnie oświadczał, że pragnie swój majątek podzielić pomiędzy wszystkie żony i dzieci. W wyniku wieloletniej batalii sądowej zawarto ugodę, która stała się podstawą podziału fortuny pomiędzy troje z członków licznej rodziny. Pomimo pogarszającego się stanu zdrowia Stanley Ho pozostawał szefem holdingu kontrolującego wszystkie spółki i interesy rodzinne jeszcze do 2018.

Stanley Ho odznaczony został m.in. najwyższymi medalami i orderami państwowymi Makao, Hong Kongu, Wielkiej Brytanii. Znany był i podziwiany w Makao i Hong Kongu nie tylko ze względu na osiągnięty sukces, ale również za sprawą rozległej działalności charytatywnej, której celem było nie tylko niesienie pomocy potrzebującym, ale również wspieranie edukacji, czy wysiłki na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego regionu i całych Chin. Stanley Ho jest bez wątpienia częścią historii tego zakątka Chin.

Chińskim okiem

Zdarza mi się od czasu do czasu, przy okazji kolacji z chińskimi przyjaciółmi, prowadzić wieczorne rozmowy polityczne. W rozmowach tych, prywatnych, nieskrępowanych i nie aranżowanych przebija duma moich rozmówców z osiągnięć gospodarczych, technologicznych i społecznych Chin. Moi rozmówcy to najczęściej ludzie, którzy bardzo dobrze pamiętają chociażby rewolucję kulturalną i to wszystko, co się działo w Chinach po niej. Ostatnio – jak obserwuję – to co najbardziej ich „boli”, a zarazem podnosi temperaturę rozmów to kwestia pozycji Chin w świecie, szczególnie zaś obecne relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Kiedy pojawia się ten temat, nie mam najmniejszych szans, aby dojść do głosu, za wyjątkiem wzniesienia kolejnego toastu. Emocje naprawdę osiągają poziom niespotykany. Co tak rozsierdza moich przyjaciół? Otóż – jak twierdzą – słabość i brak właściwej reakcji na postawę USA, ich wrogie wobec Chin działania. No, bo przecież wrogi charakter mają oskarżenia o to, że Chiny i Chińczycy sprowadzili na świat nieszczęścia związane z pandemią, jak i zamiar prowadzenia śledztwa, które ma wykazać winę Chin, jak i żądania odszkodowania za szkody spowodowane epidemią, jak groźba zerwania stosunków wszelkich przez Stany Zjednoczone z Chinami, jak i nakładanie karnych ceł na chińskie towary, jaki tworzenie “czarnej listy” chińskich firm, którym nie wolno sprzedawać amerykańskiej technologii. A teraz na dokładkę wyrzucanie chińskich spółek z amerykańskiej giełdy. A – oburzają się moi przyjaciele – a Chiny co? Dużo gadania, a w czynach tylko uległość. Kulenie ogona, jak zwykle czyni bity pies. Tak sprawy widzą moi chińscy przyjaciele, przeciętni mieszkańcy dużego chińskiego miasta, osoby tuz przed emeryturą (albo już korzystające z uroków tego stanu). Tak reagują na informacje o tym, że chińskie władze, które obniżają cła na importowane amerykańskie towary, zgadzają się na realizację pierwszego etapu porozumienia/umowy handlowej, zapowiadają otwarcie chińskiego rynku finansowego dla amerykańskich firm z tego sektora, proponują większe ulgi i zachęty finansowe dla firm zza oceanu inwestujących w Chinach. Jeden z moich rozmówców, cieszący się dobra pamięcią, wypomniał na dokładkę, że przecież jakieś 10 miesięcy temu „centrala” informowała, że stworzy własną „czarną listę” amerykańskich podmiotów, które nie będą mogły w Chinach działać, nie będą mogły nabywać chińskich technologii, przez wzgląd na stosowanie nieuczciwych praktyk. No i co? I nic. Cisza. No może poza takimi groźnymi pomrukami protestami i wezwaniami do opamiętania. A tymczasem Amerykanie robią co chcą. Może nadszedł czas, aby adekwatnie odpowiadać na działanie drugiej strony – powtarzają moi rozmówcy. Nie można udawać, że to tylko kropi deszcz, kiedy ktoś pluje w twarz. A może należy ograniczyć amerykańskim firmom dostęp do chińskiego rynku i pieniędzy. Przecież po Trumpie widać, że nic go tak nie boli, jak uderzenie po kieszeni.

Cóż, czym bliżej nieuniknionego końca kolacji, tym poziom emocji opada. Towarzystwo nie mając nowych p[pomysłów na rozwiązanie obecnej sytuacji rozchodzi się do domów. A ja pozostaję nieustannie z jednaką refleksją: nikt z moich przyjaciół podczas tych pełnych emocji spotkań nie wygłosił nawet pojedynczego zdania krytycznego zrzucającego winę za tok spraw na karb systemu politycznego, czy partii. Za brak właściwych reakcji obwiniali rząd, który świetnie się realizuje w obszarach gospodarczych, ale…. Ale dziś już sama duma z osiągnięć gospodarczych nie wystarczy. Narodziła się wśród Chińczyków potrzeba poczucia, że ich kraj jest traktowany właściwie, po partnersku w globalnej rodzinie. Kiedy to nastąpi? Pewnie dowiem się tego podczas jednej z kolejnych biesiad przy specjalnościach chińskiej kuchni i czymś godnym wzniesienia toastu za przyjaźń.

Myśli niepoukładane, zwariowane i takie sobie:

O „Dwóch Sesjach”, czyli najważniejszym wydarzeniu polityczno-społecznym roku, w tym roku wyjątkowych, bo w realiach post (???) pandemicznych.

{1} W czasie obrad plenarnych wszyscy delegaci i deputowani, jak jeden mąż, jak jedna żona nosili maseczki, w zunifikowanym kolorze niebieskim. W maseczce dokładnie tego typu i koloru występuje publicznie prezydent, sekretarz generalny itd. 习近平  Xi Jin Ping. Wśród setek (ba, tysięcy) obradujących łatwo było zauważyć, że osoby zajmujące dwa pierwsze rzędy prezydium (czyli prezydent, premier, wicepremierzy, członkowie Biura Politycznego KC, Stałego Komitetu Parlamentu i Konferencji) brały udział w obradach bez maseczek. Wirus ich się widocznie po prostu nie ima. Nie śmie.

Foto: Xinhua

Foto: CCTV (A.Liang)

{2}. Relacje medialne z „Dwóch Sesji” w tym roku były bardzo okrojone, w nowym stylu. W porównaniu z wcześniejszymi latami pracowało tu znacznie mniej dziennikarzy. Zagranicznych korespondentów można było policzyć na palcach jednej ręki. No może dwóch. W czasie obrad, na sali konferencyjnej, widoczna była wyłącznie ekipa telewizji państwowej CCTV oraz oficjalni fotoreporterzy agencji prasowej 新华社 Xinhua. W sumie może 10 osób. Konferencje prasowe prowadzono zdalnie. Dziennikarze w wyznaczonej sali przed dużym ekranem, prowadzący, ministrowie, wybrani delegaci w innych pomieszczeniach. Zdjęcia publikowane w mediach wyłącznie autorstwa reporterów agencji Xinhua.

Były więc maseczki, były „społeczny dystans”, były nowoczesne techniki komunikacji. Obawiam się tylko, że ten dystans i styl przekazu medialnego zostanie z „Dwiema Sesjami” (i nie tylko) na dłużej.

{3}. Kolejna nowość nigdy wcześniej nie praktykowana – w przekazie z obrad sporadycznie pokazywano  prezydenta Xi, premiera Li, przewodniczącego parlamentu, etc. Nawet podczas ich przemówień. W trakcie kilkugodzinnej relacji pojawiło się zaledwie kilka ujęć najważniejszych osób w państwie. A co pokazywano? Przede wszystkim plan ogólny sali plenarnej, licznych i barwnych delegatów. Poniekąd koncepcja realizatorska zgodna z wypowiedzią prezydenta Xi, który przed obradami Sesji oświadczył, że priorytetem partii, rządu i wszystkich organów państwowych jest człowiek, człowiek i jeszcze raz człowiek.

Nie ma tu miejsca na jakiś kult przywódców. Przede wszystkim zwykły człowiek.

{4}. Premier znajdował się w wyraźnym cieniu prezydenta. Miał swój 5 minut no, może nawet 10. W dniu pierwszym obrad składał raport z wykonania planu za 2019 rok i przedstawił założenia rządu na rok 2020. W sumie ponad godzinne przemówienie. Jak na chińskie standardy oficjalne raczej nie za długo. Potem pojawił się podczas konferencji prasowej tuż przed oficjalnym zakończeniem obrad. Resztę medialnej przestrzeni wypełniał prezydent Xi. Oczywiście – jak wspomniałem – nie w trakcie obrad, ale poza nimi był wszędzie. Xi tu, Xi tam, Xi powiedział to, Xi powiedział tamto. Przed rozpoczęciem obrad danego dnia i po zakończeniu obrad danego dnia. I tak codziennie w trakcie „Dwóch Sesji”. Z drugiej strony… Premier Li piastuje funkcję szefa rządu. A Xi Jin Ping? Jest prezydentem kraju, sekretarzem generalnym przewodniej siły narodu, głównodowodzącym armii, a także przewodniczącym 10 innych gremiów. No to kogo jest więcej?

{5} Raport premiera z wykonania planu zeszłorocznego, jak i przedstawienie planowanych działań rządu w bieżącym roku, ani mnie nie zaskoczyły, ani mnie nie „wciągnęły”. Przyznaję, że nie wsłuchiwałem się w to co mówił premier z jakąś szczególną uwagą. Jestem usprawiedliwiony. Znałem czytany przez Li Ke Qianga tekst w jakichś 80%. Nie, nie dlatego, że współredagowałem to przemówienie, ale przez wzgląd na fakt, iż premier powtórzył niemal w całości opublikowaną 18 maja (zatem przed obradami „Dwóch Sesji”) treść komunikatu ze wspólnego posiedzenia Biura Politycznego KPCh i Rady Państwa, gdzie dominował temat „przyspieszenia poprawy socjalistycznego systemu gospodarki rynkowej w nowej erze”.

Dwa w jednym. Świadectwo jedności działań partii i rządu, a także klarowność komunikatu „o co walczymy, dokąd zmierzamy”. Porządek ważna rzecz.

{6} Zdaje się, że nikomu nie rzucił się w oczy brak nieodłącznego elementu wszystkich poprzednich obrad, swoistej nowej tradycji. Podczas „Dwóch Sesji” w roku 2020 nie było hostess.

 

 

 

{zdjęcia z 2019}

Dziewczyny pracujące podczas „Dwóch Sesji” w Wielkim Pałacu Ludowym ubarwiały to wydarzenie. Pomagały delegatom z prowincji, żeby się nie zgubili w drodze na i z obrad. Pomagały uczestnikom obrad, ale też przedstawicielom mediów, służb medycznych etc. w drobnych sprawach. Podprowadzały skrępowanych deputowanych do mikrofonów i przed kamery. Nieustannie serwowały zieloną herbatę i dolewały cieplej wody delegatom i deputowanym podczas głównych obrad, jak i podczas pracy w zespołach. Ocieplały wizerunek tych sesji. W tym roku delegaci sami sobie musieli nalewać wodę z termosów.

Foto: CCTV (A.Liang)

Uczestnicy „Dwóch Sesji” nie byli jednak całkowicie pozbawieni opieki. Towarzyszyły im liczne szeregi pracowników ochrony i służb pomocniczych.

Foto: ifeng

Przepraszam, wolę jednak hostessy. W czasie „Dwóch Sesji” i nie tylko. Poza tym rodzi się pytanie: jak tu ufać rządowi głoszącemu, ze zamierza walczyć z bezrobociem, kiedy sam je zwiększa? Hę?

{7} I jeszcze jedno spostrzeżenie. Odniosłem niedoparte wrażenie, że w czasie obrad plenarnych parlamentu, jak i posiedzeń konferencji konsultatywnej prezydent Xi był bardzo zmęczony. Takie robił wrażenie. Ale podczas spotkań z delegatami z prowincji dyskutujących w zespołach roboczych tryskał energią, emanował wigorem, uśmiechał się, wręcz śmiał szczerze, z humorem. Czyżby nie lubił dużych zgromadzeń, przemówień? A może chciałby wrócić do tych lat, kiedy jako znacznie młodszy działacz pracował na chińskiej prowincji? Raczej – sądzę – jak przystało na人民领袖的  Przywódcę Ludu (to najnowszy oficjalny tytuł Xi) po prostu lepiej czuje się będąc blisko ludu. Jego żywiołem jest być z ludem. Przynajmniej w czasie obrad oraz wizyt gospodarskich. Takich jak ta:

Prezydent Xi z gospodarska wizytą w prowincji Ningxia (czerwiec 2020)

Xi w czasie obrad plenarnych. Prawie non stop z takim wyrazem twarzy. Foto: CCTV (A.Liang)

Xi podczas spotkania z delegatami z prowincji. Foto: Xinhua

中国谚语  Powiedzenia/Przysłowia: 

 

一粒老鼠屎,坏了一锅粥.

Jeden szczurzy bobek psuje cały garnek owsianki.

W znaczeniu: nawet odrobina czegoś złego ma wpływ na jakość większej całości.

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Andrzej Zawadzki-Liang

Andrzej Zawadzki-Liang (梁安基), prawnik, biznesmen, współpracownik think-tanku Instytut Badań Chin Współczesnych (当代中国研究中心), od 35 lat w Chinach.

Related Articles

Back to top button