Chiny subiektywnie

我的三分钱 Moje trzy feny (24/20),

czyli Chiny subiektywnie

Liang Lao Ye: Wiki China – czy wiesz, że….

Najbogatszym rolnikiem na świecie jest 55 letni 秦英林 Qin Ying Lin z 南阳 NanYang (prowincja 河南 HeNan). W 1992 roku wraz zoną 钱瑛 Qian Ying rozpoczął hodowlę świń w niewielkiej chlewni, w której mieściły się 22 tuczniki. W krótkim czasie zrozumiał, że drogą do sukcesu w tej branży jest skala hodowli, ale także rozwiniecie działalności o przetwórstwo mięsa, bo tam, a nie w samej hodowli świń generowane są najwyższe profity. Qin założył 牧原食品股份有限公司 MuYuan Food Company Ltd., w ramach której zaczął realizować swoją koncepcję hodowli świń i produkcji mięsa wieprzowego oraz jego przetworów. Dziś do jego spółki należą farmy, w których hodowanych jest ponad 10 mln szt. świń. MuYuan Food Co. Ltd. posiada w Chinach 200 oddziałów i spółek zależnych, zatrudnia 80,000 osób.

Qin Ying Lin, twórca wieprzowego imperium. Z pewnością znakomity przykład przedsiębiorcy potrafiącego działać w “mało sprzyjających warunkach”. Epidemia afrykańskiego pomoru świń spowodowała , że chińskie stada tuczników skurczyły się o 100 MILIONÓW sztuk. Qin przetrwał tę katastrofę.

Produkty spółki eksportowane są do 154 krajów świata, w Chinach dostarczane są do 78 miast w 22 prowincjach. Firma od 2014 roku notowana jest na giełdzie w 深圳 ShenZhen. Jej wartość rynkowa oceniana jest na 250 mld RMB (~ 138.53 mld PLN). Osobisty majątek małżonków Qin szacowany jest na 100 mld RMB (~56 mld PLN), co daje im 10 miejsce na liście najbogatszych chińskich przedsiębiorców. Kariera z chińską specyfiką: od farmera do miliardera.

上海 Szanghaj jest jedyną metropolią w kraju, w której centrum zlokalizowane jest… więzienie.  Budynek zakładu karnego 提兰桥 TiLanQiao znajduje się w szanghajskiej dzielnicy 虹口区 HongKou. Zbudowano je w latach 1901-1903. Na początku historii tego „kryminału” działały dwa blok więzienne, w których znajdowało się 450 cel. Więzienie rozbudowano w latach 1916 i 1935 o kolejne cztery bloki więzienne. W sumie bloki z celami zajmują powierzchnię 33,285 m2, a cały kompleks wraz z budynkami administracji, kuchniami, pralniami, szpitalem i celami dla więźniów szczególnie niebezpiecznych to 70, 000 m2 otoczonych pięciometrowym murem. W „czasach świetności” TiLanQiao przebywało tu do 8,000 więźniów. Początkowo odbywali tu wyroki skazani przez sądy międzynarodowych koncesji kolonialnych w mieście. Ale w bardzo krótkim czasie więzienie stało się miejscem odbywania wyroków wszystkich przestępców osądzonych w Szanghaju. Określano je mianem „Alcatraz Orientu”. Po 1949 roku więziono tu zarówno przestępców pospolitych, jak i kontrrewolucjonistów. Z biegiem czasu z więzienia przeistaczało się w areszt pod administracją biura bezpieczeństwa publicznego. W 2008 roku kompleks więzienny TiLanQiao wpisano na listę chronionych zabytków historycznych Szanghaju. Taka zmiana kwalifikacji tej sporej nieruchomości wygenerowała dla miasta nieoczekiwane problemy. Otóż żaden z deweloperów działających w Szanghaju nie ma ochoty nabyć działek budowlanych znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie dawnego więzienia. Szanujący się obywatel nie zajmie lokalu z widokiem na więzienie. Nawet nieczynne. Nawet zabytkowe. A deweloper z głową na karku nie nabędzie działki budowlanej w pakiecie ze zobowiązaniem odrestaurowania i rewitalizacji kompleksu więziennego TiLanQiao.

Komu więzienie TiLanQiao, komu? A tak zupełnie serio: gdybyśmy mieli odpowiednia ilość środków, to więzienie mogłoby się stać miejscem edukacji i rozrywki. Na przykład zajęcia typu 1 dzień w celi dla bardzo młodych ludzi, którym nie starcza wyobraźni na co dzień. Na przykład escape roomy pod hasłem “Ucieczka z Alcatraz Orientu”.

Ale to nie jest sytuacja patowa. Nie będzie chętnych przedstawicieli wolnego rynku z chińskim charakterem, zabytkiem zajmie się zarząd dzielnicy i w ramach właściwych budżetów stworzy tutaj kolejna atrakcję turystyczną miasta. „Alcatraz Orientu” ma w sobie z pewnością potencjał.

Echa Dwóch Sesji

Wybaczcie Państwo, ale wracam raz jeszcze do „Dwóch Sesji”, a konkretnie do obrad chińskiego parlamentu, które zakończyły się dwa tygodnie temu. Obiecuję jednocześnie, że wracam do tego wydarzenia po raz ostatni. Wiecie Państwo, że w trakcie skróconej sesji uczestniczący w niej deputowani złożyli ponad 550 tzw. „propozycji”? Co istotne: propozycje nie znajdują odzwierciedlenia w uchwałach czy rezolucjach parlamentu. Zatem po co o nich w ogóle wspominać? Otóż propozycje mają niezwykłą moc. Nie wszystkie. Nigdy nie wiadomo, która z nich pojawi się we właściwym czasie i właściwymi miejscu, jak chociażby propozycja, rzucona niby ot tak, a mówiąca o przywróceniu w miastach chińskich handlu ulicznego. Ta propozycja potrzebowała niecałego tygodnia, aby z konceptu przeistoczyć się w czyn. I to jak Chiny długie i szerokie. Propozycje zgłaszane podczas obrad parlamentu „poza trybem” przyjmowane są przez lokalne rządy prowincjonalne. Autonomicznie, wedle uznania. A przede wszystkim wedle lokalnych uwarunkowań i potrzeb. Bo propozycje odpowiadają na aktualne potrzeby, można je wprowadzić z marszu w życie. Tego nie da się zrealizować poprzez centralny system decyzyjny. Tu bowiem najpierw parlament przyjmuje bardzo ogólne uchwały będące de facto koncepcjami partii. Ogólnikowa uchwałę parlamentu konkretyzuje jego Stały Komitet. Ale wciąż mamy tu do czynienia z bardzo wysokim stopniem ogólnikowości. Wysoki organ państwowy nie może wnikać w drobiazgi i szczegóły. To zadanie rządu, który wypełnia treścią wyznaczone przez parlament ramy. Rząd wydaje stosowne zarządzenia. Na podstawie owych zarządzeń lokalne jednostki administracji tworzą przepisy dopasowane w treści do lokalnych uwarunkowań społeczno-ekonomicznych. Oczywiście to wszystko trwa, trwa, trwa.

Propozycje chińskich parlamentarzystów mają tą niezwykłą cechę, że jako „głos ludu” mogą skrócić opisana powyżej ścieżkę legislacyjną do minimum. Skoro rozwiązanie jest dobre, to się je implementuje, a o przepisach pomyśli się w odpowiednim czasie. Jak z owymi straganami, bazarami, nocnymi „latającymi restauracjami”: do dziś właściwie nie wiadomo, czy taka działalność powinna być opodatkowana, a jeśli tak, to na jakich zasadach…

Propozycje nie zawsze są mądre, nie zawsze pomagają rozwiązać jakiekolwiek problemy, ale większość z nich to sugestie rozsądne, a czasem intrygujące. I tak na przykład podczas tegorocznych obrad parlamentu proponowano m.in., aby:

–   zrezygnować z tłumaczenia przemówień i komunikatów wygłaszanych podczas krajowych konferencji prasowych przedstawicieli władz chińskich (lokalnych i centralnych) na język angielski. Uzasadnienie: język chiński jest jednym z sześciu urzędowych języków Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rezygnacja z tłumaczeń pozwoli podkreślić szacunek dla języka ojczystego. Cóż, uczmy się języków obcych a chińskiego zwłaszcza.

–   zwalczać użalenie dzieci od gier komputerowych, internetowych, video poprzez dodawanie do wszelkich gier aplikacji rozpoznających twarz. Dzięki zastosowaniu tych technologii dzieci nie będą w stanie zajmować się grami ponad miarę bez względu na to z jakiej platformy, czy jakiego urządzenia końcowego będą chciały skorzystać. Istniejąca integracja systemów ułatwia implementację tego „hamulca bezpieczeństwa”.

–   odrzucić pomysł (gorąco dyskutowany, mający wielu zwolenników) dotyczący zniesienia kar finansowych grożących rodzinom posiadającym trzecie (i każde kolejne) dziecko. Obowiązuje wciąż projekt zakładający model „jedna rodzina i nie więcej niż dwoje dzieci”. Jest rządowy plan, jego należy się trzymać.

–   obniżyć wiek pozwalający sądzić za czyny o charakterze kryminalnym. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa karnego dzieci do lat 14 nie podlegają odpowiedzialności za popełnione przestępstwa kryminalne. Sprawy dzieci w wieku 14-15 lat rozpatrywane są indywidualnie. Grupa delegatów zgłosiła wniosek, aby obniżyć tę granicę do skończonych 12 lat. A to dlatego, że gwałtownie wzrasta udział nastolatków młodszych w przestępstwach kryminalnych. Ten kontrowersyjny wniosek został odrzucony przed końcem obrad parlamentu.

–  pewien delegat, na co dzień prezes jednej z największych spółek produkujących samochody złożył „rewolucyjną” propozycję, aby w dużych chińskich miastach zrezygnować z loterii tablic rejestracyjnych dla nowych aut, a także porzucić wszelkie inne metody ograniczenia przyrostu liczby nowych samochodów na chińskich ulicach. Bardzo dobra propozycja, tyle, że bez sensu. Wiadomo od lat, że brak „hamulców” na chińskim rynku motoryzacyjnym zakorkuje definitywnie wielkie metropolie.

– stworzyć ogólnokrajową bazę danych osób, które dopuściły się przestępstw o charakterze seksualnym wobec dzieci (małoletnich). Uzasadnienie: osoby o skłonnościach pedofilskich nie mogą pracować w żadnych charakterze w systemie chińskiej edukacji. Wnioskujący zostali zaskoczeni informacją, iż prokuratura właśnie opracowuje tego typu system monitorowania przestępców seksualnych, zwłaszcza pedofilów.

– wprowadzić zasadę, iż w przypadku rozwodu, który jest następstwem popełnionego przez małżonka oszustwa, aktów przemocy domowej, uzależnień, porzucenia rodziny, podział majątku małżonków nie będzie dokonywany według zasady „pół na pół”. W takiej sytuacji majątek w całości, lub znacznej swej części powinien trafić do rąk strony pokrzywdzonej. Tej propozycji nie poddano dalszej dyskusji. Teoretycznie sprawy takie regulować ma nowy Kodeks Cywilny. Szczegółów jednak brak.

– określić surowe kary za znęcanie się nad zwierzętami. Ta propozycja przeszła bez echa w parlamencie, ale gorąco dyskutowano ją w mediach społecznościowych. Chiny nie mają obecnie żadnych regulacji dotyczących humanitarnego traktowania zwierząt. Prawodawcy wyraźnie nie są gotowi, aby przepisy stworzyć. Społeczeństwo już tak.

 

Które z ponad 550 tegorocznych propozycji „wypłynie” w postaci konkretnych działań gdzieś na chińskiej prowincji? Tego nie wie nikt. Istotne jest tu jedno: wszystkie propozycje są upubliczniane, a to sprawia, że trafiają do każdego zakątka Chin. I gdzieś tam, tysiące kilometrów od stolicy w prosty sposób rozwiązują problem nierozwiązywalny latami. Ot, ciekawostka z chińskiego obszaru tworzenia prawa.

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Andrzej Zawadzki-Liang

Andrzej Zawadzki-Liang (梁安基), prawnik, biznesmen, współpracownik think-tanku Instytut Badań Chin Współczesnych (当代中国研究中心), od 35 lat w Chinach.

Related Articles

Back to top button