Chiny subiektywnie

Co ty wiesz o Chinach?

Słuchając fragmentów "Tajnego dziennika" Mirona Białoszewskiego czytanego przez Wojciecha Pszoniaka usłyszałem wczoraj znamienne zdanie: "Kiedy barbarzyńcy zdobyli bramy Babilonu, na drugim końcu miasta życie toczyło się normalnie, bo nikt o tym [najeździe barbarzyńców] nie wiedział". Do niedawna było to zdanie prawdziwe w wielu kontekstach. Dzisiaj w dobie internetu wydaje się archaiczne. Ale czy na pewno?

Według mnie mamy do czynienia przynajmniej z jednym wyjątkiem dotyczącym wszędobylstwa informacji rozprzestrzenianych w sieci, a dostępnych niemal w każdym zakątku świata, już nie tylko poprzez komputery i kable, ale mnożące się rodzaje urządzeń mobilnych, bezprzewodowych działających w systemach GSM, albo satelitarnych. Według mnie możemy doświadczać codziennie istnienia miejsca, gdzie pomimo funkcjonowania nowoczesnej infrastruktury internetowej informacje są dobrem ściśle reglamentowanym. Nie zaskoczę nikogo oświadczając, że mam na myśli Chiny Ludowe. Jak wiadomo mnie prawie wszystko kojarzy się z Chinami.

Oburzy się zaraz ktoś: "Ale jak to?! Przecież ChRL ma o wiele większą i nowocześniejszą infrastrukturę internetową niż chociażby nasza polska." Zgadzam się. Ma i mieć będzie i zawsze będzie o jeden lub nawet dwa kroki przed nami. Ta sama oburzona osoba doda: "Przecież sam piszesz, że problemem władz ChRL jest sprawność z jaką komunikują się między sobą mieszkańcy tego kraju i jak szybko rozprzestrzeniają się tam różne niewygodne informacje." Prawda.

Ale pisząc "informacja" nie mam na myśli "drobnego" incydentu dotyczącego łamania podstawowych praw obywateli, ludzi, zwierząt, obyczajowych i jakichkolwiek innych. Myślę bowiem o informacjach zasadniczych, szczególnie tych, które mogłyby stanowić rzetelną wiedzę na temat faktycznej kondycji ChRL. Bo znowu wraca jak bumerang pytanie czy Chiny są faktycznie zdolne przejąć schedę po USA i zostać liderem nowego świata, którego centrum przesunie się z zachodniej do wschodniej części globu. Na czym właściwie budowane jest takie przekonanie przez zwolenników chińskiego triumfu? Na chińskich rzecz jasna danych. Kto weryfikuje, kto zajmuje się audytem tych danych? Chyba nie muszę odpowiadać.

Nie wiemy prawdę mówiąc jaka jest prawdziwa kondycja Chin. Wiemy, że mają mnóstwo gotówki, ale czy jest to kontrolowane mnóstwo, czy takie niedookreślone właśnie jak słowo "mnóstwo". Pisząc codziennie o różnych sprawach dotyczących Chin widzę doskonale, że Chiny wydają gotówkę jak moskiewski nuworysz. Wszystkie działania Chin liczone są w miliardach yuanów. I jako przyszły lider Chiny mają do zaoferowania wyłącznie owe yuany, no bo z pewnością nie inne wartości jak brytyjska monarchia parlamentarna, czy amerykańska konstytucja. Oba zjawiska spopularyzowane przez hegemonów pchały ku wyższym poziomom całe społeczeństwa. Czy model obowiązujący w Chinach może zostać uznany za taki, który pozwoli społeczeństwom osiągnąć kolejny szczebel rozwoju uwalniający i jednostkę i zbiorowość, a przez to pozwalający uruchomić nowe siły, nowe pokłady myśli, przedsiębiorczości?

Próbowałem swego czasu przystąpić do zbudowania prostej analizy SWOT Chin. Okazało się, że każdy czynnik brany pod uwagę mógł być jednocześnie rozpatrywany jako siła i słabość, możliwości i zagrożenia. Na przykład ogromna populacja Chin. Większość cyborgów zajmujących wysokie stanowiska w korporacjach widzi w miliardzie trzystu milionach mieszkańców wyłącznie siłę i możliwości: ogromny rynek. Brak najdrobniejszej refleksji nie pozwala tym kuriozalnie opłacanym nieudanym synom Midasa zauważyć, że taka ogromna liczba ludności to równie wielkie słabości i zagrożenia.  Dla nich informacje gospodarcze podawane przez Pekin są prawdą i wyłącznie prawdą.

Przeczytałem kilka dni temu artykuł na którymś z amerykańskich portali mówiący o tym, że w przypadku Chin nie należy przeceniać odczytów wskaźnika PMI. Od czasu do czasu piszę o tym wskaźniku, na przykład tutaj. Generalnie: Wskaźnik PMI to mówiąc w uproszczeniu informacja zwrotna od kupców i zaopatrzeniowców kilkuset dużych firm z różnych branż informujących okresowo o poziomach zakupów surowców, materiałów i komponentów dla potrzeb swoich firm. Czym większe zakupy i wynikające z nich zapasy, tym większe otrzymane zamówienia od klientów, tym większe planowane produkcje. Spadający poziom zapasów oznacza malejące plany dotyczące produkcji, a więc i zamówień. Wskaźnik PMI, wymyślony kiedyś dla badania kondycji amerykańskiego sektora przemysłowego stosują w swojej ocenie stanu chińskiej gospodarki bank HSBC wraz z Markit Economics. Ponieważ dane te zbierane są bezpośrednio z zakładów, niewielki jest wpływ Pekinu na ich rzetelność. A to zdecydowanie Pekinowi się nie podoba. Stąd właśnie głosy lobbystów, że narzędzie działające w USA niekoniecznie musi się sprawdzać w Chinach. Bo wprawdzie na Zachodzie 2+2=4 zawsze, to w Chinach niekoniecznie.

W odległych czasach, na obszarach zwanych Zachodem cywilizacje powstawały i upadały. Państwo Środka istniało sobie w różnych granicach, w różnych formułach struktury państwowej, ale istniało nieprzerwanie. Odległe, nieufne wobec świata zewnętrznego i dla niego tajemnicze, przyjmujące z bardzo dużym dystansem wszelkie próby "długonosych" nawiązania bliższych kontaktów. Dzisiaj wielu z nas sądzi, że Chiny stoją otworem, że wiemy o nich wszystko, bądź niemal wszystko, więc co tam, niech będzie, że nadszedł ich czas. A ja mam absolutną pewność, że gówno wiemy, zaledwie się domyślamy. Co za tym idzie wyciągamy wiele fałszywych wniosków. Jeśli już mielibyśmy czerpać ze wzorców Dalekiego Wschodu, to proponowałbym "wyluzować organy", czyli odprężyć tak zwane członki i poczekać trochę. Zobaczyć jak potoczą się sprawy bez naszego w nich udziału. Dopiero potem próbować wyciągnąć jakieś wnioski. Albo dać sobie spokój i wreszcie zacząć polegać wyłącznie na sobie.

Leszek Ślazyk

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button