Komunizm kapitalistyczny czy kapitalizm komunistyczny? cz.6
We współczesnych Chinach pierwiastki kapitalistyczne mieszają się z pierwiastkami komunistycznymi. Takie współistnienie zupełnie rozbieżnych elementów jest możliwe dzięki historycznej i kulturowej specyfice Państwa Środka. Od tysiącleci Chiny były społeczeństwem, w której zbiorowość podlegała rządom autorytarnego władcy i jego urzędników. Identyczną rolę w Chinach pełni dzisiaj szef Chińskiej Partii Komunistycznej i rzesze jej wysokich członków. Pozornie wydawać by się mogło, że w najbliższych dziesięcioleciach Chiny jako społeczeństwo pójdą drogą swoich sąsiadów – Japonii, czy Korei Południowej, gdzie sfery zbliżone do władcy absolutnego przejęły kontrolę nad gospodarką, biznesem, tworząc kasty ludzi zamożnych, posiadających wpływ na politykę wewnętrzną i zewnętrzną swoich krajów. Szczególnie poprzez swoje powiązania z lokalnym przemysłem zbrojeniowym. Na Chinach ciąży jednak piętno wypalone przez Wielkiego Przewodniczącego. Największą zmianą, którą w Chinach wprowadził Mao Zedong było włączenie do życia społecznego, publicznego chińskich chłopów. W dawnych Chinach, które utrzymywały wewnątrz kraju stosunki feudalne aż po początki wieku XX, chłopi stanowili najniższą warstwę społeczną, bez żadnych praw. To na chłopach i ich buncie dojrzewającym przez wieki zbudował Mao, który sam pochodził z rodziny chłopskiej potęgę Komunistycznej Partii Chin, jej zbrojnego ramienia – Armii Chińskiej, jak również Chińskiej Republiki Ludowej, proklamowanej w 1949 roku na placu Tiananmen, przed bramą Zakazanego Miasta, które wkrótce stało się jego domem. Dzisiaj chłopi w Chinach, stanowiący 70% chińskiego społeczeństwa coraz niecierpliwiej domagają się współuczestnictwa w podziale efektów przemian ostatnich 30 lat. Dla przeciętnego Europejczyka Chiny to ten kapitalistyczny pierwiastek w postaci olśniewającego Szanghaju, zdumiewających lotnisk, autostrad oplatających wybrzeże Oceanu Spokojnego od Pekinu po Hong Kong, niesamowitych budowli, mrowia wielkich i małych fabryk. Do przeciętnego Europejczyka nie dociera wiele informacji z zachodnich Chin, tych głównie rolniczych. A tam mieszka 800 milionów ludzi, którzy spędzają sen z powiek autokratów z Pekinu. Dlaczego? Duża część z tych ludzi żyje na granicy ubóstwa. Wielu doświadcza takich samych krzywd ze strony komunistycznej administracji, jakich doświadczano na chińskiej wsi ze strony administracji cesarskiej. Tyle, że dzisiaj chińscy chłopi wiedzą, że cesarz nie jest postacią z panteonu bogów, wiedzą, że cesarz również krwawi, cesarzowi również można odciąć głowę.
Integralnym elementem tradycyjnej chińskiej religii, kultury, filozofii jest założenie, że określona całość, przestrzeń, wszechświat, czy pojedyncza cząstka składa się z przeciwnych elementów, pierwiastków: dobra i zła, elementu męskiego i żeńskiego (jing i jiang), czerni i bieli. W tym schemacie mieści się spójna całość tworzona przez kapitalizm w jego XIX wiecznej formie i komunizm w jego fundamentalnej formie. Tym tropem podąża polityka gospodarcza Komunistycznej Partii Chin. Zdawać by się mogło, że Chiny są idealnym środowiskiem dla rozwoju „trzeciej drogi”, formuły społecznej opartej o idee kapitalistyczne i komunistyczne, koegzystujące w doskonałej harmonii. W rzeczywistości Chiny balansują obecnie pomiędzy opcją wolnorynkową, a powrotem do walki o zrównanie klas. Nowa rewolucja, jeśli do niej dojdzie, skierowana będzie przeciw administracyjnemu aparatowi władzy komunistycznej. Przeciwstawienie się tej wizji jest w tej chwili najważniejszym zadaniem chińskiego rządu i kierownictwa Komunistycznej Partii Chin.
Gdynia, 11 września 2010
Leszek Ślazyk