Obama: będzie tylko szczekał, czy zamierza gryźć?
Ponownie mam wrażenie silnego niedorozwoju, a może to poczucie obciążenia poważnym obłędem…? Przeglądam portale w poszukiwaniu pewnej istotnej informacji i nie dostrzegam. Acha! Pewnie zatraciłem umiejętność czytania. Pozostało mi ino pisanie… Czego szukam? Ano solidniejszej reakcji na słowa prezydenta Baracka Obamy wypowiedziane podczas corocznego Przemówienia o Stanie Państwa, które Obama wygłosił w Kongresie USA we wtorek wieczór czasu miejscowego. Słowa te mogą oznaczać wypowiedzenie Chinom wojny gospodarczej.
Wątek chiński pojawił się w przemówieniu Obamy wielokrotnie, w różnych kontekstach. Wprost lub wyłącznie w domyśle. Oto najistotniejsze fragmenty tego przemówienia, które zwróciły moją uwagę:
W nawiązaniu do odzyskującego wigor przemysłu samochodowego na przykładzie General Motors, Chryslera i Forda, czyli Detroit:
" To co dzieje się w Detroit może również dotyczyć każdej gałęzi naszego przemysłu. W Cleveland i Pittsburgh , czy Raleigh. Nie możemy wprawdzie odzyskać każdego miejsca pracy, które straciliśmy w przeszłości. Ale w tej chwili prowadzenie biznesu w miejscach takich jak Chiny staje się coraz kosztowniejsze. Tymczasem Ameryka staje się miejscem coraz bardziej produktywnym. Kilka tygodni temu szef Master Lock'a powiedział mi, że w tej chwili planuje przeniesienie całej swojej produkcji w kraju. Po raz pierwszy od 15 lat zakłady tej firmy w Milwaukee pracują pełną mocą.
(…) Dzisiaj przekazuję wszystkim przedsiębiorcom prosty komunikat: Zapytajcie siebie co możecie zrobić, aby ponownie dać pracę ludziom w kraju, a kraj zrobi co tylko w jego mocy, aby się wam udało.
Musimy zacząć (zmiany) od systemu podatkowego. Dzisiaj firmy otrzymują ulgi podatkowe za przenoszenie etatów i zysków poza granice. W tym samym czasie firmy, które decydują się pracować w Ameryce zostają ukarane stawkami podatkowymi bodaj najwyższymi na świecie. To zupełnie bez sensu, każdy to wie. Więc zmieńmy to.
Po pierwsze jeśli chcesz robić biznes na bazie pracy wykonywanej poza granicami kraju nie możesz otrzymać za to ulgi podatkowej. Pieniądze z tych nieokrojonych podatków powinny być przeznaczone na pomoc finansową dla tych firm, jak Master Lock, które chcą wrócić ze swoją produkcją (miejscami pracy) do Stanów.
Po drugie żadne amerykańskie przedsiębiorstwo nie może uniknąć płacenia podatków i innych swoich zobowiązań poprzez przenoszenie produkcji, generowanie zysków i dawanie pracy poza granicami kraju. Od tej chwili każde wielonarodowe przedsiębiorstwo będzie zobligowane do płacenia przynajmniej minimalnej stawki podatkowej. Zaś każdy cent uzyskany w ten sposób powinien zostać przeznaczony dla tych firm, które wybrały działalność w Ameryce i dawanie pracy Amerykanom.
Po trzecie, jeśli jesteś amerykańskim producentem powinieneś dostać większą ulgę podatkową (niż firmy handlowe na przykład). Jeśli jesteś producentem z obszaru wysokich technologii powinniśmy udzielić ci podwójnej ulgi podatkowej dotyczącej wszystkich twoich produktów wytworzonych tu (w Stanach). A jeśli planujesz uruchomić swoją produkcję w społeczności szczególnie dotkniętej niedawnymi zamknięciami zakładów i fabryk, powinieneś otrzymać od państwa pomoc finansową dotyczącą budowy nowego zakładu, zakupu maszyn i urządzeń, jak również szkolenia nowych pracowników.
(…) Nadszedł koniec nagradzania firm, które zabierają nam pracę, nadszedł czas nagradzania firm, które dadzą pracę naszym obywatelom. (…)
Udam się wszędzie, aby otworzyć nowe rynki dla amerykańskich produktów. I nie będę stał z boku w sytuacji kiedy nasi konkurenci grają nie fair. Wytoczyliśmy kilka spraw dotyczących nieuczciwości handlowej Chin (…). Ale musimy uczynić więcej. To nie jest w porządku kiedy inne państwo pozwala, aby nasze filmy, muzyka i oprogramowanie było kopiowane nielegalnie beż żadnych konsekwencji. To nie jest w porządku kiedy zagraniczni producenci górują nad nami tylko dlatego, że są subsydiowani w ogromnej skali.
Dzisiaj wieczorem ogłaszam stworzenie Zespołu Nadzoru Handlu, którego zadaniem będzie prowadzenie dochodzeń w sprawach nieuczciwych praktyk handlowych w krajach takich jak Chiny. Zapowiadamy wzrost ilości kontroli, które mają zapewnić ograniczenie przywozu do naszego kraju produktów niebezpiecznych dla naszych konsumentów. (…)"
Robert Sutter z Center for Strategic and International Studies z Waszyngtonu zastanawiał się w artykule z 19 czerwca, czy w polityce Obamy wobec Chin nie ma więcej szczekania niż prawdziwego gryzienia. Mnie również wydaje się, że w samym Obamie jest sporo populistycznej, socjalistycznej demagogii (30% podatku dla najzamożniejszych, Ronald Reagan przewraca się normalnie w grobie), ale konkretne działania wobec Chin mogą być jednym z nielicznych narzędzi, które obecny prezydent USA może jeszcze zastosować, żeby mieć szansę na reelekcję. Jego następca zrobi to z całą pewnością zbierając cały kremik dla siebie.
Z tego co słychać z Chin pomimo ogólnego rozprzężenia powodowanego Chińskim Nowym Rokiem, wiadomości z Waszyngtonu odbierane są z dużym niepokojem. Jeśli USA faktycznie zaczną działać, to Rok Smoka może być dla Państwa Środka naprawdę dramatyczny.
Tymczasem nad Wisłą bez zmian. Pociąg relacji Gdynia – Warszawa jedzie 8 godzin, autem tą samą trasę pokonujemy 6 godzin, opozycja skupia się na problemie co silniejsze: blacha, czy brzoza, a partia rządząca bez stresu zajmuje się harataniem w gałę. Może w tym jakaś metoda jest, ale jaka jak mi Bóg miły nie wiem.
Źródło: http://www.huffingtonpost.com/politics, http://www.reuters.com, http://cbsnews.com