Chiny subiektywnie

Polska – Chiny : Mniej mów, więcej rób!

Na przestrzeni ostatnich 2 tygodni sporo się działo u nas w sprawach chińskich. W porównaniu z latami przeszłymi to po prostu szał!

Po lekturze wywiadu z panem profesorem Bogdanem Góralczykiem, a w trakcie mojej rozmowy z panem redaktorem Robertem Stanilewiczem we wczorajszym programie 90 minut, olśniło mnie. Dzieje się faktycznie sporo, obserwujemy spory ruch w kontaktach bezpośrednich na linii Polska – Chiny, tylko, że równolegle nie słyszymy NIC o efektach. Dlaczego? Bo w tych wszystkich działaniach jest zdecydowanie za dużo gadania i bicia piany, a za mało realizmu i konkretnego działania.

Zapewne pierwsza myśl jaka w tej chwili przyjdzie P.T.Czytelnikowi jest następująca: "O, kolejny cwany gapa, co to marudzi i wytyka innym. Sam by spróbował zamiast cwaniakować…". Mogę w tajemnicy poinformować, że próbuję. A o efektach poinformuję jeśli będzie się już czym chwalić. Ponieważ osobiście uważam, że w przypadku tak nietypowego partnera biznesowego jak ogólnie pojmowane Chiny trzeba przede wszystkim działać, nie gadać. Ale do meritum.

Otóż odpowiadając wczoraj na pytanie pana Roberta Stanilewicza co powinniśmy robić, aby skutecznie nawiązać relacje biznesowe z Chinami, a mając w pamięci wywiad z panem profesorem Góralczykiem w onecie, uświadomiłem sobie, że podstawowym problemem działań "okołochińskich" na szczeblu centralnym jest absolutny brak właściwej strategii dla tych działań. Gadamy, spotykamy się, organizujemy misje, fora, konferencje. No i to w zasadzie tyle w temacie. Ruch jest, ale jakże pozorny. Oto na przykład do Pekinu rusza wicepremier Pawlak. Myślimy sobie wszyscy, że to szybka odpowiedź na kwietniową wizytę premiera Chin w Polsce. Ale jeśli pogrzebać troszkę w necie okazuje się, że powodem wyjazdu delegacji polskiej do Chin jest kolejna, XV sesja Polsko-Chińskiej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej. Kiedy odbyła się XIV sesja? W lutym! Tyle, że 2010 roku…

A oto jakie były wnioski po XIV sesji:

" Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak wyraził swoje zadowolenie z intensywnego rozwoju wzajemnych stosunków handlowych. – Polsko-chińskie relacje gospodarcze mają ogromny potencjał. Należy go wykorzystać poprzez uzupełnienie wzajemnej oferty eksportowej oraz wzbogacenie współpracy o nowe obszary takie, jak energetyka, ochrona środowiska, zaawansowane technologie, czy górnictwo – dodał.

Wiceminister Handlu ChRL Gao Hucheng przypomniał, że Polska i Chiny mają długą i imponującą tradycję, nie tylko w zakresie gospodarki, ale także kultury, nauki i inwestycji. – Dzięki wspólnym wysiłkom firm z obu krajów, nasze relacje ewoluują, obejmując coraz to nowe obszary współpracy – przekonywał. Zauważył ponadto, że coraz prężniej rozwija się kooperacja w zakresie inwestycji, finansów, rolnictwa czy usług turystycznych. – Szczególnie cieszy nas intensywna współpraca w dziedzinie infrastruktury – podkreślił wiceminister Hucheng."

Normalnie jakieś deja vu, w mordę jeża. Chyba ze 30 razy sprawdzałem, czy to aby na pewno chodziło o rok 2010. No bo brzmi jakby powiedziano to wczoraj…. I pewnie to samo usłyszymy po XV sesji na początku czerwca. Minie znów kilka latek, doczekamy sesji XVI, która zaowocuje prawdopodobnie podobnymi okrągłymi zdaniami.

Tymczasem świat gna do przodu, przeobrażając się nieustannie. "Nasi" wbili sobie do głowy, że Chiny są krajem podobnym do gigantycznego żółwia. Lezie powoli, trochę jak czołg, nie nerwowo. Lubi sobie pogadać, flegmatycznie przeżuć jakąś sałatę, nie ma przy nim pośpiechu, szczególnie, że tak naprawdę to nie wiadomo o co temu żółwiowi chodzi. No i śmieszny taki jest ten żółw, nieporadny, chyba trochę głupkowaty, a mieszka tak daleko, że właściwie go tak naprawdę nie ma. No chyba, że do niego pojechać w odwiedziny. No to wtedy faktycznie, jest i ma się skurczybyk nadzwyczajnie dobrze. "Nasi" czerpiąc garściami z tradycji Edwarda "Pomożecie" Gierka uznali, że są członkami światowej ekstraklasy. Dlatego też godnie i dostojnie koncentrują się na kontaktach na najwyższych szczeblach. Jak delegacja to do Pekinu Panie, w Pekinie się wszystko załatwi, my powiemy, a oni tam już w tym Pekinie dla nas wszystko ten teges i będzie grało, sam Pan zobaczy. Tymczasem – a to sobie właśnie "zwizualizowałem" podczas wczorajszej rozmowy z panem Stanilewiczem – Chiny są raczej takim sporych rozmiarów mamutem. Kolegują się z innymi mamutami. Na przykład z amerykańskim mamutem, niemieckim, lub rosyjskim. Z polskim nie, bo takiego nie ma. Polska to inny gatunek. Wystarczy porównać rozmiary i masy, żeby stwierdzić, że należymy do znacznie mniejszych zwierzaków. Może świstaków, może jakichś futerkowych. Z mamutami mamy tylko jedną wspólną cechę: jesteśmy ssakami.

No dość tej przydługiej metafory. Do konkretu.

Otóż uważam, że "nasi" z centrali w stolicy nie chcą, lub nie mogą przyznać się przed sobą, że nie przewodzą krajowi ani wielkiemu, ani mocnemu. A co złego w krajach średnich i małych? Według mnie nic, szczególnie jeśli sobie pomyślę o takiej Danii, czy na przykład Tajwanie. Ważne jest jednak, aby zdawać sobie sprawę ze swojego potencjału, jak również ze swoich ograniczeń. Ograniczenia nie dyskryminują, często mogą zamienić się w przewagi nad konkurentami. Pod jednym wszakże warunkiem: że się nie będzie na nie głupio zamykało oczu.

Na chińskiej mapie świata Polska jest interesująca. Może nie bardzo, bardzo, ale interesująca. Mamy bowiem coś, co w naszej historii ostatnich 100 lat było przekleństwem, a dzisiaj jest niebagatelnym atutem: specyficzne położenie geopolityczne: między Niemcami, a Rosją. Chińczycy od kilku miesięcy intensywnie mrugają do nas okiem, że są skłonni współpracować. "Nasi" w większości myślą, że to tik nerwowy, no bo Chińczycy nie podejmują decyzji pochopnie, że są jak te tolkienowskie Enty, które dla podjęcia jakiejkolwiek decyzji potrzebują wieków. Ale świat gna, ma coraz sprawniejsze procesory. Chiny nie pozostają w tyle. Pragmatyczni Chińczycy wiedzą, że muszą decydować szybko, inwestować szybko, działać szybko, bo może nadejść taki dzień, kiedy wszystkie kosmiczne w kwotach rezerwy walutowe zamienią się w magazyn banknotów z "Monopoly". No i co wtedy? 800 milionów wciąż biednych Chińczyków może zapragnąć zmiany władzy na taką, co jak kiedyś wszystkim daje równo. Być może g..no, ale sprawiedliwie. Równo.

Jak wykorzystać to obecne zainteresowanie Chin? Otóż zamiast gadać i napinać wątłe (jak to u świstaków) muskuły, trzeba mniej mow, wiecej rob, chiny, leszek slazyk, 2po prostu przyjąć strategię przetrwania zwierząt niewielkich. Mamutowi nie przywleczemy na grzbiecie w darze wystarczającego kąska do zeżarcia, bo taki kąsek nas zmiażdży. Sami też nie skorzystamy z poczęstunku mamuciego, bo się zadławimy ogromnymi, zwykłymi dla mamutów "gryzkami" na śmierć. No i śmiesznie będzie i głupio. Co zatem robić? Ano uważać, żeby mamut nie rozdeptał przypadkiem lub po złości i zacząć od szukania drobiazgów, które nam pozwolą sadełkiem obrosnąć, ale i mamutowi przyniosą korzyść. Bo – wbrew wielu opiniom – Chiny nie chcą po prostu puścić kasy w tlen. One przede wszystkim chcą zarobić. Być może znacznie więcej niż my. Ale czy to źle? Czy lepiej mieć profit, czy tylko gadać o potencjałach i możliwościach? W swoich działaniach musimy zejść z wydumanych wyżyn i za pomocą realistycznych kalkulacji operować na osiągalnym bez konieczności ciągłego podskakiwania poziomie.

Może nie myślmy o zakładaniu w Polsce Krzemowych Dolin, bo to po prostu głupie jest, tylko skoncentrujmy się na sposobności przechwycenia produkcji chińskich firm, dla tych firm, na rzecz firm Zachodnich? Może nie upierajmy się przy przebijaniu innowacyjnymi technologiami Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Japonii razem wziętych, tylko zaoferujmy solidność naszych inżynierów i techników? I tak dalej i tym podobne. Co do szczegółów, Państwo wybaczą:

Biuro czynne pon. – piąt. w godz. 9:00 – 17:00

I jak twierdziła Sowa Przemądrzała: "Dzwonić. Pukanie zepsute".

Redaktor

Leszek Ślazyk

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button