Tajemniczym szlakiem wiatru i słońca: sól tybetańska
We wschodnim Tybecie, daleko od któregokolwiek morza, od dziesiątków pokoleń, nieprzerwanie kultywowana jest tradycja produkcji soli.
Dla Tybetańczyków sól, podobnie jak herbata, jest darem. W mało urodzajnym Tybecie, gdzie ziemia jest jałowa i przez większość roku zmarznięta, możliwość uprawy warzyw jest bardzo ograniczona. Dlatego też głównym źródłem witamin oraz mikro i makroelementów dla tamtejszych mieszkańców jest herbata Pu-Erh oraz sól. Sól jest potrzebna także jakom i kozom, aby mogły prawidłowo rozwijać się w dobrym zdrowiu, by jako dojrzałe zwierzęta dawać swym hodowcom dużo tłustego mleka.
Skąd bierze się sól w Tybecie? Dziś, kiedy przebywa się w tym miejscu słynącym z najwyższych szczytów świata, trudno w to uwierzyć, ale przed milionami lat, obszar ten znajdował się pod powierzchnią oceanu. Niegdysiejsze morskie dno podniosło się znacznie w wyniku gwałtownych wypiętrzeń tektonicznych. Złapana w wielkie skalne pułapki woda morska odparowywała tworząc pokłady soli. Gdzieniegdzie powstały podziemne solankowe zbiorniki, które dają początek źródłom wody bogatej w sól.
Dzięki wydarzeniom sprzed milionów lat można dziś zobaczyć przedziwne konstrukcje nad skalistymi brzegami rzeki Lancang. Konstrukcje te przypominają nieco tarasy, gdzie uprawia się ryż. Tarasy nad Lancang wypełnia zmieniająca swe kolory solanka. Kiedy odparowuje, staje się krystaliczną solą, zbieraną ręcznie. Szczyt tych „zbiorów” trwa od kwietnia do czerwca.
Kobiety mniejszości etnicznej Naxi z dorzecza Lancang powiadają, że sól jest darem wiatru i słońca. To one zbierają mozolnie sól, ładują je do koszy, by przenieść do miejsc składowania. Tradycja tybetańska zakazuje mężczyznom pracy na solnych tarasach.
Pierwszy uzyskany zbiór nazywany jest solą brzoskwiniową. Jest to sól o barwie śnieżnobiałej lub lekko różowej. Drugi zbiór soli przeznacza się głównie dla bydła. Ta sól ma kolor popielaty. Trzeci, najgorszy jakościowo zbiór o barwie ciemnoszarej przeznacza się na „zaczyn” – wraca do solankowych basenów, by podnieść poziom zasolenia trafiającej doń wody.
Co roku z 2700 tutejszych tarasów uzyskuje się około 500 ton soli. Ceny soli tybetańskiej wahają się od 100 RMB (~60 PLN) do 200 RMB (~120 PLN) za 1kg, w zależności od jej jakości. Najdroższa jest sól w postaci solnych sopli, które powstają na krawędziach drewnianych dachów chroniących solne baseny przed deszczem.
W regionie tym zbiór soli stanowi główne utrzymanie jego mieszkańców, to też jakość soli ma tu ogromne znaczenie.
Ciężka praca kobiet Naxi na solnych tarasach trwa od świtu do zmierzchu. I to kobiety właśnie są tu często jedynymi żywicielkami rodziny. Mężczyźni zbierają drewno, skromne polony jęczmienia, ruszają w doliny, by sprzedać sól, ale to na barkach kobiet spoczywa odpowiedzialność za los ich rodzin. Studnie, skąd pobierana jest bogata w sól woda, znajdują się nad samym brzegiem rzeki.
Tarasy wysoko, na stromych zboczach gór. Droga od studni do tarasów jest bardzo trudna i niebezpieczna, a każde z dwóch wiader wody niesionych przez kobiety na barkach na bambusowych nosidłach waży ponad 10 kilogramów.
Każda z kobiet pokonuje tę samą drogę od 50 do 100 razy dziennie. W górę i w dół. W górę i w dół. Nie ma tu wyciągów linowych, ścieżki są zbyt wąskie i kręte, by zaprząc tu do pomocy jakieś juczne zwierzę. Niosące wiadra z solanką kobiety muszą zważać na każdy krok. Chwila nieuwagi, nieostrożność, brak czujności może przynieść ból, upadek może skończyć się tragicznie.
Woda przyniesiona ze studni trafia do przejściowych basenów, które spełniają rodzaj naturalnego filtra. Kiedy zanieczyszczenia opadają, wybiera się delikatnie drewnianymi wiadrami żółtawą wodę, przenosząc ją na przygotowane wcześniej suche tarasy. Tarasy te powstają z ubitej ziemi zmieszanej ze żwirem i gliną. Przefiltrowana woda wlewana jest do suchych basenów delikatnie, przez bambusowe sita, by nie uszkodzić dna zbiornika. Woda dzięki situ nie leje się strumieniem, a mnogimi, małymi kroplami, które delikatnie upadają na utwardzoną ziemię.
Tempo odparowywania wody zależy od stopnia nasłonecznienia i siły ciepłych wiatrów. Kiedy na tarasach pozostaje już tylko sól, przystępuje się do jej zbiorów. Na koniec zbiorów, wraz z nadejściem pory deszczowej, kobiety Naxi udają się do buddyjskiej świątyni, aby złożyć sól w ofierze i pomodlić się o pomyślne kolejne zbiory. Tradycję tę, od wieków matki przekazują swym córkom.
Wraz z postępem cywilizacji życie w dorzeczu Lancang zmienia się. Rząd Chiński planuje zbudować na rzece elektrownie wodną, tarasy pewnie zostaną zalane.
Czy tradycja wyrobu soli we wschodnim Tybecie przetrwa? Czy stanowić będzie element tamtejszej kultury przez kolejne wieki?
Autor: Paweł Załęski
Redakcja: Leszek B. Ślazyk
e-mail: kontakt@chiny24.com
© 32/2021 www.chiny24.com