Jeden z najbogatszych mieszkańców Hong Kongu, Sze-tsung Chao, oferuje zawrotną sumę 500 milionów dolarów hongkońskich (prawie 130 milionów złotych!) mężczyźnie, który zdecyduje się poślubić jego córkę.
"Nie interesuje mnie, czy jest biedny czy bogaty", grzmi Chao. "Ma być jedynie hojny i dobrze traktować mojego kwiatuszka. Gigi to dobra dziewczyna, utalentowana i śliczna, oddana rodzicom; to altruistka o życzliwym sercu", dodaje, w razie gdyby ktoś miał wątpliwości.
Jaka była reakcja córki? Zamiast tupnąć nóżką i się rozpłakać, rzuciła się ojcu na szyję, a jego ofertę odebrała jako wyraz rodzicielskiej miłości.
"Zła? Ależ skąd!", dziwi się. "Papa wzruszył mnie tą ofertą. On chce w ten sposób powiedzieć, że bardzo mnie kocha i że zasługuję na więcej, niż mam!".
Gigi zalało morze e-maili i wiadomości słanych za pośrednictwem wszelkich istniejących portali społecznościowych. 33-letnia Chinka powiedziała dziennikarzom, że niektóre oferty były dosyć zabawne.
W kuluarach daje się jednak słyszeć plotki, że hojna oferta bogacza podyktowana jest jego niechęcią dla homoseksualnych skłonności córki. Podobno dziedziczka rodowej fortuny planowała ślub za granicą… z inną kobietą. Chao nie potwierdza, ale i nie zaprzecza.
Kto wie, może z wartkiego potoku adoratorów wyłoni się ten jeden jedyny, który skłoni Gigi do zadośćuczynienia nadziejom ojca?
Źródło; WCT
