Chiny: Czy Xi Jinping przeszedł atak serca?
Przez Chiny przetacza się nowa fala plotek dotyczących stanu zdrowia i miejsca pobytu przyszłego Prezydenta ChRL Xi Jinping'a. Człowiek, który ma przejąć stanowisko od Hu Jintao nie pojawił się publicznie od 1 września, odwołano również jego wszystkie spotkania z zagranicznymi dyplomatami, jak również członkami najwyższych władz Komunistycznej Partii Chin.
Nową falę plotek wywołała wczorajsza informacja podana przez państwowy serwis internetowy "China News" rozpowszechniona przez inne należące do państwa portale news'owe. Według tej informacji Xi Jinping miał złożyć kondolencje rodzinie Huang Ronga, emerytowanego szefa partii z prowincji Guangxi. Kondolencje złożyli również inni chińscy liderzy z Prezydentem ChRL Hu Jintao na czele.
Tego typu informacja odczytywana jest w Chinach odwrotnie do jej treści. Tradycją komunistycznych przywódców Chin stało się okrywanie ścisłą tajemnicą stanu ich zdrowia. Jeśli zatem któryś z chińskich oficjeli nie pokazuje się publicznie przez dłuższy czas Chińczycy natychmiast dochodzą do wniosku, że dany dygnitarz zapadł na zdrowiu. W przypadku Xi Jinpinga sprawa staje się pomału co najmniej niezręczna. Jest on nieoficjalnym, aczkolwiek już namaszczonym przez partyjną wierchuszkę następcą Hu Jintao. Ma sprawować urząd Prezydenta ChRL przez kolejne 10 lat. Powinien zwiększać swoją aktywność polityczną, być obecny wśród ludzi i w mediach codziennie. Tymczasem odwoływane są jedno po drugim jego oficjalne spotkania.
Najwięcej zwolenników w tej chwili ma pogłoska pochodząca od jednego z członków KC KPCh, a opublikowana wczoraj przez Want China Times, że Xi Jinping przeszedł na początku września lekki zawał serca i przebywa w osławionym Pekińskim Szpitalu Wojskowym 301, tym samym, który zapewniał opiekę wszystkim ważnym osobistościom chińskim od 1949 roku.
Potwierdzeniem tej pogłoski mają być trzy elementy. Po pierwsze Xi Jinping nie pjawia się publicznie, notka China News ma za zadanie wyłącznie wprowadzić ton uspokajający. Xi Jinping żyje, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Tak samo działo się w przypadku premiera Li Penga w latach 90-tych i Hu Jintao. Obaj również przeszli zawał serca i tak samo jak w przypadku Xi podawano wymijające informacje dotyczące ich publicznej nieobecności. Li miał być przeziębiony, Hu miał z przyczyn osobistych zmienić plany swoich zajęć i spotkań. To po drugie. A [po trzecie inni najważniejsi liderzy KPCh nie wykazują większej aktywności publicznej. Zatem wszystko jest pod kontrolą. Gdyby Xi był poważnie chory, lub zmarł nagle, z pewnością gremium przywódcze ChRL wykazywałoby ogromną nerwowość. W realiach chińskich przejęcie władzy przez kolejne pokolenia przywódców negocjowane są pomiędzy frakcjami partyjnymi całymi latami. Utrzymywana jest swego rodzaju równowaga wewnętrzna pomiędzy siłami wewnątrzpartyjnymi. Chiny jednak w odróżnieniu od krajów chociażby takich jak Polska nie posiadają mechanizmów pozwalających na reagowanie w przypadkach niespodziewanych. Wypadek, choroba lub śmierć ustalonego wcześniej kandydata na miejsce w Radzie Państwa, Biurze Politycznym, Komitecie Centralnym może wywołać (i wywoływało) chaos i wzmożoną walkę o władzę pomiędzy partyjnymi stronnictwami. Skoro zatem chińscy politycy zachowują się normalnie, oznacza to, że wprawdzie Xi Jinping jest prawdopodobnie chory, musi być hospitalizowany, ale nie ma bezpośredniego zagrożenia jego życia.
Przypadek Xi Jinpinga pokazuje jak powoli zmieniają się mechanizmy, którymi w działaniu posługuje się Komunistyczna Partia Chin. Stan zdrowia Xi okryty został tajemnicą w podobny sposób jak działo się to w czasach Mao czy Denga. I tak jak w tamtych czasach milczenie Pekinu generuje wśród Chińczyków coraz więcej, coraz bardziej absurdalnych plotek. Ostatnio mówi się nawet o zamachu na Xi. Oliwy do ognia dolewa blokada słów Xi, Jinping, a nawet takich fraz jak kręgosłup Xi, czy serce Xi w chińskim internecie. Wyszukiwarki nie potrafią odnaleźć takich słów i fraz, w chińskich mikroblogach wszystkie wpisy zawierające takie elementy są natychmiast kasowane. Cóż więc mogą sobie myśleć zwykli obywatele? Wierzą mocniej w plotki, zakładając, ze tkwi w nich chociażby ziarno (ryżowe) prawdy, skoro władza tak bardzo boi się nawet wspomnienia o "problemie".
Źródło: thestar.com, WCT, Xinhua News Agency