Wiadomości

Chiny: tajemnica “czarnych więzień”

PEKIN – "Czarne więzienia" to nielegalne placówki penitencjarne prowadzone przez chińskie firmy ochroniarskie, w których przetrzymuje się "natrętnych petentów", czyli osoby, które miały śmiałość złożyć w stolicy petycję, lub skargę na postępowanie władz lokalnych w miejscu swego zamieszkania. Prowincjonalni urzędnicy chińscy zlecają porwanie i uwięzienie w "czarnych więzieniach" takich osób, aby dać im do zrozumienia jak daleko sięga ich władza.

Termin "czarne więzienie" funkcjonuje w chińskim prawie i mimo braku jednoznacznej definicji dotyczą sposobu karania niepokornych obywateli, których godne pogardy, nieuzasadnione i nieprawomyślne roszczenia wobec państwa czynią ich osobami niepożądanymi  w sferze urzędowej.

Pekińskiej policji udało się wczoraj odnaleźć i rozbić jedno z takich więzień, ale okazuje się, że może ich być w Chinach więcej. Policja trafiła na trop nielegalnego więzienia dzięki zeznaniom kobiety, która była w nim niedawno przetrzymywana.

Policji udało się podczas nalotu na placówkę uwolnić jeszcze kilka osób, powiedział dziennikarzom Wang Wenjie, pracownik publicznej firmy ochroniarskiej w Changping. Więzienie znajdowało się w pobliżu wioski Lingshang. Policja nie ujawniła jak dotąd szczegółów dotyczących samej placówki jak i przetrzymywanych w niej osób. Wang zapewnił, że w okolicach Pekinu nie ma już ani jednej podobnej placówki.

Temat "czarnych więzień" został nagłośniony w momencie, kiedy do mediów wyciekły informacje o tym, że członkowie partii płacą firmom ochroniarskim za nielegalne przetrzymywanie ludzi, którzy "działają na szkodę partii", bądź starają się naruszyć indywidualne interesy poszczególnych jej członków.

Zgodnie z literą prawa, każdy obywatel, który jest niezadowolony z działań władz, może wnieść zażalenie na piśmie w Państwowym Biurze Skarg i Zażaleń z centralą w Pekinie. Najczęściej przetrzymywani w "czarnych więzieniach" są petenci, którzy zgłaszają się  właśnie do centralnego biura w stolicy z zażaleniami bądź informacjami dotyczącymi władz prowincjonalnych, które mogłyby pogrążyć ważne osoby należące do prowincjonalnej "wierchuszki".

Wyswobodzonym przez policję "natrętnym petentem" jest między innymi kobieta o nazwisku Zhou, mieszkanka miasta Yancheng w prowincji Jiangsu, która zeznała, że "kiedy opuściła biuro, zagrodziło jej drogę czterech mężczyzn, którzy wywieźli ją poza miasto i siłą umieścili w jakimś budynku i przetrzymywali wbrew jej woli, nie pozwalając na jakiekolwiek kontakty ze światem zewnętrznym".

"W mojej celi nie było łóżka, a na podłodze siedzieli starsi ludzie i dzieci. Było gorąco, wilgotno i duszno", zeznała. Z dalszej relacji Zhou wynika, że w budynku, który znajdował się około godzinę drogi od miejsca, gdzie została porwana, przetrzymywano wraz z nią około 50 osób. Zhou wypuszczono za "dobre sprawowanie" po czterech dniach, ale zeznała, że niektórzy więźniowie znajdowali się w więzieniu od wielu miesięcy.

Yu Jianrong, profesor Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, powiedział, że z pewnością w okolicach Pekinu znajduje się więcej "czarnych więzień".

"Istnieje w Chinach spora grupa ludzi, którym istnienie takich placówek jest bardzo na rękę", twierdzi. "Jest to pokaźny zysk dla firm ochroniarskich oraz pewny sposób na zamknięcie ust walczącym o swoje obywatelom". Yu uważa również, że "czarne więzienia" mogłyby zniknąć tylko wtedy, gdyby władze wprowadziły bardziej demokratyczny system stabilizacji napięć społecznych.

Istnienie "czarnych więzień" w Chinach to jeden z tych ważnych znaków, które powinny uświadamiać Zachodowi zasadnicze różnice między funkcjonowaniem zachodnich demokracji, a współczesnym Państwem Środka.

Źródło: China.org



 

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button