Wiadomości

Chiny: Wypożyczalnie luksusu

W Chinach nie ma chyba nikogo, kto uważa, że nie do twarzy by mu było w markowym Roleksie, albo że źle by wyglądał z torbą Dolce Gabbana zarzuconą na ramię. Drogie, luksusowe dodatki są marzeniem wielu, ale na drodze do szczęścia sympatyków metek stoją wysokie ceny, które każą większości szarych zjadaczy chleba obejść się smakiem. Szary zjadacz ryżu znalazł jednak na to sposób: po co przeznaczać bajońskie kwoty na skórzane portfele Louis Vuitton, skoro można je za bezcen wypożyczyć?

Ren Jiansong to 26-letni Chińczyk, który uwielbia drogie ubrania, torby i inne tego typu utensylia, ale, choć zarabia rocznie ponad 220 tysięcy yuanów (około 110 tysięcy złotych), niechętnie je kupuje, ponieważ uważa, że ceny tego typu towarów są stanowczo zbyt wygórowane.

Ren pracuje jako przedstawiciel handlowy marek Louis Vuitton, Bulgari i Chanel. Do jego obowiązków należą negocjacje z potencjalnymi sprzedawcami markowych towarów tych firm. A wiadomo, że nic tak nie dodaje powagi ewentualnemu partnerowi w interesach, jak kilka horrendalnie drogich gadżetów, które świadczą o jego wysokiej pozycji społecznej i o bezpieczeństwie pokładanego weń zaufania. I funduszy.

Jiansong często wypożycza na kilka dni brązową torbę Louis Vuitton Damier Navigolio, która kosztuje w sklepie równowartość 1600 dolarów, za około 180 yuanów (niecałe 90 zł). Portfel tej samej firmy i w podobnej kolorystyce kosztuje w tym samym sklepie około 700 dolarów. Po co płacić 4200 yuanów, skoro można wypożyczyć ten portfel za jedyne 90 yuanów? Wystarczy, że podczas obiadu biznesowego ewentualnemu kontrahentowi mignie znane jak świat długi i szeroki logo i efekt jest ten sam: "ten człowiek to wytrawny i odnoszący sukcesy, godny zaufania biznesmen" – myślą sobie obserwujący Rena klienci.

chiny_wypozyczalnie luksusu, chiny, leszek slazyk 2"Nic tak nie poprawia wizerunku jak drogie gadżety", wyjaśnia sprytny Pekińczyk, który nie za wiele wiedział o luksusie, nim nie rozpoczął pracy w drogim sklepie odzieżowym w 2009 roku. Wkrótce sam zapałał sympatią do drogich rzeczy i niebawem przeznaczył na dwie torby Diora i Chanel kwotę 63 tysięcy yuanów. Spojrzawszy później na paragon zasępił się mocno, choć pracując jako przedstawiciel handlowy dóbr luksusowych, był gotów ponieść koszty takich przyjemności.

Kilka dni później natrafił na sklep V2 i stwierdził, że dość już przepuszczania astronomicznych kwot na przedmioty zbytkowne, a niekonieczne do codziennego życia, skoro można je wypożyczać!

W sklepach V2 można nie tylko kupić torby czy portfele Louis Vuitton, ale i wypożyczyć markowy towar z drugiej ręki. Wypożyczenie drogiego portfela czy torebki kosztuje niewiele, a klienci walą drzwiami i oknami.

"Zwykli ludzie rzadko miewają okazję, by nacieszyć się luksusowymi towarami, no więc czemu nie dać im tej okazji?", mówi Ren, który sam zostawił już w V2 łącznie około 60 tysięcy yuanów.

Klientami sklepów V2 są nie tylko biznesmeni z niewielkich firm, ale i zarabiający olbrzymie kwoty rekiny finansjery. Ci nie przykładają wagi do drogich dodatków. Są nimi również niespecjalnie zamożni ludzie, którzy noszą się z zamiarem zaimponowania poznanej niedawno dziewczynie czy nowemu szefowi. Większość klientów V2 to Chińczycy poniżej 40. roku życia.

Według Forbesa w Chinach mieszka około 146 miliarderów, blisko 14% więcej, niż w roku 2010 i o zaledwie trzech mniej, niż w Stanach Zjednoczonych.

"Wielu kupujących patrzy tylko na logo, nie interesuje ich sam produkt albo wygoda. Chodzi o to, by się pokazać i zaimponować komu trzeba", wyjaśnia Ren. Zamożni Chińczycy uwielbiają obnosić się ze swym bogactwem, a trend szpanowania czym się da przeniknął również do klas niższych. Sieć sklepów V2 składa się z kilkudziesięciu butików, usytuowanych głównie w największych miastach Chin, a oferta obejmuje szeroką gamę gadżetów i dodatków: od butów, toreb i portfeli po zegarki, sprzęt elektroniczny, a nawet samochody.

chiny_wypozyczalnie luksusu, chiny, leszek slazyk

Aby nacieszyć się (i innych) przez kilka dni tym czy innym produktem należy złożyć depozyt w postaci rynkowej ceny produktu oraz uiścić dzienny koszt wypożyczenia równy 3% tejże ceny. Właścicielem sieci V2 jest Yang Xu, który rozkręcił biznes z pomocą kilku przyjaciół, w tym swojej obecnej żony, również uwielbiającej słynne loga i metki.

"Produkty zużywają się, oczywiście, ale dbamy o regularne naprawy i robimy co możemy, aby wystawiony w sklepie produkt robił co do niego należy, czyli dobrze wyglądał", odpowiada Yang na pytanie o to, jak długo produkt macany jest w stanie zainteresować macanta. Yang prowadzi również wypożyczalnię wysyłkową w internecie. Korzysta w tym celu z chińskiego odpowiednika Allegro, Taobao.com. Promocję prowadzi także przez własny mikroblog.

"Pojedyncze wypożyczalnie nie przynoszą zawrotnych dochodów, ale w każdym ze sklepów można dany towar również i kupić, a często jest tak, że klient, któremu wyjątkowo przypadł do gustu dany gadżet, zjawia się wkrótce, by dokonać zakupu. Interes się kręci", dodaje.

Zdarzają się nieuczciwi klienci, którzy wypożyczają oryginały, a próbują zwrócić skołowane skądinąd podróbki. Yang twierdzi jednak, że oszuści mu nie straszni, gdyż na przestrzeni kilku lat pracy nauczył się bezbłędnie odróżniać fałszywki od produktów oryginalnych.

chiny_wypozyczalnie luksusu, chiny, leszek slazyk 4

 

 

W 2012 roku Chiny najprawdopodobniej prześcigną Stany Zjednoczone w konsumpcji luksusowych produktów. Również dlatego, że już sam zakup towaru w celu jego wypożyczenia zaczyna się coraz bardziej opłacać.

Pytanie tylko jak długo najdroższe marki będą na topie, skoro robotnik jest w stanie pokazać się na ulicy z taką samą torbą, jak zarabiający krocie finansista? Czy Chanel i Bulgari nie zaczną się z czasem w Chinach kojarzyć z ortalionowym bezguściem dla mas?

 

 

Maciej Pawlak

 

Źródło: China Daily

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk

(rocznik 1967), politolog, publicysta, przedsiębiorca, ekspert do spraw Chin; od 1994 roku związany zawodowo z Chinami, twórca portalu www.chiny24.com.

Related Articles

Back to top button