Donald Trump nakazuje amerykańskim firmom wycofać się z Chin,
„szczerze mówiąc Stanom będzie lepiej bez nich”.....
Dawno nie zdarzyło się, by na naszej stronie chiny24.com jednego dnia pojawiły się dwa artykuły. Zazwyczaj jesteśmy zwyczajnie zbyt niemrawi, aby zaprzątać światu głowę naszymi opiniami i informacjami dotyczącymi Chin.
Dziś jednak mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Rano Rada Państwa ChRL poinformowała, że postanowiła podjąć odpowiednie kroki w odpowiedzi na informację prezydenta USA, iż z początkiem września wprowadzi on 10% cła na dodatkowe towary importowane do Stanów Zjednoczonych z Chin o ogólnej wartości 300 miliardów dolarów. Wprawdzie administracja waszyngtońska wycofała się z tej zapowiedzi, przesunęła ewentualny termin wprowadzenia wyższych taryf celnych na koniec grudnia, ale Chińczycy chyba mieli już dość niepewności. I jak się wydaje niewiele do stracenia. Wszak lepsze informacje złe, niż brak jakichkolwiek konkretnych informacji. Wbrew przewidywaniom Donalda Trumpa, pewnego, że Chińczycy „zmiękną”, Pekin postanowił zrezygnować z biernego oczekiwania i odpowiedzieć pięknym na nadobne.
Na reakcję amerykańskiego męża stanu nie trzeba było czekać długo. Prezydent USA natychmiast po otrzymaniu informacji o decyzji Rady Państwa ChRL wygenerował serię gniewnych „tłitów”.
Donald Trump stwierdził w nich, że Chiny okradały USA od lat, zrabowały im setki miliardów dolarów, ze Ameryka nie potrzebuje Chin i „szczerze mówiąc Stanom będzie lepiej bez nich”. Jednocześnie nakazał amerykańskim firmom, aby natychmiast zaczęły szukać alternatyw (zbytu i dostawców zapewne) wobec Chin, sprowadziły swoje biznesu do domu i rozpoczęły działalność w USA. Jednocześnie wydał rozkaz, by wszystkie amerykańskie firmy kurierskie natychmiast zaprzestały obsługi przesyłek zawierających Fentanyl. Przesyłek z Chin i skądkolwiek. Zapowiedział, że w dniu dzisiejszym zajmie się przygotowaniem odpowiedzi na chińskie taryfy celne.
Większość obserwatorów i komentatorów zastanawia się w jaki sposób prezydent Trump chce nakłonić amerykański biznes do zrezygnowania z aktywności na chińskim rynku. Prawdopodobnie, jak zwykle, nie do końca jest świadom wielkości zaangażowania amerykańskiego kapitału w Chinach. Na przykład sieć KFC ma w Chinach więcej punktów sprzedaży kurczaków z Kentucky niż w Stanach. Chiny to kluczowy rynek dla Microsoftu, Tesli, Coca-Coli, amerykańskich firm przewozowych, kurierskich, shippingowych, dla setek i tysięcy zupełnie nam nieznanych firm, które podbijały Państwo Środka od lat 80. XX wieku. Co więcej Donald Trump w oczywisty sposób zdradza, że tracąc panowanie nad własnymi emocjami przestaje być w jakikolwiek sposób racjonalny. Prezydent USA nie posiada mocy rozkazywania niezależnym firmom amerykańskim co mogą, a czego nie mogą robić. Nie jest cesarzem, imperatorem, Królem Słońce, nie może ani tworzyć „tłitem” prawa, ani ponad nim stawać.
Peter Navarro, dyrektor Biura Handlu i Produkcji w Białym Domu powiedział telewizji Fox News (według Trumpa jedyna uczciwa telewizja, nie rozprzestrzeniająca „fake news”), iż administracja waszyngtońska była gotowa na taki ruch Pekinu, a to niecne działanie Chińczyków wyłącznie wzmocni twarde podejście USA wobec ChRL.
Z reakcji prezydenta USA wnioskować można, że założenia były zgoła inne. Pekin miał się ugiąć, a nie dawać znać, że jest gotów na poważniejsze starcie.
„Myślę, że sposób, w jaki Chiny reagują (…), po prostu wzmacnia postrzeganie Chin przez Amerykę jako złego aktora” – powiedział Navarro. – „Kiedy Chiny próbują nas zastraszyć, wzmacniają jedynie nasze zdecydowanie (co do działania)”.
Czyli wiadomo kto winien, kim tutaj są ci „dobrzy”, a kim ci „źli”.
Amerykanie zdają się nie stać za swoim prezydentem murem. Pod „tłitami” Donalda Trumpa najczęściej powtarzane są pytania dotyczące albo jego równowagi psychicznej (wyraźnie zaburzonej emocjami), albo jego wpływu na tendencje na rynkach i ewentualne czerpanie z tego korzyści, albo próbujące wyjaśnić relację pomiędzy działaniami ojca i interesami córki, której jakby cała historia z taryfami celnymi w ogóle nie dotyczyła…
Nie ma to jak gorący koniec sierpniowego tygodnia.