Handel umysłowo chorymi
SECZUAN – Właściciel schroniska dla osób umysłowo chorych i niedorozwiniętych został aresztowany wczoraj późnym wieczorem w związku z podejrzeniem o sprzedawanie swoich podopiecznych do pracy w pobliskiej fabryce, poinformował przedstawiciel lokalnego biura bezpieczeństwa publicznego.
Zeng Lingquan jest podejrzany o handel ludźmi, którzy zostali powierzeni jego opiece w miejscowości Quxian w prowincji Seczuan. Zeng miał sprzedawać swoich podopiecznych do fabryki w powiecie Toksun w prowincji Xinjiang, gdzie w praktyce stawali się niewolnikami.
12 osobowa grupa ratunkowa, jak określono ją w oficjalnym komunikacie, udała się z Quxian do prowincji Xinjiang, aby uwolnić przymusowych robotników, bohaterów niewolniczego skandalu, jak całe wydarzenie nazywa prasa chińska.
Fabryka w Toksun została zamknięta przez przedstawicieli władz powiatowych oraz partyjnych. Na terenie zakładu prowadzone jest w tej chwili śledztwo. Li Xinglin, właściciel fabryki zbiegł do prowincji Seczuan już w niedzielę wieczorem zabierając ze sobą 12 osób niepełnosprawnych umysłowo. Cała grupa widziana była podczas wsiadania do pociągu w niedzelę o 7 wieczorem.
Policja z powiatu Toksun we współpracy z policją z prowincji Seczuan zorganizowała pościg za zbiegiem. Pościg trwa. Żona właściciela fabryki została tymczasowo aresztowana.
Fabryka gdzie pracowali niepełnosprawni umysłowo, Jiaersi Green Construction Material Chemical Factory zarejestrowana 16 lipca 2006 zajmuje powierzchnię 6,667 metrów kwadratowych, zajmuje się produkcją talku oraz piasku kwarcowego. 10 grudnia reporterzy z Xinjiang Metropolis News otrzymali informację, że w zakładzie Jiaersi zatrudniani są ludzie chorzy umysłowo. Dziennikarze odwiedzili fabrykę pod pozorem wywiadu na temat zanieczyszczenia środowiska, faktycznie zaś w celu stwierdzenia, czy informacja, którą uzyskali jest prawdziwa.
W trakcie wizyty w fabryce reporterzy zauważyli osoby sprawiające wrażenie umysłowo ograniczonych, z zaburzeniami psychicznymi. Pomimo pyłu leżącego wszędzie na podłogach i na ziemi żaden z robotników nie miał na twarzy maski. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie fabryki twierdzili, że w okolicy pracuje kilka podobnych zakładów, ale są one zamykane pomiędzy październikiem a marcem. Robotnicy zarabiają tam nawet 150 yuanów (75 złotych) dziennie, ze względu na niezwykle trudne i niezdrowe warunki pracy. Tymczasem robotnicy w Jiaersi pracowali przez 12 miesięcy w roku bez żadnego wynagrodzenia, jedynie za jedzenie i miejsce do spania.
Podczas wywiadu w fabryce dziennikarze usłyszeli od Li Xinglin, że jego robotnicy pochodzą ze schroniska dla bezdomnych z Quxian w prowincji Seczuan. Według Li miał to być ośrodek przystosowujący do samodzielnego życia osoby fizycznie i umysłowo upośledzone, a zorganizowany przez lokalnego wieśniaka Zeng Lingquan.
Ośrodek nie posiadał żadnego oficjalnego zezwolenia na prowadzenie tego typu działalności.
.