Odrzucony 6 latek, zakażony wirusem HIV
Jedyną osobą, która odwiedza chłopca po śmierci rodziców jest babka. Mieszka 15 minut drogi pieszo od jego domu. Babcia pomogła chłopcu zorganizować dwa małe ogródki warzywne. Odwiedza go codziennie, ale nie chce, żeby Along zamieszkał z nią w jednym domu.
Chłopiec chciałby chodzić do szkoły, ale podanie napisane przez babkę zostało odrzucone. Dyrekcja szkoły uległa presji rodziców innych dzieci. Sąsiedzi Alonga nie chcą, żeby zbliżał się do ich synów i córek, żeby korzystał z tych samych ławek, z tych samych sanitariatów.
Gmina umywa ręce. Choroba dziecka powoduje, że nie chce go przyjąć żadna szkoła w gminie, żaden dom opieki, żaden dom dziecka. Wszyscy boją się Alonga i jego wirusa. Gmina w swej szczodrobliwości przyznała chłopcu zapomogę w wysokości 70 yuanów (35 złotych) miesięcznie.
Wirus w rodzinie chłopca nie pojawił się w wyniku niemoralnego, lub lekkomyślnego trybu życia jego ubogich rodziców. Byli oni ofiarami głośnego kilka lat temu skandalu związanego z kardynalnymi zaniedbaniami podczas pobierania krwi od ludzi, którzy oddawali ją za pieniądze. Wielu krwiodawców zostało zarażonych wirusem HIV wskutek stosowania igieł wielorazowych. Nieświadome zagrożenia kobiety, niczego nie podejrzewający mężczyźni zarażali swoich mężów i żony, te rodziły zarażone wirusem dzieci. Władze jak zwykle w podobnych wypadkach umyły ręce. Problem sam się rozwiązuje systematycznie. Chorzy pozostawieni sami sobie umierają, pozostawiając po sobie jedynie niepokojące dane w lokalnych statystykach dotyczących najczęstszych przyczyn zgonu.