WOŚP w Chinach

Rok temu Jurek Owsiak opublikował na Facebooku post, który zaczynał się tak: Taki SMS obudził mnie dzisiaj rano: „Jurek, oficjalna wiadomość – zrobimy za rok Finał WOŚP w Szanghaju! Mamy potwierdzenie chińskich organizatorów oraz oczywiście Polaków mieszkających w Chinach. Możemy liczyć nawet na 300 Polaków i do swojego koncertu dorzucimy chińskie zespoły. Jednym słowem – WOŚP 2017 w Szanghaju! Już się cieszę. Pozdrawiam od całej załogi, Andrzej Man Roan”. W tym roku słowo stało się ciałem. Gra WOŚP w Chinach :)
O zespole ROAN pisałem szmat czasu temu. Wtedy byli na etapie budowanie swojej pozycji w Chinach. Dzisiaj pewnie są tam już “starymi wyjadaczami”. Mieliśmy porozmawiać z zespołem o ich chińskiej przygodzie, ale oczywiście gwałtowne zmiany kierunków moich własnych ścieżek sprawiły, że poprzestaliśmy na deklaracjach. Moja wina. Mawiają, że co się odwlecze, to nie uciecze, nieprawdaż? Poszukam sposobności i spróbuję raz jeszcze. Bo to przecież rzecz interesująca: kariera polskiego zespołu rockowego w Chinach.
Ale nie o tym dzisiaj chciałem. Za sprawą działań zespołu ROAN dzisiaj WOŚP w Chinach pokazuje nasz kraj od tej specyficznej, frenetycznej strony, która za serce może ująć. I ujmuje. Jako ojciec dwóch synów, którzy rodzili się i leczyli w otoczeniu serduszek Orkiestry ściskam w tym roku kciuki za kolejny sukces. Za kolejny rekord. Kolejne realizacje śmiałych planów, pokazujących czym się różni sprawnie organizowana społeczna/prywatna inicjatywa od działania państwowego.
Żałuję, że obowiązki nie pozwoliły mi być dzisiaj w Szanghaju. Chętnie wziąłbym udział w koncercie WOŚP w Chinach, w atmosferze “dziewiczej”, pełnej zwykłej radości, bez tych wszystkich cieni, pomówień, oskarżeń wykreowanych przez nieudacznych przeciwników i wrogów idei WOŚP jak i samego Jurka Owsiaka.
Słój zbieranych przez cały rok drobniaków dzisiaj – jak zawsze – wyląduje w puszkach. I tak do końca świata. A nawet jeden dzień dłużej.