Chiny – Iran: Umowa o strategicznym partnerstwie, czyli o jakości współczesnych mediów informacyjnych
W sobotę 27 marca br. zachodnie agencje prasowe, a w ślad za nimi wszelkiego rodzaju media poinformowały o tym, iż Chiny i Iran podpisały “Umowę o strategicznym partnerstwie” w perspektywie najbliższych 25 lat. W okresie tym Chiny zobowiązały się do zainwestowania w Iranie co najmniej 400 miliardów dolarów. Zachodnie media nie omieszkały przy tym dodać, że porozumienie to budzi powszechny sprzeciw społeczeństwa irańskiego, które obawia się tak wielkiej zależności swego państwa od Chin.
Szok i niedowierzanie. Komentarze, opinie, dyskusje. I pytanie co w tej sytuacji zrobią Stany Zjednoczone?
Można by to wszystko zrozumieć, gdyby nie pewien drobiazg: W minioną sobotę sformalizowano porozumienie, którego szczegóły znane były już pod koniec lipca zeszłego roku. Tyle, że nikt się sprawa nie interesował. No, poza niszowymi mediami, jak portal chiny24.com. W naszym cotygodniowym przeglądzie “Tydzień za Wielkim Murem (33/20)” opublikowanym 14 sierpnia 2020 roku pisaliśmy m.in.:
Kilka tygodni temu, bez rozgłosu, podpisana została umowa o kompleksowym partnerstwie strategicznym między Chinami i Iranem. Pozornie nie było to wydarzenie nadzwyczajne. Umowy o partnerstwie strategicznym różnego stopnia Chiny podpisały z większością państw świata. Z Polską również. O umowie z Iranem krążyło wiele plotek, ale zawierały one niewiele konkretów. Aż do chwili kiedy światło dzienne ujrzała kopia porozumienia w języku arabskim, która wyciekła do Internetu. Oczywiście zupełnie przypadkowo. Umowa z Iranem jest szczególna. Otóż zawiera ona, poza zwyczajowymi dyplomatycznymi ogólnikami, konkret w postaci chińskiego zobowiązania, iż w ciągu najbliższych 25 lat ChRL zainwestuje w Iranie ponad 400 mld US$ (~1.5 BILIONA PLN). Przedmiotem inwestycji będą projekty transportowe i logistyczne, drogi i koleje, infrastruktura telekomunikacyjna, opieka medyczna, a także obronność. Chińczycy chcą zainwestować aż 280 mld dolarów amerykańskich (~1.04 bln PLN) w irańską energetykę. W zamian Iran zobowiązał się, że przez najbliższe 25 lat będzie sprzedawał Chinom ropę i gaz po preferencyjnych cenach i na specjalnych warunkach.
Chiny w latach 2005 – 2020 inwestowały spore pieniądze w państwach, które są ich istotnymi dostawcami surowców energetycznych: w Iranie 26.56 mld US$ (~99.13 mld PLN), w Arabii Saudyjskiej 38.64 mld US$ (~144.22 mld PLN), a w Zjednoczonych Emiratach Arabskich 33.53 mld US$ (~125.15 mld PLN). Dlaczego zatem ChRL podjęła dość nieoczekiwanie decyzję o zwiększeniu zaangażowania ekonomicznego w Iranie i to w takim stopniu? Odpowiedź znajdziecie Państwo -> TUTAJ
To nie pierwszy przypadek, gdy ze zdumieniem dowiadujemy się, że sprawy, o których dużo wcześniej pisaliśmy i wyjaśnialiśmy, a nawet przedstawialiśmy ich potencjalne skutki, stają się po wielu miesiącach sensacją, czymś co “zaskoczyło drogowców”. Z jednej strony dobrze nam to robi na samopoczucie, bo dobrze otrzymywać obiektywne sygnały świadczące o (wysokim) poziomie i wartości naszych informacji, z drugiej strony sytuacja tak nieco nas niepokoi. A to dlatego, że może świadczyć generalnie o nienajlepszej jakości informacji we współczesnym świecie, który z dystrybucją informacji nie ma dziś większych problemów. Wręcz odwrotnie. Ilość informacji (czy raczej komunikatów) nas “dobija”. Ogromna większość tych komunikatów to szum i śmieci. To jednych męczy, innych (większość) konfuduje, zaburzając umiejętność rozpoznania, co jest prawdą, a co fałszem.
Co bardziej niepokoi, to sygnały świadczące o tym, że świat zachodniej polityki w kwestii swej jakości zdaje się podążać ścieżką przetartą przez media. Nie mnie osądzać, czy gdyby spotkanie na Alasce miało charakter zdecydowanie różny od tego, co mogliśmy tam obserwować, czy gdyby Amerykanie zastosowali taktyczną zagrywkę i udali serdecznych przyjaciół gotowych do rozmów, współpracy i w ogóle budowania krainy tęczy i jednorożców, to spotkanie Wang Yi i Ławrowa zakończyłoby się deklaracją silnego zbliżenia, czy Wang Yi poleciałby do Iranu podpisać wcześniej wypracowaną w detalach umowę. Nie wiem. Ale kiedy Amerykanie nie pozostawili w Anchorage żadnego marginesu na domysły co do ich postawy wobec Chin, Pekin w zasadzie nie mógł wykonać innych ruchów, niż podopinać dopracowane elementy Planu B. A plan to zacny. Aby go zrozumieć warto posłużyć się mapą.
Chiny od dłuższej chwili znajdują się w bardzo dobrych relacjach z Pakistanem. Pisaliśmy o tym niejednokrotnie. Zamiast sprzedawać Pakistanowi broń, Chiny zainwestowały tu w drogi, kolej, energetykę (o elektrowni atomowej pisaliśmy TUTAJ), a przede wszystkim w port Gwadar. To daje Chinom dostęp do Morza Arabskiego. Pakistan graniczy z Iranem, izolowanym przez Stany Zjednoczone za sprawą Trumpa, który zdemolował wysiłki Francji i Niemiec mające na celu odbudowanie relacji z tym dużym i istotnym państwem. Iran, nie dość, ze posiada ropę, gaz i ambicje, graniczy z Turcją. Ta zaś również ceni sobie wyżej relacje z Pekinem niż los Ujgurów. A przypomnę, gdyby komuś to umknęło – Ujgurzy to mniejszość turecka. O tym też pisaliśmy swego czasu. Turcja zaś to Bosfor, a Bosfor to wejście do Europy. Turcja graniczy z Grecją, w której granicach leży port Pireus, którego operatorem jeszcze przez wiele lat będzie chińska firma COSCO. Grecja graniczy z Macedonia i Albanią. To państwa (zwłaszcza Albania) o więcej niż dobrych relacjach z Pekinem. Bułgaria – również sąsiad Grecji – to państwo, gdzie inwestycje chińskie przez lata stanowiły ponad 60% wszystkich inwestycji zagranicznych. Bułgaria i Macedonia graniczą z…? Tak, z Serbią. A ta jest obecnie największym sojusznikiem Chin w regionie. Chociaż o palmę pierwszeństwa w tej kategorii biją się również graniczące z Serbią Węgry. Węgry zaś to członek Unii Europejskiej ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Obiło mi się o uszy, że Stany Zjednoczone nie pozostaną obojętne na fakt podpisania umowy pomiędzy Chinami i Iranem. Co konkretnie to znaczy? Sankcje? No cóż. Te już nałożono wcześniej. Wyśle Marines? To może być doskonała sposobność dla paru państw w regionie, aby dokonać zmian na mapach, których w czasie pokoju wykonać się nie da. A sojusz Chin, Rosji, Pakistanu i Iranu to nie jest wizja, która jakoś szczególnie interesowałaby Indie, Koreę Południową, czy Japonię. To oczywiste źródło kłopotów. Tylko czy takimi kłopotami swoich aliantów interesują się Stany Zjednoczone? Mam wrażenie, że nie.
Tak czy inaczej: minister Wang Yi poleciał do Iranu, spotkał się z irańskim prezydentem Hassanem Rouhanim, by następnie z ministrem spraw zagranicznych Iranu Mohammadem Javad Zarifem podpisać wspomnianą na początku umową. Strategiczne partnerstwo wchodzi w życie, firmy chińskie zaczną formalnie inwestować w Iranie.
Na koniec warto dodać, że minister Wang Yi jest w ostatnich dniach osobą niezwykle zajętą. Po spotkaniu z Ławrowem w Chinach, które miało miejsce dwa dni po rozmowach USA – Chiny na Alasce, udał się do Arabii Saudyjskiej, potem do Turcji, skąd przybył do Iranu właśnie. A stąd ruszył w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Omanu i Bahrajnu.
Leszek B. Ślazyk
e-mail: kontakt@chiny24.com
© 2010 – 2021 www.chiny24.com