Technologie

Daleko pada jabłko od jabłoni,

czyli dlaczego Apple nie produkuje w USA

[Spoiler: Uwaga! Jeżeli ktoś uważa, że potęga gospodarcza Chin opiera się na robieniu tanich klapek i innego „chińskiego szajsu”, i że generalnie to nikt normalny by tam nie produkował, ale że mają tanią siłę roboczą, to firmy międzynarodowe się łaszą – może doznać szoku! Czuj się ostrzeżony!]

Zastanawialiście się może dlaczego przy całej Trumpowej propagandzie znanej pod hasłem „Make America Great Again” amerykańskie firmy jakoś się nie spieszą z przenoszeniem produkcji na ojczystą ziemię? Dlaczego nie spieszno też do Ameryki firmom zagranicznym? Dlaczego na przykład w styczniu tego roku prezydent USA poprosił Taiwan Semiconductor Manufacturing Corporation, żeby wybudowała kolejną fabrykę mikroprocesorów w USA, a prośba ta nie znalazła posłuchu? Stany Zjednoczone dumne są ze swoich producentów czipów (np. Intela czy AMD). Dlaczego Trump nie poprosił ich o zwiększenie produkcji, postawienie nowych hal, zainstalowanie dodatkowych linii produkcyjnych? No, dlaczego? Mógłbym teraz błysnąć elokwencją i podać kilkanaście powodów, ale co ja tam się znam – mały żuczek. Może zatem oddam głos Timowi Cookowi, który chyba wie, co mówi. W końcu to prezes Apple. W grudniu zeszłego roku, podczas Fortune Global Forum, mówił obszernie o tym, czemu przeniesienie produkcji Apple z Chin do Stanów Zjednoczonych nie jest tak proste, jak by się wydawać mogło.

Najważniejszym powodem, dla którego jesteśmy w Chinach, są ludzie. Chiny mają nadzwyczajny potencjał. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że w Chinach pracuje niemal dwa miliony programistów piszących aplikacje dla iOS App Store. Są to jedne z najbardziej innowacyjnych aplikacji mobilnych na świecie, a przedsiębiorcy, którzy je tworzą są jednymi z najbardziej inspirujących przedsiębiorców w skali świata. Aplikacje te sprzedają się nie tylko na lokalnym rynku, ale są też eksportowane na cały świat

To rzuca światło na powody, dla których Tim Cook lubi być w Chinach. Ale dlaczego tam produkuje? Nie jestem specjalnym fanem „ajfonów” (z wielu powodów), ale nawet ja muszę przyznać, że ich produkcja jest bardziej złożona niż wytwarzanie klapek. Nawet słynnych klapek „Kubota”. O co zatem „kaman”?

Chiny (w ostatnim czasie) przesunęły się w kierunku bardzo zaawansowanej produkcji. Można znaleźć tu powiązanie umiejętności rzemieślniczych, zaawansowanej robotyki i świata nauk komputerowych. To powiązanie niezwykle trudno znaleźć gdziekolwiek indziej. Ten rodzaj umiejętności zaś jest niezwykle ważny dla naszego biznesu ze względu na poziom precyzji i jakości jakiego oczekujemy. Rzeczą, na której koncentruje się większość cudzoziemców przybywających do Chin w interesach jest rozmiar tutejszego rynku i niewątpliwie, w wielu obszarach, jest to największy rynek na świecie. Ale dla nas, dla Apple, najważniejszą zaletą Chin jest jakość ludzi.

Hm, a może te gadżety Apple’a jednak nie są trudniejsze do złożenia niż wspomniane klapki? W końcu niektóre z nich są podobnych do klapkowych rozmiarów… Co pan na to, panie Cook?

Odwiedziłem firmę ICT – produkują dla nas, między innymi, Airpody. Kiedy patrzysz na Airpoda jako użytkownik, myślisz sobie – to nie może być skomplikowane, w końcu to takie małe jest. Tymczasem Airpod składa się z kilkuset części. Poziom precyzji wykonania tych elementów, ich montażu, gwarantujący odpowiedniej jakości dźwięk jest – bez wchodzenia w fachowy żargon – naprawdę niezwykle wysoki. I wymaga umiejętności z najwyższej półki.

Eee tam. Dostają specyfikację i zgodnie z nią składają. To przecież żadna „rocket science”. Prawda? Panie Cooku?

To nie jest tak, że coś projektujemy i po prostu wysyłamy do montażu, jakby w tym procesie nie było żadnej interakcji. Prawda jest taka, że proces inżynieryjny i proces projektowania związany z naszymi produktami wymaga innowacyjności – na obu etapach. Mamy nie tylko innowacyjny produkt, ale i innowacyjne metody jego produkcji, pozwalające na wytwarzanie go w setkach milionów sztuk, z zachowaniem zasady „zero usterek”. To nasz priorytet, a dochodzenie do takich rezultatów, szczególnie jeśli chodzi o wyśrubowane wymogi odnośnie materiałów jakie wykorzystujemy i poziom precyzji jakiego oczekujemy, wymaga bardzo bliskiej i partnerskiej współpracy z producentem. Nie robi się tego narzucając swoją wolę. To się nie sprawdza. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Czyżby zatem „zaprojektowane na Zachodzie, tanio złożone w Chinach” nie do końca odpowiadało realiom?

Istnieje pewien fałszywy stereotyp dotyczący lokowania produkcji w Chinach. Panuje popularne przekonanie, że firmy zagraniczne przybywają do Chin ze względu na dostępną tu tanią siłę roboczą. Zastanawiam się w jakie rejony Chin jeżdżą ci, którzy głoszą takie opinie. Chiny przestały być krajem z tanią siłą roboczą już wiele lat temu. Nie jesteśmy ze względu na ewentualne oszczędności związane z tania siłą roboczą. Nie jesteśmy tu też dlatego, że możemy znacznie skrócić łańcuchy logistyczne. Głównym powodem, dla którego jesteśmy w Chinach, są umiejętności, ich koncentracja i ich rodzaj.

A konkretnie?

Produkty, które wytwarzamy wymagają naprawdę zaawansowanego oprzyrządowania, a poziom precyzji jakiego wymagamy, rodzaj i jakość narzędzi, materiały, których używamy, ich obróbka, są z najwyższej półki. W Chinach umiejętność posługiwania się takimi narzędziami jest dość powszechna. Gdybyśmy chcieli zorganizować spotkanie tej klasy specjalistów w Stanach Zjednoczonych, to zapewne moglibyśmy ich zgromadzić w jednym większym pokoju. W Chinach potrzebowalibyśmy przestrzeni o powierzchni kilku boisk do futbolu. Umiejętności zawodowe są tu na niezwykle wysokim poziomie, wiążę to z tutejszym systemem edukacyjnym, który kładzie nacisk na pozyskiwanie tego typu umiejętności, podczas gdy w innych państwach kształcenie zawodowe zanika. Myślę, że wiele państw na świecie przejrzało na oczy i zrozumiało, że to jest kluczowy problem, i że trzeba to naprawić. Chiny działały w tym obszarze prawidłowo od samego początku.

Dziękujemy Tomowi Cookowi za jego przemyślenia. Rzuciły nieco światła na kwestię przenosin produkcji z Chin do USA, prawda? Kiedy dysponuje się ograniczoną liczbą specjalistów, wysoko wykwalifikowanych robotników, operatorów maszyn, techników, to raczej trudno zwiększać produkcję, o tworzeniu nowych zakładów i fabryk już nie wspominając. Może ten pokój był tylko metaforą… a może jednak nie. Spójrzmy na poniższy wykres pokazujący ilość studentów kończących 4-5 letnie studia inżynierskie i nauk komputerowych w latach 2000-2015 w USA i w Chinach.

Powyższy diagram  należy uzupełnić informacją, że 4 na 5 osób, które otworzyły przewody doktorskie z inżynierii i nauk komputerowych w USA to studenci zagraniczni, z czego większość stanowią doktoranci z Chin. Dlaczego? Oto co ma na ten temat do powiedzenia Edward Dougherty, renomowany profesor wydziału inżynierii na uniwersytecie Texas A&M:

Matematyka niezbędna we współczesnej inżynierii rozwinęła się gwałtownie w latach 50-tych i była wymagana jako podstawa naukowa dla studentów inżynierii w Stanach Zjednoczonych. Ten wymóg został w większości dzisiejszych uczelni amerykańskich zarzucony. Obecnie inżynierowie macają na ślepo, próbują znaleźć rozwiązania przy wykorzystaniu komputerów. Dla porównania: w Iranie od studentów wymaga się znajomości matematyki na odpowiednim poziomie na pierwszym i drugim roku studiów. Jako naród świadomie zdecydowaliśmy, że nasze dzieci mają mieć gorszy system nauczania od dzieci irańskich i chińskich.

Łoł! Wygląda na to, że Trump musi parę rzeczy poważnie przemyśleć. Ok, pożartowaliśmy sobie…

Na zakończenie jeszcze jeden smaczek i dowód na to, że Tim Cook chyba wie, o czym mówi, i że Apple naprawdę ma fioła na punkcie jakości i niezawodności. Fioła, któremu tylko chyba Chińczycy są w stanie sprostać. Otóż koreański LG Display, w ramach ucieczki do przodu – próbując przełamać dominację chińskich producentów paneli LCD, niegdyś domenie LG Display – zaproponował swoje najnowsze ekrany OLED jako komponenty do produkcji nowej generacji Iphone’ów. Ekrany te wytwarzały m.in.: fabryka Paju (Korea Południowa), Kateeva i Applied Materials (obie zlokalizowane w USA). Okazało się jednak, że fabryki LG nie były w stanie dostarczyć na czas wymaganej przez Apple ilości ekranów, a ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Na pewno nie było to „zero usterek”.

Nie możemy użyć w produkcji Iphone komponentów o tak niskiej jakości  – orzekł główny specjalista ds. kontroli jakości w Apple. Auć! Innymi słowy technologia oferowana przez LG Display nie spełniła wyśrubowanych norm jakości Apple. A przecież chodziło o ekrany produkowane w dwóch fabrykach na terenie USA, przez amerykańskich pracowników. To chyba wyjaśnia, dlaczego wspomniane na wstępie TSMC nie podeszło entuzjastycznie do pomysłu zbudowania fabryki w USA.

Chiny mają armię doskonale wyszkolonych inżynierów – na światowym poziomie. Inwestują intensywnie w rewolucję przemysłową 4.0, robotykę, nano-technologię, branżę fintech. Ostatnio ogłosiły powstanie narodowej platformy blockchain co jeszcze bardziej zwiększy efektywność i konkurencyjność chińskich firm. Za chwilę wybrani urzędnicy szczebla lokalnego w wybranych miastach będą na własnej skórze testować cyfrową walutę wprowadzaną przez rząd chiński (dostaną w niej 50% pensji).  Może już czas przestać myśleć o Chinach jako o fabryce świata napędzanej tanią siłą roboczą?

Twierdza Chiny Twierdza Chiny

Yue Bilin

Pasjonat Chin od ponad 35 lat, uczeń Zhuang Zhou, miłośnik chińskiej literatury klasycznej, uważny obserwator Chin współczesnych.

Related Articles

Back to top button