Sygnały z rynku pracy, czyli przyszłość jest już dziś
Całkiem niedawno, choć jeszcze przed pandemią, wspominano w Polsce o pomyśle jakiegoś lokalnego polityka, który umyślił, żeby w lokalnym liceum, cierpiącym na brak zainteresowania edukacją na poziomie średnim wśród lokalnej młodzieży, uruchomić klasę o specjalności „disco polo”. Taką kuźnię talentów na miarę możliwości Polski prowincjonalnej. Tudzież wylęgarnię nowych Zenków Martyniuków. Pomimo wszystko był to lepszy pomysł niż jeszcze wcześniejszy owoc umysłu innego fachowca od polityki praktykowanej, który zapowiedział stworzenie szkół średnich edukujących… telemarketerów. Discopolowcy zawsze znajdą jakieś zajęcie. Albo na weselach, albo w telewizji państwowej, w sekcji „kultura”, ale w przypadku telemarketerów przyszłość maluje się raczej w ponurych kolorach. A to dlatego, że telemarketerów już teraz zastępują bazujące na Sztucznej Inteligencji (AI) systemy cyfrowe. Zdolne obsłużyć znacznie większa liczbę osób, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, bez wypalenia zawodowego, bez przerwy na papierosa, czy konieczności wzięcia urlopu na opiekę.
Wiele mówi się o tym, ze nowe technologie zdemolują znany nam rynek pracy. Czytając różne komentarze w mediach społecznościowych można godzinami dumać nad kondycją ludzką. Założenie jest proste: „oni nie mogą tak zrobić, no bo co z ludźmi”. Co z ludźmi? Można dowiedzieć się z tego z książek historycznych przybliżających dzieje Europy od końca wieku XVIII po lata 90. XX wieku. Ludzie akurat zmianom nie przeszkadzają. Zazwyczaj się buntują, wszczynają rewolucje, a potem przywykają. I ludzie się przystosowują do zmian. Zawsze. I ci, którzy zmianami zawiadują ludźmi się nie przejmują. Nigdy.
Rewolucja Przemysłowa 4.0 postępować będzie, czy ludziom się to podoba, czy nie. Firma ABB uruchomiła właśnie w Szanghaju zrobotyzowana w pełni fabrykę robotów. Wszechobecna epidemia wyłącznie przyspiesza procesy, które próbowano hamować w ostatnich latach.
No właśnie, co z ludźmi? A to zależy od państwa, w sensie tego, jak dane państwo jest skonstruowane, administrowane, jak bliskie są relacje i interesy państwa i żyjącego w jego granicach społeczeństwa. Bez państwa pozostaną bowiem firmy, a te „zasoby ludzkie” traktują z oczywistych powodów instrumentalnie, przedmiotowo.
W Chinach widzimy już dziś, że kiedy zamykają się jedne drzwi, otwierają się w tym samym czasie inne.
Bo na przykład roboty… Wbrew pozorom, roboty przemysłowe póki co same się nie zaprojektują, nie zaprogramują, nie ustawią się gdzie trzeba i nie będą realizować bieżących zadań tak same z siebie. Potrzebni są operatorzy robotów przemysłowych. Tych się dzisiaj w Chinach poszukuje. Mają na rynku pracy wartość ogromną i w najbliższych latach brak pracy im nie grozi. Tak samo jak ludziom specjalizującym się w utrzymaniu i remontach robotów i systemów autonomicznych. Zawód operatora robotów przemysłowych jest w Chinach już oficjalną, urzędowo określoną i potwierdzoną profesją. Tak samo jak technik blockchain. Co nie dziwi. Na giełdzie w Shenzhen jest wydzielony indeks spółek „siedzących w blockchainach”. Pięćdziesięciu spółek giełdowych zajmujących się rozwijaniem i urynkowieniem rozwiązań bazujących na blockchain…
A’propos profesji oficjalnie uznanych przez właściwe władze. W ostatnich 24 miesiącach, oprócz powyższych na chińskiej liście zawodów znalazły się takie jak pilot dronów, bloger (vloger), livestreamer i influencer.
Te trzy ostatnie profesje maja związek z chińskim e-commercem, jego iście szalonym rozwojem. Nam influencerzy kojarzą się z szafiarkami, pudelkami i ściankami sławy dla ludzi znanych z tego, że są znani, w Chinach to osoby, które determinują powodzenie produktów, kreują wizerunek marek i towarów, które są liderami opinii. Podobną rolę odgrywają blogerzy i vlogerzy, przy czym ich aktywność ma już charakter budowania wizerunku marki, czy produktu w oparciu o – na przykład – dane techniczne, receptury, własne doświadczenie, pokazane, czy opisane Influencer używa i się pokazuje na mieście, bloger/vloger bada i krytykuje, a livestreamer? To i wodzirej, i artysta, i sprzedawca w jednym. Livestreamer sprzedaje, dopina to co zrobili influencer z blogerem/vlogerem. Wszystkie działania tej trójcy rozgrywają się w licznych mediach społecznościowych, w różnych wymiarach, różnych internetowych przestrzeniach. Metod i kombinacji jest wiele, jak produktów i typów klientów, technik sprzedaży. Livestreamer bierze na siebie dużą odpowiedzialność, ponieważ w chińskich warunkach ciąży na nim odpowiedzialność cywilna za to co sprzedaje i jak sprzedaje. Ale dobry livestreamer to „maszyna do sprzedawania”, to czasem jedna osoba (z zespołem wspierającym), która zastępuje, a czasem przewyższa efektywnością zastępy handlowców, krążących po całym kraju.
Chińskie uczelnie trzymają rękę na pulsie. Już w tym roku akademickim można było w Chinach, na kilku uniwersytetach rozpocząć studia licencjackie na kierunkach: bloger, influencer, livestreamer. Na razie można uzyskać na takich studiach licencjat. A w trakcie studiów największy nacisk kładzie się na połączenie kreacji, z właściwym wykorzystaniem własnych talentów i rozwijanych na uczelni kompetencji. Żeby przyciągnąć uwagę milionów, żeby do nich dotrzeć, żeby skutecznie im sprzedawać towary, usługi, trzeba być jakimś, trzeba mieć to coś i swoją „robotę” wykonywać dobrze. Konkurencja nie śpi. A mimo tego, że jest liczna, to dla nowych chętnych miejsca wciąż jest więcej niż dość. Ponad 10 milionów zarejestrowanych w Chinach przedsiębiorstw zainteresowanych jest ok. 3 milionami samych livestreamerów. Bez livestreamera bowiem w Chinach nie sprzedasz wiele. No chyba, że na PinDuoDuo, ale tam sprzedaje się głównie produkty rolne. Ze wsi do miast.
Powstają nowe technologie, wypierają i wypierać będą znane dzisiaj zawody. Można na ten proces patrzeć z pełną urazy wyższością, można też zacząć płynąc z nurtem, żeby w nowej rzeczywistości się odnaleźć. Uzbrajając ludzi w nowe profesje, nowe kompetencje, nowe spojrzenie na świat. Ze świadomością, że discopolo nie jest kulturą, a telemarketerzy nie mają przyszłości.
Pośród zawodów oficjalnie uznanych w Chinach w ostatnich 24 miesiącach znalazł się też zawodnik e-sportu. Tak. Zawodnik e-sportu. Gracz w gry. Gry, w które już od ładnych paru lat inwestuje się znacznie poważniejsze pieniądze niż w filmy.
Leszek B. Ślazyk
e-mail: kontakt@chiny24.com
© 2010 – 2021 www.chiny24.com